Reklama

Jak sam mówi, część osób i polityków myślała, że to śmiertelna choroba. „Polityk PiS współczuł żonie z powodu mojego rychłego odejścia”, mówi w najnowszym wywiadzie Michał Kamiński. Poseł faktycznie przeszedł w ciągu trzech lat spektakularną metamorfozę – schudł aż 50 kilogramów. Jak sam przyznał, wahał się czy mówić głośno o przyczynach takiego stanu rzeczy. Jednak zdecydował się na ten krok, by przełamywać społeczne tabu i zwiększać świadomość wśród Polaków.

Reklama

Michał Kamiński o swojej metamorfozie: tak schudł 50 kilogramów

Cała sytuacja była dla niego niezwykle trudna. Niknął w oczach. Byli tacy, którzy spekulowali, że zmaga się z chorobą śmiertelną. On konsekwentnie milczał, jednak w końcu ujawnił prawdę na temat swojego stanu zdrowia i powodów spektakularnej metamorfozy. Okazuje się, że za wszystkim stała choroba, z którą zmagają się miliony Polaków – cukrzyca.

„Na początku nie mówiłem o cukrzycy, bo nie chciałem robić z niej tematu. Jestem politykiem, a nie celebrytą. Jednak z czasem doszedłem do wniosku, że jako osoba publiczna nie mogę pozostawić tak dramatycznej przemiany bez komentarza, bo wtedy mnożyły się najbardziej absurdalne spekulacje”, przekonuje w rozmowie z Anną Dryjańską dla serwisu Natemat.pl.

Niestety, w czasie, gdy niknął w oczach, wiele osób wieszczyło mu najgorsze. To dotykało szczególnie jego bliskich.

„Ważyłem nawet 140 kilogramów, więc miałem z czego zrzucać. Na początku procesu chudnięcia posypały się komplementy, ale im więcej traciłem na wadze, tym częściej spotykałem się z komentarzami, w tym w internecie, że musi być ze mną bardzo źle”, wspomina Michał Kamiński.

Dodaje, że pewnego dnia jego żona odebrała od jednego z polityków telefon, który ją zaszokował.

„Pewnego dnia do mojej żony zadzwonił nawet jeden z najbardziej znanych polityków PiS, by złożyć jej wyrazy współczucia z powodu mojego rychłego odejścia. W internecie jedni się o mnie martwili, a inni hejtowali, co było przykre, zwłaszcza gdy podpisywali się jako patrioci i katolicy. Życzenie komuś śmierci jest bardzo antykatolickie”, podkreśla poseł.

Jednak nawet gdy mówi o tych bolesnych chwilach, nie opuszcza go poczucie humoru. Zapytany, jak wyglądał hejt na niego przed laty i teraz, odpowiedział:

„Kilka lat temu przeciwnicy wyzywali mnie od tłustych świń, teraz muszą poprzestać na świniach (śmiech)”.

Michał Kamiński o walce z cukrzycą i diecie

Zdecydowała się opowiedzieć głośno o swojej metamorfozie i ujawnić jej kulisy z uwagi na nastoletnie córki, w które rykoszetem godził internetowy hejt. Polityk chce również w ten sposób przełamywać społeczne tabu.

„Te wszystkie hipotezy w internecie bardzo źle wpływały na moje córki, wówczas w wieku wczesnonastoletnim. Wiedziały [o chorobie - przyp. red.], bo od razu im o tym powiedziałem, ale gdy po raz n-ty czytały w internecie że zdycham, spotkała mnie kara boska i długo już nie pociągnę, to zaczęły się zastanawiać, czy czegoś przed nimi z żoną nie ukrywamy. Córki zaczęły się bać o moje życie. Wtedy stwierdziłem, że przyszedł czas, by o tym powiedzieć publicznie”, zwierzył się Michał Kamiński.

A co tak naprawdę stoi za tą spektakularną metamorfozą? Jak mówi sam zainteresowany, żadna modna dieta a kompleksowa i diametralna zmiana stylu życia.

„Gdy stosowałem dietę, byłem cały czas rozdrażniony i głodny, a przede wszystkim nadal miałem nadwagę. Tu chodzi o zmianę stylu życia, a nie jakąś doraźną sztuczkę. Przechodziłem na dietę wiele razy, ale paradoksalnie to dopiero dzięki cukrzycy udało mi się pożegnać ze zbędnymi kilogramami. Choroba przyniosła też pozytywne rzeczy w moim życiu. Oczywiście wolałbym jej nie mieć, ale skoro jest jak jest, wolę dostrzegać plusy tej sytuacji”, podkreślił w rozmowie z Anną Dryjańską.

Obecnie odżywia się zdrowo i jego dieta jest zbilansowana.

„Jem pięć małych posiłków dziennie w regularnych odstępach czasu. Ograniczyłem mięso i zrezygnowałem z białego pieczywa, jeśli już mam na talerzu chleb, to chrupki lub ciemny. Jem dużo warzyw i owoców. Pożegnałem się z piwem, które jest zabójcze dla cukrzyków. Prawie nie jem słodyczy. Trochę za często pozwalam sobie na ulubione lody. Pokusa jest silna zwłaszcza w Warszawie, gdzie jest wiele dobrych, rzemieślniczych lodziarni. Muszę z tym zbastować, ale na razie średnio mi to wychodzi. Na szczęście codziennie jeżdżę na stacjonarnym rowerze i pływam, więc waga jest pod kontrolą. Sport to kolejna zmiana, którą wprowadziłem w moim życiu”, deklaruje w wywiadzie dla serwisu Natemat.pl.

A dla wszystkich, którzy właśnie usłyszeli diagnozą, którą on usłyszał trzy lata temu, ma ważną radę.

„To nie koniec świata – to tylko cukrzyca. Można z nią nie tylko żyć, ale i cieszyć się życiem, jeśli się ogarniemy. Gdy zaczyna się gubić kilogramy, mniej chce się jeść. Nawet małe efekty bardzo motywują. Trzeba tylko zacząć. To nie jest łatwe, ale da się zmienić styl życia. Wystarczy spojrzeć na mnie”, mówi z uśmiechem Michał Kamiński.

Reklama

Stare i nowe zdjęcia polityka możesz zobaczyć w galerii

Reklama
Reklama
Reklama