Był trudnym partnerem, wziął ślub ze względu na matkę. Tajemnice Zbigniewa Cybulskiego
„Był inny niż ludzie sobie go wyobrażają i niż oczekiwali”
Zasłynął fenomenalnymi kreacjami aktorskimi, a jego rola w „Popiele i diamencie” Andrzeja Wajdy sprawiła, że zachwycał się nim sam Martin Scorsese. Zbigniew Cybulski często nazywany był „polskim Jamesem Deanem”. I choć kariera układała mu się rewelacyjnie, to w życiu prywatnym bywało różnie... Mówiono, że był trudnym partnerem. Jakie tajemnice skrywał?
Zbigniew Cybulski: jego rola w „Popiele i diamencie” zachwyciła Martina Scorsese
O kreacjach Zbigniewa Cybulskiego w „Rękopisie znalezionym w Saragossie”, „Giuseppem w Warszawie”, „Salcie”, „Pociągu”, „Niewinnych czarodziejach” czy te w Teatrze Wybrzeże lub Ateneum bez wątpienia nie można zapomnieć. Jednak to właśnie udział w „Popiele i diamencie” sprawił, że aktorem zachwycał się sam Martin Scorsese. „Byłem oczarowany tym filmem. Mistrzowską reżyserią, pełną mocy historią i powalającymi efektami wizualnymi, a także fantastyczną kreacją Zbigniewa Cybulskiego”, mówi jeden z najbardziej cenionych na świecie reżyserów.
„Byłem pod tak wielkim wrażeniem tego filmu, tak mnie poruszył, że złożyłem mu niewielki hołd, dając Charliemu z 'Ulic nędzy' podobną parę okularów do tej, którą nosił Chełmicki”, dodał Martin Scorsese. Mowa o postaci z „Ulic nędzy” z 1973 roku, którą zagrał Harvey Keitel. Niewątpliwie to właśnie rola Maćka Chełmickiego w produkcji przyniosła Zbigniewowi Cybulskiemu największą sławę. Wspomniany „Popiół i diament” w 1958 roku został nagrodzony Złotą Kaczką, czyli nagrodą czytelników tygodnika Film przyznawaną w plebiscycie na najlepszy film roku. Został również doceniony i nagrodzony przez Międzynarodową Federację Krytyki Filmowej FIPRESCI na XX MFF w Wenecji.
Zbigniew Cybulski nazywany był „polskim Jamesem Deanem”, choć sam mówił, że wolałby być „polskim Zbigniewem Cybulskim”. Śmiało można powiedzieć, że był jednym z najpopularniejszych, a także najlepszych aktorów swoich czasów. Jego legenda do dziś pozostaje żywa i obecna w popkulturze.
Zbigniew Cybulski na planie filmu „Jutro Meksyk” Aleksandra Ścibora-Rylskiego, 1965 rok
Zbigniew Cybulski – życie prywatne, żona
Izabella Cywińska podkreślała, że Zbigniew Cybulski nauczył ją wielu rzeczy. „ Nasza przyjaźń romantyczna trwała dłużej niż chwilę, bo przez wiele lat aż do jego śmierci. To nigdy nie była miłość taka, którą mogłabym nazwać bliższym spotkaniem, nie nie. Ja się w nim kochałam, on na pewno... bardzo mnie lubił i bardzo mu się podobałam, ale to wszystko było, jak miałam lat 15, 16 góra, więc to było bardzo młodzieńcze uczucie. On mnie nauczył wielu rzeczy, bo np. mówił takie zdanie, że w tym zawodzie trzeba umieć przegrywać”, opowiadała w programie „Uwaga!” TVN.
Reżyserka przytoczyła też pewną historię związaną ze Zbigniewem Cybulskim: „On biegał na 800 m, zawsze przegrywał, miał krótkie nóżki. Zawsze przegrywał i ja mówiłam: A po co ci tak biegać, jak wiesz, że przegrasz? A on mówił: Bo trzeba w tym zawodzie umieć przegrywać. Trzeba wyciągać z tego wnioski i dalej próbować, mimo że się wie, że się nie będzie najlepszym, to dalej to realizować”, mówiła w tym samym programie Izabella Cywińska. 30 sierpnia 1960 roku aktor ożenił się z plastyczką, Elżbietą Chwalibóg, którą poznał podczas pracy przy teatrzyku Bim-Bom. Początkowo byli tylko znajomymi, z czasem zostali współlokatorami, a następnie parą. W 1961 roku doczekali się syna, który otrzymał imię Maciej.
