Robert Biedroń stworzył program partii Wiosna razem ze swoim długoletnim partnerem!
Jak poznał Krzysztofa Śmiszka?
Robert Biedroń podczas wczorajszej konwencji założycielskiej ogłosił założenia nowej partii politycznej. Jego ugrupowanie nosi nazwę Wiosna. „Wiosna jest symbolem odejścia od tego, co było. Zaczynamy nowy rozdział w nowej polityce”, powiedział w rozmowie z TVN24. Polityk przedstawił listę konkretnych postulatów, które zamierza realizować. Dotyczą one wielu sfer życia publicznego i niektóre z nich już teraz budzą kontrowersje. Na warszawskim Torwarze Robert Biedroń przedstawił też swoich współpracowników, którzy pomogli mu tworzyć program. Jednym z nich jest dr Krzysztof Śmiszek, prywatnie wieloletni partner Roberta Biedronia.
Robert Biedroń tworzył program polityczny ze swoim partnerem
Krzysztof Śmiszek jest doktorem nauk prawnych i ekspertem prawa antydyskryminacyjnego. Jest działaczek na rzecz praw człowieka i praw mniejszości. W partii Wiosna będzie pracował nad rozdzieleniem spraw państwa i Kościoła. Ma być też odpowiedzialny za sprawy związane ze skutecznym rozliczeniem winnych naruszeń konstytucji. „Ostatnie lata to seria naruszeń prawa przez najważniejsze osoby w państwie. Krzysztof stworzył mechanizmy gwarantujące rozliczenie winnych tych naruszeń”, powiedział Robert Biedroń podczas konwencji.
Oto niektóre z postulatów partii Wiosna, które ogłosił Robert Biedroń:
• Do 2035 roku zamknąć wszystkie kopalnie węgla.
• Stworzenie sektora odnawialnych źródeł energii, jako miejsce pracy dla górników i pracowników elektrowni.
• Stworzenie urzędu rzecznika praw przyrody.
• Likwidacja ferm zwierząt futerkowych i chowu klatkowego.
• Zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach.
• Praw do przerywania ciąży na żądanie do 12 tygodnia ciąży.
• Zapewnienie dostępu do tabletki „dzień po”.
• Likwidacja klauzuli sumienia.
• Wprowadzenie związków partnerskich.
• Reforma edukacji, postawienie na praktyczne naukę w szkołach.
• Wycofanie lekcji religii ze szkół.
• Opodatkowanie „tacy”.
• Pełne finansowanie in vitro.
• Program „500 plus” na pierwsze dziecko i dla rodziców samodzielnie wychowujących dzieci.
Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek w VIVIE!: Jak się poznaliście? Interesują mnie Twoje wspomnienia, bo swoją wersję Robert opisał w książce „Pod prąd”.
Krzysztof: Byłem studentem piątego roku prawa, w Życiu Warszawy przeczytałem, że jest taki człowiek jak Robert Biedroń (obok artykułu było niewyraźne zdjęcie), który startuje w wyborach samorządowych na radnego Mokotowa, a rok wcześniej założył organizację działającą na rzecz osób LGBT. Zaintrygowało mnie to niewyraźne zdjęcie i obudziło chęć działania (śmiech). Zostałem wolontariuszem, prawnikiem Kampanii Przeciw Homofobii, poznaliśmy się bliżej i taka niezobowiązująca znajomość trwała parę miesięcy. A potem pojechaliśmy na konferencję do Berlina i tam trafiła w nas strzała Amora. Zaczęło się bardzo kiczowato, bo 14 lutego (śmiech).
Prawie 15 lat temu. Wciąż świętujecie tę „kiczowatą rocznicę”?
Krzysztof: Pamiętamy, ale nie celebrujemy jakoś specjalnie. Ostatnio Robert bardzo się popisał i kupił mi… frytki. To był jego prezent (śmiech). Traktujemy wiele rzeczy z przymrużeniem oka. Bez zadęcia, aczkolwiek ja jestem osobą, która lubi celebrować pewne wydarzenia.
Robert wyznaje zasadę, że jak nie reaguje się na zło, budzą się demony. Dlatego zawsze reagował na zaczepki, chamstwo. W książce pisze, że ciągle bałeś się o niego.
