Reklama

Joanna Kołaczkowska była jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego kabaretu – nie tylko przez swój wyjątkowy talent, ale i niezwykłą charyzmę sceniczną. Zmarła, pozostawiając po sobie pustkę, której nie da się wypełnić. Jej droga artystyczna zaczęła się nie na profesjonalnej scenie, lecz w rodzinnym domu w Dziesławiu pod Lubinem. To tam, w otoczeniu silnych i ekspresyjnych kobiet, narodziła się jej umiejętność obserwacji, która z czasem przerodziła się w fenomenalny warsztat komediowy.

Joanna Kołaczkowska nie żyje – kabaret stracił swoją carycę

Joanna Kołaczkowska, uznawana za najzabawniejszą kobietę w Polsce, odeszła. Nazywana „carycą kabaretu”, przez lata była filarem legendarnego kabaretu Hrabi, a wcześniej grupy Potem. Publiczność kochała ją za niepowtarzalne poczucie humoru, talent do śpiewu, brawurowe wcielanie się w różne typy ludzkie oraz odwagę sceniczną, która nie znała granic. Była jednocześnie perfekcyjna i szalona, wycofana prywatnie, a szalenie ekspresyjna na scenie.

ZOBACZ TEŻ: Joanna Kołaczkowska po raz ostatni przemówiła do fanów. Nikt nie przewidział, co się stanie

Joanna Kołaczkowska, kabaret Hrabi, Piotrków Trybunalski, MOK 16.10.2014
Joanna Kołaczkowska, kabaret Hrabi, Piotrków Trybunalski, MOK 16.10.2014 Fot. Adam Staskiewicz / East News

Joanna Kołaczkowska: dom rodzinny, Dziesław pod Lubinem – scena dzieciństwa i obserwacji

Kołaczkowska urodziła się w Lubinie, lecz najważniejsze wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z Dziesławiem – niewielką miejscowością pod Lubinem, gdzie mieszkała jej rodzina. To tam, w domu dziadków, znalazła swoje pierwsze „sceniczne” miejsce – zasłonkę z ludowym wzorem w ciemnym pokoiku. Leżąc za nią, wsłuchiwała się w rodzinne rozmowy i obserwowała świat zza bezpiecznej przegrody. „Czułam się bezpiecznie” – wspominała w wywiadzie z Joanną Nojszewską dla Twojego Stylu.

Śmierć ojca, gdy miała zaledwie pięć lat, sprawiła, że jako dziecko wycofała się emocjonalnie. Stała się uważną obserwatorką, co później miało fundamentalne znaczenie w jej karierze scenicznej. „Byłam czujna, żyjąca jakby za ścianą” – mówiła o sobie.

CZYTAJ TEŻ: Joanna Kołaczkowska nie bała się śmierci. Jej słowa poruszają dziś do łez

Ekspresyjne ciotki i mama – kobiety, które zbudowały Joannę Kołaczkowską

Rodzina Kołaczkowskiej była duża – mama miała ośmioro rodzeństwa. Kobiety z tej rodziny, jak sama mówiła artystka, były silne, ekspresyjne i charakterne. Obserwowanie ich w kuchni, przy stole, podczas kłótni i godzenia się, było dla małej Asi jak kurs aktorstwa. Ciotki chodziły po ogrodzie w samych stanikach, bo kostiumów kąpielowych się wtedy nie nosiło. „To były kobiety z charakterem” – wspominała.

Choć same może nie zdawały sobie z tego sprawy, były pierwowzorami wielu postaci odgrywanych przez Kołaczkowską na scenie. Gdy oglądały ją w kabarecie, mówiły: „cała nasza Stembalska” albo „cała Janka”. Widziały w niej siebie nawzajem, choć żadna nie widziała w niej samej siebie.

Największą inspiracją była jednak mama. Kobieta, która miała własną wizję rzeczywistości i ją egzekwowała. Jej powiedzonka – takie jak „oka nie wyjmiesz” czy „ale gloria idzie” – trafiły wprost do skeczy kabaretu Hrabi.

Czytaj też: Miała 5 lat, gdy straciła najbliższą osobę, jej mama milczała przez lata. Dzieciństwo Joanny Kołaczkowskiej nie należało do najłatwiejszych

Z obserwatorki do królowej kabaretu – początki wielkiego talentu

Już jako dziecko Kołaczkowska potrafiła rozbawić rówieśników – w podstawówce naklejała na ząb czarny papierek i parodiowała dorosłych. Początkowo próbowała uciec od sceny – ukończyła technikum ogrodnicze, potem studia pedagogiczne – ale kabaret i tak ją odnalazł. Do świata artystycznego wciągnął ją Adam Nowak, obecnie znany muzyk, z którym występowała w Zielonej Górze – mieście uznawanym za kolebkę polskiego kabaretu.

Z kabaretem Potem, a następnie Hrabi, związała się na całe życie. Ich spektakle omijały politykę i kościół, skupiały się na emocjach i relacjach. To właśnie tam Kołaczkowska rozwijała swój literacki, abstrakcyjny styl. Publiczność pokochała ją za brawurowe role i pełne humoru, ale i empatii spojrzenie na świat.

Zobacz również: Czuła, że to coś więcej niż kabaret. Misja Joanny Kołaczkowskiej zaczęła się od jej własnego kryzysu

Kołaczkowska o miłości do sceny i publiczności

„Na scenie czuję, że ludzie mnie lubią. Dzięki kabaretowi bardziej kocham świat” – mówiła na łamach Twojego Stylu. To zdanie doskonale oddaje jej podejście do sztuki i życia. Scena była dla niej miejscem bliskości z ludźmi, wyrażania emocji, ale i źródłem siły, która pomagała jej radzić sobie z osobistymi traumami i lękami. Choć prywatnie była osobą uporządkowaną i wycofaną, publiczność znała ją jako żywiołową, pełną energii artystkę.

Joanna Kołaczkowska
Joanna Kołaczkowska Fot. AKPA
Reklama
Reklama
Reklama