Miłość przyszła niespodziewanie. Nie do wiary, czym ją oczarował. Anna i Bronisław Komorowscy trwają przy sobie od niemal 50 lat
Lata 70., harcerskie mundurki i... buty, które skradły jej serce! Anna i Bronisław Komorowscy poznali się, gdy oboje angażowali się w działalność harcerską. Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia? Zdecydowanie nie! Jak wspomina była pierwsza dama, na widok przyszłego męża „plackiem nie padła”, ale jego obuwie zrobiło na niej ogromne wrażenie. Z czasem narodziło się między nimi uczucie, a choć marzyli o ślubie w Jerozolimie, życie miało wobec nich inne plany. Co sprawia, że ich relacja przetrwała próbę czasu?

- Dorota Falkowska
- , Redakcja VIVA!
Kluczem jest partnerstwo – choć przyznają, że przy dwóch silnych charakterach to bywa nie lada wyzwanie. Dziś mogą się pochwalić pięciorgiem dzieci: Zofią, Tadeuszem, Marysią, Piotrem i Elżbietą, oraz siódemką wnucząt. „W ogóle nie czuję się samotna”, mówi Anna Komorowska z uśmiechem. Historia ich miłości to opowieść o sile, kompromisach i... odrobinie harcerskiego ducha!
Anna i Bronisław Komorowscy: jak zaczęła się ich historia? Nikt nie spodziewał się, co ich połączy
Był kwiecień 1970 roku, kiedy los po raz pierwszy skrzyżował ich ścieżki. Oboje związani z harcerstwem, spotkali się podczas rajdu po Puszczy Kampinoskiej. To właśnie wtedy Anna po raz pierwszy usłyszała, jak jej koledzy mówią o nowym uczestniku: „Szef”. Ale zanim spojrzała mu w oczy, zachwyciła się… jego butami. "Najpierw - to zabawne - poznałam jego buty. Niezwykle atrakcyjne. Żółte, amerykańskie, jakich nikt nie miał, pożyczał moim kolegom na rajdy. Nagle sam w nich przyszedł". Stała wtedy pod rozłożystą sosną, pełniąc funkcję drużynowej, gdy przedstawił się jej 18-letni Bronek. „Nie padłam plackiem. Ktoś inny mi się podobał” – przyznała szczerze.
Jednak los nie pozwolił im się rozstać. Przez dwa kolejne lata ich drogi nieustannie się przecinały. „Coś razem robiliśmy, o czymś rozmawialiśmy, był szarmancki, z pomysłami, poczuciem humoru. Pomyślałam, że może być z nim interesująco” – opowiadała Anna w wywiadzie dla „Dużego Formatu”.
Ślub wzięli w 1977 roku. Anna kończyła studia z filologii klasycznej, Bronisław był niemal absolwentem historii. Marzyli, by powiedzieć sobie „tak” w Jerozolimie – planowali nawet ten wyjazd zarobkowy do Austrii, by spełnić swoje marzenie. „Doznałam szoku cywilizacyjnego. To był stary gasthof w Tyrolu. A w nim zmywarki do naczyń, maszyny do obierania kartofli i (śmiech) toalety na fotokomórki” – wspominała z humorem była Pierwsza Dama. Ostatecznie zdecydowali się na ślub w Warszawie. „Rozsądek wziął górę” – dodała.
Choć nie zawsze byli tacy praktyczni – potrafili dać się ponieść romantycznym uniesieniom. Zamiast klasycznej rocznicy zaręczyn, obchodzili datę zimowego dnia, w którym Bronisław po raz pierwszy powiedział Annie, że ją kocha – wtedy, gdy delikatnie ją objął i pocałował. To właśnie takie detale budują ich piękną historię.
Zobacz także: Miłość, która nie przemija. Jolanta Kwaśniewska oczami swojej córki w niezwykłym ujęciu