To właśnie ciąża była jednym z powodów, dla których Zbigniew Cybulski i jego ukochana wzięli ślub. Jego rodzice, a zwłaszcza mama, nie byli zachwyceni tym, że ich syn żyje z ukochaną bez sakramentu małżeństwa, więc, by ich udobruchać młodzi postanowili się pobrać. Po cywilnej ceremonii odbyło się trzydniowe wesele, które odbiło się później szerokim echem w prasie. Mówiono, że bardziej przypominało happening, a młodej parze ofiarowano w prezencie między innymi żywego prosiaka, maskę z odlewem twarzy Kobieli czy nocnik z napisem „Gdybyś się, Zbyszku, ze*rał ze szczęścia”. Ten ostatni, dość oryginalny prezent, wręczyła panu młodemu sama Zofia Czerwińska.
„Przynajmniej dwie pary się rozeszły, ze cztery zadzierzgnęły. Euforia, tańce, śpiewy przeplatały się z ciszą i zastojem. Ktoś donosił jedzenie, ludzie spali na trawie pod gołym niebem, malarze szkicowali...”, wspominała później aktorka to wesele w Polska The Times. Szybko się okazało, że życie rodzinne nie było jednak dla Zbigniewa Cybulskiego... W małżeństwie pojawiały się kryzysy, a Elżbieta Chwalibóg właściwie sama zajmowała się synem. Podkreślała jednak, że aktor z pewnością kochał chłopca, ale wracając do domu w nocy nie miał już siły ani cierpliwości, by zajmować się maluchem.
Zobacz także: Mama odeszła na jego rękach. Jakub Błaszczykowski oddał jej hołd, odbierając wyjątkową nagrodę
Zbigniew Cybulski z synem
Przyjaciel o Zbigniewie Cybulskim: był romantykiem. Nie był taki, jakim go sobie wyobrażano
„Zbyszek był lubiany, natomiast był też trudnym partnerem. On był przede wszystkim aktorem, był romantykiem. Był inny niż ludzie sobie go wyobrażają i niż oczekiwali ci, którzy z nim współpracowali. Natomiast był człowiekiem niezwykle wrażliwym, dbającym o innych”, mówił Alfred Andrys w „Poranku” TVP w 2007 roku. Opowiedział także konkretną sytuację. „Kiedy rano czasami wracaliśmy, potrafił rzucić pieniądze zamiatającemu, ale nie po to, by mu dziękował. On się chował do bramy i obserwował jego reakcję”, dodał przyjaciel Zbigniewa Cybulskiego.
Alfred Andrys i Zbigniew Cybulski przez wiele lat byli przyjaciółmi. To właśnie on był świadkiem tragicznego wypadku, w wyniku którego aktor zmarł... 8 stycznia 1967 roku wskakiwał na wrocławskim dworcu do pędzącego pociągu, jednak stopa ześlizgnęła mu się ze stopnia. Alfred Andrys siedział był już wówczas w środku rozpędzonej maszyny. Podkreślał, że wbrew temu, co donosiły media, Zbigniew Cybulski nie był pijany. „On bardziej lgnął do studentów, wolał być w akademiku niż w hotelu, jak nie musiał w nim być, bo tam go zaczepiano, każdy chciał się napić. Oczywiście to nie był abstynent, ale było wiele nieprawdziwych informacji”, tłumaczył.
Okazuje się, że Zbigniew Cybulski zmarł kilka dni po pojawieniu się wiadomości o tym, że dostał angaż do telewizyjnej ekranizacji sztuki „Tramwaj zwany pożądaniem” w Nowym Jorku. Dla niego samego nie było to jednak niespodzianką. „Już w czerwcu 1966 roku dostał propozycję zagrania w "Tramwaju zwanym pożądaniem". Wiedzieliśmy o tym wtedy tylko żona i ja”, mówił Alfred Andrys.
Czytaj również: Tomasz Kot poprosił ukochaną o rękę na pierwszym spotkaniu. Wciąż świata poza sobą nie widzą
Zbigniew Cybulski i Elżbieta Chwalibóg