Ostatnie chwile spędził w szpitalu. Stanisław Tym tęsknił za zwierzętami i codziennie prosił gosposię, aby je pogłaskała
Tak artysta został zapamiętany przez mieszkańców jego ukochanej wsi
Nigdy się nie skarżył, nie opowiadał o chorobach... Kiedy już mocno schorowany musiał opuścić swój dom na Suwalszczyźnie i być pod opieką lekarzy w szpitalu, Stanisław Tym tęsknił do ukochanej wsi. "Umieram bez moich Zakątów", mówił w rozmowach z sąsiadami.
[Ostatnia publikacja na Viva Historie i VUŻ-u 10.12.2024 r.]
Stanisław Tym: ostatnie chwile, tak wspominają go sąsiedzi
Stanisław Tym, wybitny aktor, satyryk i reżyser, znany z takich dzieł jak Rejs czy Miś, zmarł 6 grudnia 2024 roku w wieku 87 lat. Według ustaleń "Super Expressu" swoje ostatnie chwile spędził w szpitalu pod stałą opieką lekarzy. Przez cały ten czas artysta tęsknił za wsią Zakąty na Suwalszczyźnie, gdzie od wielu lat miał swój dom i pozostawał w stałym kontakcie z gosposią, którą prosił codziennie o to, żeby głaskała jegi psy... Dziś cała wieś ze łzą w oku i wielką tęsknotą wspominają Stanisława Tyma.
Mieszkańcy niewielkiej wsi, w której Tym spędził ostatnie lata swojego życia, wspominają go jako człowieka niezwykle ciepłego i pełnego empatii.
"Stasiek to był nasz prywatny anioł! Zawsze pomocny, zawsze serdeczny. Taki z sercem na dłoni. Jak przechodził obok, to zawsze miał czas pogadać. I to nie tak, na odczepnego, ale zawsze o wszystko wypytał, interesował się, sam opowiadał" - powiedziała sąsiadka Tyma w rozmowie z "Super Expressem".
Stanisław Tym: miał gromadkę psów. Tęsknił do nich każdego dnia
Satyryk szczególną troską otaczał swoich czworonożnych przyjaciół, którzy byli dla niego jak rodzina. Kiedy sam nie był już w stanie samodzielnie opiekować się swoimi pupilami, niemal każdego dnia kontaktował się telefonicznie z gosposią, która zajmowała się jego domem i prosił, aby każde zwierzę zostało pogłaskane. "Tego za uchem, tego poklepać, a tego pod brodą" - wspominała gosposia w rozmowie z "SE".
"Bardzo tęsknił do swojego domu, do swojego biurka, do sąsiadów i oczywiście do swoich psów. A jak on te psy kochał! On miał tam cały psi przytułek. I to nie takich rasowych, jak ludzie z Warszawy, że takie niby rasowe, piękne. Nie! On takie kundle pokaleczone, wyrzutki zbierał, i dawał im dom", opowiadała mieszkanka Zakątów.
W rozmowie z Super Expressem gosposia Stanisława Tyma łamiącym się głosem wyznała, że wszystkim sąsiadom artysty tu bez niego bardzo smutno. Dla wielu satyryk pozostanie wzorem człowieka, który mimo trudów życia zawsze znajdował czas i energię, by troszczyć się o innych – nawet w chwilach, gdy sam potrzebował wsparcia.
"Mój Jarek pół roku temu też odszedł, świeć Panie nad jego duszą… A Stanisław, sam już był bardzo schorowany, z Warszawy, jak się dowiedział, to zadzwonił, popłakał ze mną, i przysłał pieniądze, jak się wieś na msze zrzuciła. Taki to był człowiek" - wspominała w rozmowie z SE sąsiadka Stanisława Tyma.
Aktualizacja na VIVA! Historie 10.12.2024 r.