Anna Komorowska: u boku opozycjonisty. Czego nie zdradziła przez lata?
Po ślubie zamieszkali w skromnym, 37-metrowym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Tuż obok słynnej Stodoły – kultowego miejsca spotkań opozycjonistów, wśród których bywał również Bronisław Komorowski. Gdy Anna powiedziała, że „z Bronkiem może być interesująco”, raczej nie miała na myśli jego podziemnej działalności... A może właśnie tak?
"Ania jest osobą bardzo dzielną, odważną, dobrze zorganizowaną. W jej naturze nie jest działanie dla siebie, ale dla innych. Bardzo wiele jej zawdzięczam. Decydując się na małżeństwo ze mną, wiedziała, w co wchodzi, ale nigdy się nie skarżyła. Razem ze mną dzielnie znosiła rewizje bezpieki, aresztowania, moje internowanie" - pisał Komorowski na swojej stronie internetowej, kiedy przybliżał portret swojej rodziny przed wyborami prezydenckimi.
Razem przeżywali rewizje, przesłuchania, aresztowania. W ich niewielkim mieszkaniu działał magazyn bibuły, a funkcjonariusze bezpieki nieustannie zakłócali spokój domowego ogniska. „Odmawiam odpowiedzi” – powtarzała z opanowaniem Anna Komorowska podczas przesłuchań. Kiedy kolejny raz aresztowano jej męża, spokojnie pakowała mu szczoteczkę do zębów, skarpety, sweter i... Pismo Święte.
Największy dowód miłości? Gdy Bronisław został internowany w Jaworzu, Anna odnalazła to miejsce na mapie i 31 grudnia 1981 roku – mimo zimy, śniegu i mrozu – dotarła do niego z plecakiem na plecach. „Najbardziej byłem z niej dumny, kiedy siedziałem internowany. Ania znalazła Jaworze na mapie, dojechała tam 31 grudnia 1981 roku, brnęła kilka kilometrów przez śnieg, z plecakiem dotarła do ośrodka” – wspominał Komorowski. To była nie tylko miłość, ale i niezłomna lojalność.
Zobacz także: Poprosiła go o przysługę, są razem od 5 lat. Jarosław Bieniuk i Zuzanna Pactwa są dla siebie wszystkim

Anna i Bronisław Komorowscy: skromność, wyzwania i wielka rodzina. Tak wyglądało ich życie w PRL-u
Czasy PRL-u nie były łatwe, ale Anna i Bronisław Komorowscy potrafili z nich wycisnąć to, co najważniejsze – bliskość, stabilność i rodzinne ciepło. Żyli skromnie, a Anna – mistrzyni zarządzania domowym budżetem – z powodzeniem ogarniała codzienność siedmioosobowej rodziny. „Dom prowadziliśmy oszczędnie. Żyliśmy za tyle, ile mieliśmy, wakacje spędzaliśmy tak, jak mogliśmy, to znaczy skromnie. Mąż na szczęście zawsze miał pracę. Pracował nawet w tych najtrudniejszych czasach, kiedy o pracę dla opozycjonistów było trudno. Przez parę lat uczył historii w niższym seminarium duchownym w Niepokalanowie” – mówiła w rozmowie z Vivą! była Pierwsza Dama.
Choć o pracę dla opozycjonistów nie było wtedy łatwo, Bronisław Komorowski nie miał przestoju – przez kilka lat uczył historii w niższym seminarium duchownym w Niepokalanowie. Anna z kolei pracowała jako nauczycielka łaciny w warszawskich szkołach, później dorabiała, udzielając korepetycji. Ale to właśnie w roli „menedżera domowego” czuła się najlepiej. Ogarnianie pięciorga dzieci przy ograniczonym budżecie to zadanie dla prawdziwej liderki – a Anna Komorowska poradziła sobie z nim koncertowo.
W 1995 roku, kiedy Polska stawiała pierwsze kroki w nowej rzeczywistości po częściowo wolnych wyborach, Anna zdecydowała się na zawodowy zwrot. Z bólem serca i niepewnością postanowiła spróbować sił w nowej roli – rozpoczęła pracę w towarzystwie ubezpieczeniowym. „TTo strasznie trudne po latach wejść w nowe, nieznane obowiązki. Pojechałam na kurs przygotowawczy w Nieborowie. Było na nim parę takich osób, że nawet pomyślałam: jeśli one wytrzymają, to i ja ze swoim krytycyzmem wytrzymam. Zupełnie przyzwoicie się ułożyło. Pracowałam pięć lat. Całą sobą broniłam się jednak przed zassaniem przez korporację. Awanse i kariera mnie nie interesowały” – wspominała w „Dużym Formacie”.
Choć świetnie odnalazła się w nowym środowisku, awanse i korporacyjne ambicje nigdy nie były jej celem.
Warszawa, 1996 r. Dzieci Bronislawa i Anny Komorowskich, od lewej u dołu: Elżbieta Komorowska, Anna Komorowska, Piotr Komorowski, u góry: Zofia Komorowska, Tadeusz Komorowski, Maria Komorowska