Krzysztof: Wciąż się boję. Sytuacja w Polsce wciąż nie jest idealna – jeśli chodzi o akceptację dla par jednopłciowych. Ale wtedy, 15 lat temu, kiedy zaczęliśmy być razem, to było na bardzo prymitywnym i agresywnym poziomie, zwłaszcza jeśli chodzi o agresję fizyczną na ulicach. Mieliśmy kilka takich sytuacji, gdzie doświadczyliśmy przemocy fizycznej i to w mojej psychice zostawiło bardzo głęboki ślad. To jest ślad posttraumatyczny, który zostaje na zawsze. Nawet wtedy, kiedy Robert został posłem, przez pierwsze dwa, trzy lata miałem taki zwierzęcy lęk o niego. On był zresztą czasami nieroztropny, jeździł nocami rozklekotaną SKM-ką czy autobusami i wtedy się o niego bardzo bałem. Od trzech lat nie spotkaliśmy się z żadnym przejawem niechęci. Oprócz publicystyki, która jest mniej ważna.
Robert: Obaj walczyliśmy z homofobią na początku lat dwutysięcznych, kiedy w naszą stronę leciały kamienie. Byłem opluwany, wyzywany, szykanowany. Straszne rzeczy się działy, jak dzisiaj w Rosji. Dla nas to, co już dzisiaj osiągnęliśmy, jest kosmosem. Że jestem prezydentem miasta, że byłem posłem, że możemy w końcu przejść się ulicą. No, nadal nie łapiemy się za ręce, ale…
Krzysztof: Nigdy tego nie robiliśmy. Ale przynajmniej już nie spuszczamy wzroku.
Robert: Przez to, w jakim społeczeństwie żyjemy, nawet ja, Robert Biedroń, nie mam takiej odwagi, żeby złapać za rękę osobę, którą kocham.
Chcielibyście zalegalizować Wasz związek?
Robert: Tak, ale tylko w Polsce. Nie interesuje mnie taka uroczystość w innym kraju.
Krzysztof: Mamy wielu znajomych, którzy wzięli ślub w Danii, w Belgii, w Wielkiej Brytanii. I ja nie chcę umniejszać tego wydarzenia. Trzymam za nich kciuki. Natomiast zawsze im powtarzam – jako prawnik – że w Polsce to nic nie znaczy. To jest po prostu gest symboliczny.
Robert: Nie będę uprawiał fikcji. Jestem Polakiem, płacę podatki, służę mojemu krajowi od wielu lat, więc oczekuję, że to państwo będzie mnie traktowało równo. Godnie. To jest obowiązek państwa. Nie płacę podatków w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii, nie służę Niemcom czy Anglikom. Służę Polsce i chciałbym, żeby Polska w końcu zaczęła mnie sprawiedliwie, godnie traktować. I wtedy weźmiemy ślub.
Macie realne szanse?
Robert: Tak. To jest tylko kwestia czasu. Naprawdę wierzę, że pewnego dnia wymówię słowa: „Świadomy praw i obowiązków…”.
Krzysztof: Politycy dawno już zostali w tyle za zmianami społecznymi. Ostatnie badania pokazują, że ponad połowa Polaków popiera uregulowanie statusu par jednopłciowych. Przyjdzie czas, kiedy ci tchórzliwi politycy, którzy nic by nie stracili, gdyby zagłosowali za taką ustawą, po prostu zostaną wymieceni.
Robert: Wiem, że inna polityka jest możliwa. I to mi daje nadzieję, że ja tego dożyję. Nie będę miał drugiej szansy. Ale wiem, że ta szansa może się zdarzyć tu i teraz, na tym świecie. To, co dzisiaj przeżywam, jest niesamowite, patrząc z perspektywy 18-latka, którym byłem. Kiedy moja matka dowiedziała się, że jestem gejem, była zdruzgotana. Widziałem ją tylko dwa razy w takim stanie – pierwszy raz, jak się dowiedziała, że mój ojciec zmarł. A drugi, jak się dowiedziała, że jestem gejem. Miała wtedy poczucie, że straciła syna. Ale dzisiaj jest najbardziej dumną matką Polką w tym kraju. Ona płacze, jak mnie ogląda w telewizji. Nie z żalu, tylko ze szczęścia.