To „Film pełen energii i zabawny”, „Opowieść o czystości i ponadczasowości muzyki”, „Wciągająca wycieczka po klasykach popu”. Pierwsze recenzje najnowszego filmu Danny’ego Boyle’a, reżysera m.in. głośnego Slumdoga. Milionera z ulicy, są więcej niż zachęcające. Yesterday na podstawie scenariusza Richarda Curtisa (Notting Hill, Cztery wesela i pogrzeb, To właśnie miłość) będzie można oglądać w kinach od 12 lipca.

Reklama

„Yesterday”. Opis fabuły

Jack (Himesh Patel) to piosenkarz z aspiracjami, który nie potrafi przebić się na scenie muzycznej i zwrócić na siebie uwagi. Zrezygnowany postanawia rzucić muzykę i powrócić do wyuczonego zawodu nauczyciela. Kiedy jednak orientuje się, że nikt oprócz niego nie słyszał o Beatlesach, postanawia to wykorzystać. Nie bez obaw sięga po twórczość legendarnej czwórki z Liverpoolu i zaczyna występować z repertuarem, który pamięta tylko on. Nieśmiertelne kompozycje Beatlesów zapewniają Jackowi upragnioną sławę i uwagę samego Eda Sheerana. Wokaliści wspólnie wyruszają w trasę koncertową, a wkrótce Jack jest już supergwiazdą. Niedługo potem zaczynają pojawiać się problemy, a jego znajomość z sympatyczną Ellie (Lily James), z którą znają się od dzieciństwa, zostaje wystawiona na próbę.

O filmie „Yesterday”

„Jeden z producentów przyszedł do mnie z pomysłem Jacka Bartha, który wymyślił sobie muzyka pamiętającego The Beatles jako jedyny człowiek na świecie”, opowiada Richard Curtis. „Z miejsca pokochałem ten pomysł. Ale odmówiłem przeczytania scenariusza Bartha, sam zasiadłem do pisania własnego. Dlatego ten cudowny i jakże prosty pomysł należy do Jacka, scenariusz jest zaś mój. Nigdy jednak nie chciałem brać się za reżyserię tego filmu. Kiedy tylko skończyłem pisać scenariusz, zwróciłem się do Danny’ego Boyle’a. To niezwykły filmowiec. Ale byłem przekonany, że się nie zgodzi. Moje Cztery wesela i pogrzeb to film bardzo brytyjski, równie brytyjski, co Trainspotting Danny’ego. Oba te filmy stoją jednak po drugiej stronie barykady, są tak różne, jak to tylko możliwe”,

tłumaczy. Obawy Curtisa się nie sprawdziły, a Boyle dołączył do projektu wskazując kilka zmian w gotowym scenariuszu. „Pisanie to proces, nie jestem przywiązany do pierwotnych wersji”, mówi Curtis. „Ostatecznie, jak zresztą przypuszczałem, wyszło to filmowi na dobre”.

Najważniejszym zadaniem, jakie stanęło przed twórcami filmu Yesterday było znalezienie odtwórcy roli głównej. – Mieliśmy fantastyczne castingi, zgłosiło się do nas mnóstwo utalentowanych ludzi – wspomina Richard Curtis. „Wielu świetnych aktorów, którzy nie potrafią śpiewać i wielu świetnych piosenkarzy, którzy nie potrafią grać na scenie czy w filmie. Dlatego bardzo szybko doszło do wyeliminowania niektórych kandydatów. Potrzebowaliśmy kogoś, kto potrafi grać jako aktor, ale także potrafi grać na gitarze i pianinie oraz śpiewać. Szybko dotarło do nas, że to nie będzie ktoś znany”, dodaje producent Tim Bevan. Wybór padł na debiutującego na dużym ekranie Himesha Patela, znanego z serialu EastEnders.

Zobacz także

„Nie od razu go „kupiłem”, przyznaje Danny Boyle. „To przyszło chwilę później. Zobaczyłem, jak gra akustycznie „USSR” i wtedy wiedziałem, że to nasz filmowy Jack. Było tak wielu bardziej oczywistych kandydatów, ale ja już wiedziałem, że to będzie Himesh. W jego śpiewie i grze był szacunek do The Beatles, ale także jakaś dezynwoltura, jakiś wrodzony luz. Nagle piosenka, którą znamy wszyscy, stała się świeża”, chwali reżyser.

Zwiastun filmu Yesterday

„Nawet jeśli ktoś nie słucha Beatlesów, będzie umiał utożsamić się z postaciami z filmu, bo to, co je łączy, jest oparte na szczerości. To opowieść o przyjaźni, miłości, rodzinie, sukcesie i muzyce, która spaja wszystko w całość”, mówi Lily James, która wciela się w postać Ellie. „Ellie kocha swoje pełne obowiązków i chaosu życie w Suffolk. Jest menadżerką Jacka, jego kierowcą, ale też pracuje w szkole. Z Jackiem przyjaźnią się całe życie. Ona jednak po prostu go kocha. Kiedy on zaczyna koncentrować się na muzyce, na sławie, to wszystko między nimi zaczyna pękać.”

„To ważne, choć niełatwe, by zachować balans między karierą a zwykłym życiem”, dodaje Ed Sheeran. „Znalezienie go zajęło mi jakieś osiem lat, z czymś bardzo podobnym mierzy się właśnie filmowy Jack. Swoją drogą, myślę, że nikt nie zagrałby Jacka lepiej, niż zrobił to Himesh. Mam ciarki za każdym razem, kiedy słyszę jak śpiewa „The Long and Winding Road” w scenie pojedynku na pisanie piosenki, jaki mamy między sobą w filmie. Dlatego wiedziałem, że ten film będzie wyjątkowy. Głos Himesha jest piękny, a do tego myśli nad tym, o czym śpiewa. Nie wiem, jakie ma plany na przyszłość, ale zdecydowanie powinien pomyśleć o nagraniu płyty”. Yesterday w kinach od 12 lipca.

Reklama

Plakat filmu Yesterday:

United International Pictures/materiały prasowe
United International Pictures/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama