Romans z fotografem kosztował ją wiele. Dziś Maryla Rodowicz wolałaby o nim zapomnieć
Przyszło jej za niego słono zapłacić
Maryla Rodowicz przed laty uchodziła nie tylko za legendę muzyki, ale i wyjątkową piękność. Z mężczyznami łączyły ją różne relacje, sentymentalne, pełne namiętności, ale też bolesne, które najchętniej wymazałaby z pamięci. Jedną z nich był właśnie romans z fotografem, za który przyszło jej słono zapłacić.
Maryla Rodowicz i roman z fotografem
Maryla Rodowicz przed laty swoją przyszłość wiązała z czeskim producentem muzycznym, Frantiskiem Janeckim. Tam w Pradze, para budowała dom i planowała wspólne życie. Partner był jednak chorobliwie zazdrosny o Marylę, do tego stopnia, że pewnego dnia Rodowicz nie wytrzymała jego kolejnej awantury. Spakowała walizki i wróciła do Polski.
Zamieszkałam w hotelu MDM i... wpakowałam się w niezłe tarapaty
ZOBACZ TEŻ: Był świadkiem na jej ślubie, nagrywał dla niej utwory. Seweryn Krajewski i Maryla Rodowicz byli nierozłączni
Za namową przyjaciółki, Agnieszki Osieckiej, zamiast rozpamiętywać relację, miała zrobić dla siebie coś przyjemnego. Wzięła udział w sesji zdjęciowej, której autorem zdjęć był znany fotograf.
Wpadłam mu w oko i zaczął się do mnie zalecać. Kiedyś tak długo czekał pod hotelem, w którym mieszkałam, aż się doczekał. Zabrał mnie razem z moimi dwiema walizkami do siebie
On nie był mężczyzną dla niej
Choć przez chwilę się spotykali, Rodowicz od początku czuła, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Podczas podróży do Sopotu, oznajmiła mu, że to ich ostatni wspólny wyjazd i najlepiej będzie, jeśli ta znajomość zwyczajnie się zakończy. To właśnie wtedy świat po raz pierwszy usłyszał "Małgośkę". Fani oszaleli, a Maryla stała się gwiazdą numer jeden, dosłownie w jeden wieczór. Mężczyzna, zraniony, wykorzystał to dla własnej zemsty, jak mówiła później Rodowicz.
Zobacz także
Kiedy ja na próbach w amfiteatrze trenowałam »Małgośkę«, pan G. oświadczył fotoreporterom, że nie mają prawa mnie fotografować, bo on ma wyłączność. Myślę, że był to początek zemsty. W każdym razie w trakcie koncertu nikt poza nim nie zrobił mi ani jednego zdjęcia
Rodowicz za swój występ w Sopocie otrzymała nagrodę w wysokoci 25 tysięcy złotych. W tamtych czasach, artyście otrzymywali wynagrodzenie w kopercie. Popełniła wtedy straszny błąd...
Poprosiłam eksnarzeczonego o przechowanie koperty z nagrodą. Po bankiecie oświadczył mi, że udaje się do Warszawy i zatrzymuje moje pieniądze z powodu kosztów, jakie poniósł w czasie naszej znajomości
Gdyby tego było mało, w jego mieszkaniu zostały wszystkie jej ubrania i kostiumy sceniczne. Za kilka ni miała wylecieć do Włoch, potem do Paryża i potrzebowała swoich rzeczy. Mężczyzna według słów Rodowicz, miał przywłaszczyć sobie wszystko to, co zostało w jego mieszkaniu. Nigdy więcej się nie spotkali, ale niesmak pozostał...
Źródło: Pomponik, Książka M. Rodowicz i J. Szubrychta "Wariatka tańczy", wyd. 2013, Książka M. Rodowicz "Niech żyje bal", wyd. 1992