Anna i Bronisław Komorowscy: para prezydencka z ludzką twarzą. Co naprawdę działo się za kulisami Pałacu Prezydenckiego?
Decyzja Bronisława Komorowskiego o kandydowaniu na prezydenta oznaczała jedno – ich życie już nigdy nie będzie takie jak wcześniej. Anna Komorowska doskonale zdawała sobie sprawę z czekających ją wyrzeczeń. Choć nie wyobrażała sobie życia w blasku fleszy, jeszcze bardziej nie wyobrażała sobie, by mogła nie trwać u boku męża – jak robiła to przez całe wspólne lata.
Publiczność poznała ją dopiero pod koniec kampanii wyborczej. Świadomie trzymała się z dala od kamer, unikała odpowiedzi na pytanie: „Jaką będzie Pierwszą Damą?” Kiedy w końcu zabrała głos, powiedziała prosto: „Każdy powinien dostosować model sprawowania funkcji pierwszej damy do własnego charakteru. Na pewno wiele rzeczy mi się podobało w sposobie, jaki wypełniała tę rolę i pani Jolanta Kwaśniewska, i pani Maria Kaczyńska”. Nie kryła sympatii wobec swoich poprzedniczek – Jolanty Kwaśniewskiej i Marii Kaczyńskiej.
Dla Anny Komorowskiej najważniejsze było jedno: pozostać sobą. Nawet gdy w kampanijnym spocie pokazała się, nalewając mężowi zupę, i została skrytykowana za „patriarchalny model rodziny”, potrafiła odpowiedzieć z humorem. „Nie powiem, że jest tak, że w poniedziałki obiad podaję ja, a we wtorek mąż, ale naprawdę często wymienimy się tymi rolami, funkcjonuje to w sposób zupełnie naturalny” – żartowała w rozmowie z MamaDu.
Ich związek zawsze opierał się na partnerstwie. Mimo silnych charakterów i czasem zaciętych dyskusji, kiedy w grę wchodzą rodzinne relacje, oboje odkładają ambicje na bok. Podczas pięcioletniej prezydentury Bronisław Komorowski miał w niej największe wsparcie. To Anna tworzyła dom – niezależnie od tego, czy znajdowali się w Warszawie, czy na oficjalnych wyjazdach. Choć ceniła prywatność i stroniła od publicznych wystąpień, z oddaniem promowała polską kulturę i rodzinne wartości. Jako Pierwsza Dama zaangażowała się w program „Dobry klimat dla rodziny” i dbała o to, by mąż miał czas... na wspólną poranną kawę i kino.
Anna Komorowska doskonale wiedziała, że prezydentura to tylko etap. Dbała o to, co znajduje się poza murami pałacu. „Z tyłu głowy stale pamiętam o tym, żebyśmy mieli do czego wrócić. Są też rzeczy, które przecież wcale się nie zmieniły — najbliższych przyjaciół ciągle mamy tych samych” – mówiła z uśmiechem, gdy jej mąż ubiegał się o drugą kadencję. Bo niezależnie od polityki – rodzina była zawsze na pierwszym miejscu.
Zobacz także: Poświęciła wszystko, by dać życie córce. Ostatni wywiad Agaty Mróz łamie serce

Anna i Bronisław Komorowscy: życie po prezydenturze. Jak naprawdę wygląda ich codzienność?
Dziś mogą wreszcie zwolnić tempo. Anna i Bronisław Komorowscy, po latach wypełnionych obowiązkami publicznymi i politycznym zgiełkiem, odnaleźli nowy rytm – pełen spokoju, bliskości i rodzinnego ciepła. Mają więcej czasu dla siebie, dzieci i wnuków. Nadrobili też towarzyskie zaległości – przyjaźnie z czasów młodości przetrwały próbę czasu, a dziś są cennym fundamentem ich codzienności.
Ich ukochanym miejscem na ziemi jest wieś Buda Ruska na Suwalszczyźnie – prawdziwy azyl z dala od zgiełku. To tutaj oddają się wspólnej pasji: ogrodnictwu. „Anna Komorowska jest tu prawdziwą panią na włościach. Dogląda swego 'dworu' i dba, by wszystko było na miejscu. A jak wymaga tego sytuacja, własnoręcznie wykonuje prace np. w ogrodzie. Tu nie zdadzą egzaminu szpilki i garsonki, więc pierwsza dama Budy Ruskiej stawia na ciepłe swetry i wygodne spodnie. Bronisław Komorowski również porzuca tu eleganckie garnitury i jak trzeba, zakasuje ręce do roboty” – opisywał „Super Express”.
Choć oficjalne obowiązki mają już za sobą, dziś z zaangażowaniem oddają się temu, co dla nich najważniejsze – rodzinie. Z dumą i oddaniem opiekują się wnukami, ciesząc się każdą chwilą razem. Bo najpiękniejsza kariera to ta, którą buduje się wśród najbliższych.
Czytaj także: Mama prezydenta elekta przerywa milczenie. Jego imię to nie przypadek. To hołd oddany wielkiemu Polakowi
Źródła: polityka.pl, prezydent.pl, gazetaprawna.pl, newsweek.pl

