Zarzucano mu, że przemawiał w Sejmie pod wpływem alkoholu...
Poseł Zbigniew Ajchler od 20 lat cierpi na chorobę Parkinsona!
Poseł PO Zbigniew Ajchler cierpi na chorobę Parkinsona. Prawdę wyjawił mecenas Roman Giertych po tym, jak poseł stał się obiektem kpin i żartów. Zarzucano mu, że przemawiał w Sejmie pod wpływem alkoholu. Z chorobą Parkinsona zmaga się od 20 lat, lecz do tej pory wstydził się tego i ukrywał prawdę. „Pan poseł Zbigniew Ajchler od ponad dwudziestu lat choruje na Parkinsona. W jego przypadku ta choroba neurologiczna jest całkowicie opanowana, lecz wywołuje skutki w postaci nieco nadmiernie zauważanej ekspresyjności”, napisał w oświadczeniu Roman Giertych.
Wstydliwa choroba Parkinsona?
Dzięki lekom Zbigniew Ajchler panuje nad chorobą. Jednak oszczerstwa są dla niego wyjątkowo bolesne. „Jest to dla mnie bardzo trudne. Brak mi słów, żeby to opisać. Nigdy nie miałem problemu z alkoholem. Jestem sportowcem, swego czasu byłem członkiem kadry narodowej w biegach na 1500 metrów. Nadal uprawiam wiele dyscyplin sportowych, tenis ziemny, tenis stołowy. To mój styl życia, w którym nie ma miejsca na alkohol. (…) Od 20 lat jestem za to chory na chorobę Parkinsona. Do wczoraj się tego wstydziłem”, powiedział w rozmowie z serwisem Natemat.
Poseł na co dzień przyjmuje leki, które łagodzą objawy. Niestety w dniu, kiedy występował w sejmie, był pod wpływem stresu. Dodatkowo nagranie, które upowszechniono w Internecie zostało zmanipulowane. „Jest dużo odmian tej choroby. U mnie choroba objawia się właśnie tym, z czego śmiała się TV Republika - nadmierną gestykulacją, mniej wyraźną wymową, drżeniem dłoni. Na szczęście dzięki lekom nie doświadczam tych objawów na co dzień. Niestety wystąpiły właśnie wtedy, gdy wyszedłem na mównicę sejmową. Może to kwestia stresu. Pojawiły się też przeróbki mojego wystąpienia. Zwalnianie i przyspieszanie tempa, nakładanie emotikonek... Daleko im do tego, jak to wyglądało naprawdę”, opowiedział w wywiadzie.
Kiedy poznał diagnozę, długo nie mógł zrozumieć, dlaczego choroba spotkała akurat jego. „Długo nie chciałem się z tym pogodzić. Udawałem, że to mnie nie dotyczy. Zadawałem sobie miliony pytań. Najczęściej "dlaczego ja?". Byłem na zmianę załamany i wściekły. Nie miałem w rodzinie podobnego przypadku. Nie wiedziałem od czego zacząć. Na szczęście trafiłem na dobrych lekarzy, którzy szybko dobrali odpowiednie leki. Dużo pomogła mi rodzina i wiara”, wyznał.
Do tej pory ukrywał stan swojego zdrowia, jednak sytuacja posnęła się za daleko. Wkrótce kończy kadencję i nie chciał odchodzić ze złą opinią, przez którą cierpiała także jego rodzina. Poseł domaga się przeprosin. Przede wszystko chciał jednak oczyścić swoje nazwisko, a także przestać ukrywać prawdę. Mecenas Roman Giertych ma nadzieję, że ujawnienie informacji sprawi, że „zakończy się fala hejtu, szyderstw i drwin”.