Syn Małgorzaty Braunek i Andrzeja Żuławskiego, owoc burzliwego i namiętnego związku aktorki i reżysera. Pytany o rodziców, wyznaje, że nie ma żadnych wspomnień z czasów, kiedy rodzice byli razem, był bardzo młody, kiedy się rozstawali. Od dziecka żył pomiędzy dwoma domami, z których każdy był kompletnie inny. O sobie mówił, że był synem rozwiedzionej pary, która za sobą nie przepadała. Jakie wartości wyniósł z domu swojej mamy i jak ją wspominał?

Reklama

Xawery Żuławski: syn rozwodników, którzy za sobą nie przepadali

Xawery Żuławski, syn Małgorzaty Braunek, niezapomnianej Oleńki z filmu "Potop" Jerzego Hoffmana, i Andrzeja Żuławskiego, światowej sławy reżysera urodził się 22 grudnia 1971 r. w Warszawie. Od zawsze wiedział, że ma rodziców innych niż wszyscy, artystów wyróżniających się i żyjących na co dzień inaczej. "Poczucie, że moja matka jest gwiazdą filmu, wyssałem z jej mlekiem. Wielcy rodzice byli jakby z nadania. W takiej konstelacji się urodziłem i traktowałem to normalnie", opowiadał.

Związek Małgorzaty Braunek i Andrzeja Żuławskiego wspominany jest dzisiaj jako pełen pasji, burzliwy i zakończony w niezgodzie. Decyzja o rozstaniu dojrzewała w aktorce i reżyserze przez lata, ostatecznie stało się to pięć lat po tym, jak ich syn pojawił się na świecie. "Zaczęli się rozstawać, gdy miałem półtora roku — co miałbym pamiętać? Od tej pory byłem dzieckiem rozwiedzionej pary, która nie mogła się spotykać, bo zwyczajnie się nie lubiła. Momenty, kiedy przy jednym stole siedzimy we trójkę, nie należały do dobrych doświadczeń" — mówił dla "Tygodnika Powszechnego" w czerwcu 2016 r.

W wieku dwóch lat pod swoje opiekuńcze skrzydła zabrali Xawerego dziadkowie i to oni w dużej mierze wpłynęli na tę część wspomnień z dzieciństwa, które syn reżysera i aktorki wspominał po latach, jako wspaniałe. "Moje wczesne dzieciństwo to pobyt w Afryce u dziadków, Czesławy i Mirosława Żuławskich; (...) U dziadków było genialnie. Superwilla z basenem, spacery z dziadkiem, czytanie i rysowanie z babcią, jeżdżenie na plażę, przedszkole z czarnoskórymi dzieciakami. Było tyle wrażeń i było mi tak wspaniale, że trochę zapomniałem, że są jacyś rodzice", opowiadał Marzenie Rogalskiej na łamach magazynu „Uroda Życia” w 2016 roku.

Do Polski wrócił dopiero po kilku latach, kiedy musiał zacząć szkołę. Ten czas wspomina jako traumę, w zaakceptowaniu nowej sytuacji nie pomagał fakt, że Xawery, żyjąc pomiędzy dwoma domami, żył także pomiędzy dwoma światami - Polską i Francją.

Zobacz także

"Jak miałem siedem lat, moje życie dzieliło się na dwa światy: świat komuny – osiedla na Sobieskiego w Warszawie i świat ojca, czyli Paryż i pełen rozkwit Francji lat 80.", wspominał w wywiadzie dla Urody Życia.

Xawery Żuławski: relacja z mamą

"Do pewnego czasu było mi lepiej u mamy, potem u taty. Nie miałem poczucia, że mam swój dom. Byłem raz tu, raz tam. I u mamy, i u taty miałem swój pokój", opowiadał Żuławski.

