Poruszające wyznanie Anny Polony: "Mam dość tego świata"
"Odchodzę bez żalu", mówi pierwsza dama polskiego teatru
Anna Polony to jedna z najwybitniejszych polskich aktorek. Przez lata związana była z Krakowem, z Teatrem Starym, w którym zagrała swoje największe role. Pracowała z wielkimi reżyserami Konradem Swinarskim, Andrzejem Wajdą, Jerzym Jarockim, Krystianem Lupą. W tym roku mija 65 lat od debiutu scenicznego aktorki. Jej zwierzenia wielu zaniepokoiły.
Anna Polony: czasem nie mam już sił
W udzielonym niedawno wywiadzie 85-letnia aktorka opowiada o swoim obecnym życiu. „Starość jest dla wszystkich utrapieniem. Janek [Jan Nowicki – przyp. red.] walczył ze starością. Ja także walczę. On czuł, że jest potrzebny kobiecie, z którą się ożenił, ja czuję, że jestem potrzebna mojej rodzinie. Gdybym nie miała dla kogo żyć, to… No, lepiej nie dywagujmy, co by było”, mówi aktorka w magazynie "Pani".
„Wokół mnie coraz mniej bliskich ludzi, poumierali, poodchodzili" – opowiada Anna Polony w rozmowie z Beatą Nowicką dla magazynu "Pani". Przywołuje nie tylko Jana Nowickiego, ale też Jerzego Stuhra, z którym grała w Teatrze Starym, w latach 70. i 80. Zobacz też: Łączyła je niezwykła przyjaźń, rozdzielić mogła je tylko śmierć. Tak wyglądała relacja Agnieszki Osieckiej i Krystyny Sienkiewicz
Anna Polony uważa, że starość jest po to, by lżej było odchodzić z tego świata, mniej go żałować. „Mam już dość tego świata, który tak się śpieszy, że po drodze gubi wszystkie wartości”, tłumaczy aktorka, a wcześniej mówi: "Czasami nie mam już sił, żeby walczyć, bo tak mnie męczą dolegliwości, które niesie ze sobą starość: choroby, brak sprawności, brak pamięci i niemożność przystosowania się do współczesnego świata".
Anna Polony: wisi nad nami widmo wojny
Wieloletnia profesorka krakowskiej Akademii Teatralnej coraz mniej rozumie młodzież, która „tonie w telefonach”. "Internet zawładnął ich wyobraźnią, ich sposobem myślenia, ich życiem. Młodzi przestają być ludźmi, stają się robotami. I nawet tego nie zauważają. Ja takiego świata nie chcę! Kocham naturę, kocham człowieka z jego psychiką, cielesnością, odmiennością, oryginalnością. (...) Jestem już zmęczona tym, co się dzieje. Również wiszącym nad nami widmem wojny, która jest dla mnie czymś makabrycznym. Raz ją przeżyłam i zbyt dobrze pamiętam" – mówi Beacie Nowickiej.
Zobacz też: Bratanica Bogumiły Wander wspomina ją w poruszających słowach. Serce pęka
Anna Polony dziewczynka z wojennych czasów
Przypomnijmy Anna Władysława Polony urodziła się w 1939 roku. Pochodziła z wielodzietnej rodziny, najbardziej była związana ze starszą o siedemnaście lat siostrą Zosią. Podejrzewano nawet, że jest nieślubnym dzieckiem Zosi, ale była zbyt podobna do ojca i te podejrzenia zniknęły. Wojnę przeżyła w Krakowie. Studiowała w krakowskiej Szkole Teatralnej, do której po latach wróciła jako profesor, wychowała wielu znamienitych aktorów, między innymi Krzysztofa Globisza, Jana Frycza, z młodszych Magdalenę Cielecką. Aktorka została dzięki mamie, która kochała teatr.
Anna Polony: Konrad został w mojej pamięci i duszy
Stworzyła wspaniały duet z Konradem Swinarskim, zagrała we wszystkich jego przedstawieniach, poczynając od „Nie-Boskiej komedii”, w 1965 roku. Gdy Swinarski zginał w katastrofie lotniczej w 1975 roku runął jej świat, nie tylko artystyczny. Długo nie mogła się podnieść. Mówi, że do dzisiaj ma "Kondzia" w swojej pamięci i duszy. Nauczył ją wszystkiego nawet radości z życia. Wspomina o nim także w najnowszym wywiadzie z Beatą Nowicka.
Zawsze podziwiano jej inteligencje, żarliwość, miłość do teatru. Jan Nowicki mówił, że Polony „to wielki ogień w małym ciałku”, drobna aktorka miała bowiem ogromny temperament. W 2014 roku odeszła z ukochanego Teatru Starego, bo nie odnalazła się w jego nowym zespole. Grała w Teatrze Słowackiego, widzowie pamiętają ją na pewno z filmu „Rewers", wcześniej z lat 80. z "Dekalogu". Była żoną wybitnego aktora Marka Walczewskiego, ale było to studenckie małżeństwo, które nie wytrzymało próby czasu. Walczewski zostawił ją wiążąc się Małgorzatą Niemirską. Nagle poprosił o rozwód. „Czułam się, jakby dał mi w twarz”, wspominała Anna Polony.
Choć życie jej nie oszczędzało, zachowała siły i twórczy wigor. Ale niedawno mówiła w Gazecie Krakowskiej, że nie może już tyle czytać, co dawniej. „Starość jest obrzydliwa”, stwierdziła aktorka.
W rozmowie z Beatą Nowicka pytana, czym dzisiaj zapełnia pustkę po teatrze powiedziała: "Wspomnieniami. Cieszę się z tego, co udało mi się zrobić, nie myślę o tym, czego już nie zrobię. (...) Ponieważ mieszkam sama, czasami - nie mając interlokutora - dyskutuję sama ze sobą. Opowiadam sobie o swojej przeszłości, która była tak barwna, tak dramatyczna, a jednocześnie tak wspaniała...".
Zobacz też: Prasa huczała od plotek. Co naprawdę łączyło Barbarę Kwiatkowską-Lass i Alaina Delona?