Był głodny, porzucony... Były premier jedną decyzją odmienił los pieska. Teraz walczy o życie Jackie
"Przyjaźń jak między dobrymi znajomymi", pisze
Pokazał wielkie serce! Rodzina Włodzimierza Cimoszewicza właśnie się powiększyła. Polityk w drodze do Warszawy zobaczył w lesie porzuconego pieska. Nie mógł pozostać obojętnym. To poruszająca historia, która udowadnia, że nic nie dzieje się bez powodu.
Włodzimierz Cimoszewicz znalazł bezpańskiego psa. Dał mu dom i otoczył opieką
Nie ma przypadków… Przekonał się o tym Włodzimierz Cimoszewicz. Kika dni temu polityk podróżował do Warszawy. W drodze do stolicy dostrzegł w lesie porzuconego małego psa. Zareagował od razu! Zatrzymał się, nakarmił wygłodzonego zwierzaka. Były premier podzielił się z nim swoim śniadaniem. Oprócz drożdżówki nie miał nic innego w samochodzie. O dziwo, pies nie czekając zbyt długo wskoczył do auta. Tak jakby czuł, że jego los właśnie się odmienia.
Czytaj też: Można mu pozazdrościć! Donald Tusk pęka z dumy! Wnuczka nagrodziła jego wystąpienie niezwykłym prezentem
Włodzimierz Cimoszewicz uznał, że nie ma odwrotu. Przecież nie mógł zostawić tej bezbronnej istoty w na pastwę losu. Świeżo upieczeni przyjaciele ruszyli w trasę do Warszawy. Poseł Parlamentu Europejskiego zastanawiał się, co dalej… i zdecydował, że zwierzak dołączy do ich rodziny w Białowieży, gdzie mieszka już sześć czworonogów. Dla siódmego też znajdzie się miejsce.
„W drodze do Warszawy. W lesie zobaczyłem ewidentnie porzuconego psiaka. Wygłodzony. Miałem tylko drożdżówkę na śniadanie. Okazało się, że on też lubi. Śniadanie poczeka. Sam wsiadł do samochodu. Teraz wiozę do Warszawy, zastanawiając się, co dalej? Pewnie wyląduje w Białowieży. Mam sześć, będzie siódmy”, napisał w mediach społecznościowych.
Włodzimierz Cimoszewicz relacjonuje losy Jackie
Zwierzak został otoczony opieką, a Włodzimierz Cimoszewicz opisywał dalej ich pełną przygód podróż do Warszawy. „Pieszczoch. Popiskuje przy głaskaniu. W czasie jazdy przez Warszawę oglądał wszystko uważnie. Obszczekał faceta na rowerze i zakonnicę. Dziwne”, mogliśmy przeczytać w kolejnym poście.
W czasie, gdy polityk wypełniał zawodowe zobowiązania, piesek został przetransportowany do weterynarza. Okazało się, że to suczka, którą przygarnął ma trzy lata i nie posiada chipa. „Okazuje się, że on to ona. 3-letnia suczka bez chipa. Masa kleszczy. Ponieważ jest mieszańcem w typie jacka russela wstępnie została Jackie”, pisał. Zwierzak ma za sobą małe spa. Jackie została wykąpana, wyczesana. W planach są też już szczepienia, i jak relacjonował jej nowy przyjaciel… była wyraźnie zadowolona. W jej oczach można było dostrzec wielką wdzięczność.
Włodzimierz Cimoszewicz, 11. posiedzenie Sejmu X kadencji, 2024
W ostatnim poście o Jackie, Włodzimierz Cimoszewicz przekazał, że mają za sobą pierwsze spacery, zapoznają się z nowymi czworonożnymi znajomymi, ale na razie nie w Białowieży. W komentarzach nie brakuje pozytywnych reakcji. Internauci zauważają, że były premier ma wielkie serce i podziwiają go za ten gest.
W piątek pojawiła się kontynuacja historii. Polityk wyznał, że jego podopieczna przeszła kolejne badania, ponieważ jej stan się pogorszył. "Jackie czuje się kiepsko. Lekarz pobrał krew. Sprawdzają, czy to nie jest odkleszczowa babeszjoza", wyznał. Internauci wierzą, że wszystko skończy się pomyślnie i psina będzie mogła cieszyć się swoim nowym życiem.
Nie da się ukryć, że między Włodzimierzem Cimoszewiczem i Jackie narodziła się prawdziwa przyjaźń, a wszystko zaczęło się od drożdżówki… Trzymamy kciuki i życzymy wszystkiego, co najlepsze!
Zobacz także: Mógł zostać politykiem, ale to aktorstwo było mu pisane. "Czasami łączę te dwa światy", mówi Mateusz Janicki