Ojca odwiedzał w wakacje, bardzo lubił ten czas, mimo że nie spędzali ze sobą wiele czasu, reżyser był zapracowany, ale jego ówczesna żona zapewniała Xaweremu rozrywki. W Paryżu miał też przyszywanego brata, lubił jego towarzystwo. Kiedy w Polsce wybuchł stan wojenny i zrobiło się "trudno i straszno", poprosił rodziców o zgodę na przeprowadzkę na stałe do stolicy Francji. Byłą to duża zmiana, do tej pory to Małgorzata Braunek była stałą opiekunką syna, a wówczas stała się kimś po drugiej stronie słuchawki, za żelazną kurtyną. Xawery Żuławski wspominał, że kiedy wyjechał, praktycznie odciął się od kraju.

"Zawsze za matką bardzo tęskniłem, ale tęskniłem też za podwórkiem, za kolegami, koleżankami, za Polską, w związku z tym za domem. Wracałem do tego domu, a tam od razu były inne problemy. Zanim mamie zaimponowałem, to tyle nabroiłem, że właściwie było to wynagrodzenie jej wielkiej ze mną udręki", opowiadał Marzenie Rogalskiej na łamach "Urody Życia".

Małgorzata Braunek i Xawery Żuławski, plan filmu "Chaos", 26.04.2004, Warszawa

Radoslaw Nawrocki / Forum

To, na czym akurat w danym momencie skupiała się w życiu jego mama, miało na niego duży wpływ. Kiedy w latach 70. i 80. znana była jako piękna i utalentowana aktorka, to nawet przejście u jej boku ulicą nie było zwyczajne. "Ludzie zatrzymywali ją, zagadywali, bo każdy znał Oleńkę z "Potopu". A potem Izabelę z "Lalki"", mówił Xawery. Kiedy Małgorzata Braunek zrezygnowała z aktorstwa, pod koniec lat 70. odnalazła swoją nową drogę w buddyzmie.

"Najbardziej wzruszające obrazy związane z mamą to były momenty, kiedy odkrywałem jej nauczanie i miałem okazję być przy kilku jej Mowach Dharmy, kiedy nauczyciel mówi do zgromadzonych uczniów prosto z serca. Mówiła przepięknie. Na pewno bardzo dużo się tam nauczyłem o miłości, o empatii i wrażliwości. Mama mocno dawała wyraz takiemu aspektowi kobiecości. Kojarzą mi się z nią też: plaża, słońce, lasy, piasek...", wspominał syn Małgorzaty Braunek.

Kiedy w 1993 roku Xawery Żuławski spowodował wypadek, w którym zginęła jego przyjaciółka, córka Barbary Brylskiej - Basia Kosmal, jego mama bardzo to przeżyła. Syn aktorki wyznał po latach, że nie jest pewny, czy jego mama jakkolwiek poradziła sobie z tą trudną sytuacją, ale wspierała go nieustannie.

Poszedł w ślady ojca

Andrzej Żuławski nigdy nie zabierał syna na plan filmowy, powtarzał, że to nie jest miejsce dla dzieci, nie inspirował go, a tym bardziej nie zachęcał go do reżyserii, a mimo to Xawery podjął decyzję, że pójdzie w ślady ojca. Kiedy już dostał się do filmówki, powiedział o tym mamie, a w odpowiedzi usłyszał krótkie: "Aha, to fajnie". Rodzice wspierali go, kiedy stawiał w zawodzie pierwsze kroki, ale nigdy nad nim nie stali i nie doradzali.

W 2014 roku Xawery pożegnał swoją mamę, dwa lata później tatę. Po ich śmierci wyznał, że pojawił się w nim rodzaj ulgi. "Odeszły ode mnie zobowiązania emocjonalne związane z rodzicami. Nie mam do kogo zadzwonić, by zapytać o zdrowie. Oni też już się nie muszą o mnie martwić, bo ich nie ma. Wraz z ich odejściem pojawił się rodzaj ulgi. Bo gdy rodzice bardzo długo trwają przy nas, to też łatwe nie jest. W pewnym sensie składam im ukłon, że uwolnili mnie od siebie", wyznał w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".

Reklama

Dziś Xawery Żuławski, wspominając rodziców, podkreśla, że byli jak ogień i woda, co okazało się dla niego zbawienne. "Nie oszalałem, mogłem złapać równowagę".

Krzysztof Mystkowski/KFP/Reporter
Reklama
Reklama
Reklama