Wybitni reżyserzy, niezwykłe osobowości, bracia... Relacja Andrzeja i Janusza Kondratiuków była trudna i pełna rywalizacji
"Często się ze sobą sprzeczaliśmy. Zawsze. Mieliśmy wtedy zupełnie inne spojrzenie na świat"
Ich dzieła na zawsze zapisały się w historii polskiej kinematografii. „Hydrozagadka”, „Dziewczyny do wzięcia”, „Wniebowzięci” czy „Gwiezdny pył” zachwycają kolejne pokolenia. Janusz i Andrzej Kondratiukowie — bracia, wybitni artyści, niezwykłe osobowości. Każdy miał swój własny styl, był ceniony przez branżę artystyczną i zachwycał widzów swoim spojrzeniem na świat. Bliscy, a jednocześnie tak obcy. „Nasze relacje do końca życia były „trudne”, mówił Janusz Kondratiuk w rozmowie z Twoim Stylem.
Ostatnia aktualizacja na VUŻ: 8.10.2024 r.
Andrzej Kondratiuk i Janusz Kondratiuk - jak wyglądała relacja braci, wybitnych artystów
Nie zawsze się ze sobą zgadzali, zdarzało się, że dochodziło między nimi do spięć. Dwóch artystów, o zupełnie innym spojrzeniu. Praca nad wspólnym projektem nie wchodziła w grę. "Myślałem, że dobrze byłoby, gdybyśmy razem robili filmy, ale on miał inne zdanie na ten temat. Jeśli już angażowałem się w jego projekty to miał do mnie o wszystko ogromne pretensje. Współpraca nie była więc możliwa", opowiadał na łamach Anywhere. Łączyły ich więzy krwi, wspólna pasja i bywało, że między sobą rywalizowali. „My często się ze sobą sprzeczaliśmy. Zawsze. Mieliśmy wtedy zupełnie inne spojrzenie na świat, który nas otaczał, a także inny stosunek do samego siebie. Ja mam niepoważny stosunek do samego siebie, a mój brat wprost przeciwnie”, opowiadał Janusz Kondratiuk w rozmowie z FAKT24.
Brat był dla niego inspiracją w wyborze zawodowej drogi. Pamiętał, jak do rodzinnego domu wpadali koledzy brata ze szkoły filmowej: Komeda, Cybulski, Polański. Janusz Kondratiuk poszedł w ślady brata i zaczynał pisać własną historię. „Ciągnęło mnie do tego świata. Z Andrzejem miałem marne relacje. Kompletnie mnie ignorował, ale czułem, że kręci się w niebywale fajnym środowisku. A wokół nich kręciły się piękne kobiety. A tym byłem szalenie zainteresowany”, dodawał reżyser w rozmowie z Moniką Stukonis dla Twojego Stylu.
Choć nie zawsze mówili jednym głosem, to w trudnych momentach mocno się wspierali. Gdy Andrzej Kondratiuk zmierzył się z poważnymi problemami zdrowotnymi, młodszy brat był przy nim i pomagał w żonie artysty, Idze Cembrzyńskiej. „Ja musiałem to zrobić. Pytają mnie, czy kochałem brata czy nie. To bez znaczenia. Ten film nie jest o miłości braterskiej, lecz o poczuciu obowiązku, jaki człowiek powinien odczuwać w stosunku do swoich bliskich. Ja się zachowałem po prostu normalnie. Życie jak zwykle płata figle”, tłumaczył w rozmowie z Jedynką Polskim Radiem.
Zaczęło się od problemów z sercem, następnie lekarze zdiagnozowali u artysty nowotwór węzłów chłonnych. Andrzej Kondratiuk nigdy nie wrócił do pełni sił i zaczął wycofywać się z przestrzeni publicznej. Przeszedł też dwa wylewy. Po pierwszym zamknął się w domu, ponieważ chciał, by zapamiętano go jako młodego i aktywnego mężczyznę. „Odciął się od świata, od znajomych i od tego, co mu mogło pomóc - od rehabilitacji. Łudził się, że choroba przejdzie. Ale ona nie przechodzi”, opowiadał Janusz Kondratiuk
Czytaj też: Andrzej Kondratiuk – scenarzysta i reżyser filmowy. Zaczynał od komedii obyczajowych i kryminalnych
Janusz Kondratiuk otoczył brata opieką. Do końca był dla niego wsparciem
Andrzej Kondratiuk zmarł w 2016 roku. Ostatnie miesiące spędził w domu brata pod Warszawą, był niemal całkowicie sparaliżowany. Do końca trwali przy nim bliscy… Janusz Kondratiuk przyznał, że trudne wydarzenia pomogły im więcej zrozumieć. Nawet gdy nie było im po drodze, potrafili być dla siebie oparciem. Wychowywali w rodzinie, która trzymała się razem... Wtedy również nie mogło być inaczej. Janusz Kondratiuk pomagał Idze Cembrzyńskiej w opiece nad mężem. Wiedział, że byłoby to dla niej trudne. "On nie mógł dalej gnić w Warszawie i wymagał opieki, której Iga nie była w stanie mu dać. Na miejscu okazało się, że razem z żoną nie mamy pojęcia, jak się zająć chorym. Baliśmy się, że zrobimy mu krzywdę. Był przecież kompletnie bezwładny. Pielęgniarka zrobiła nam szkolenie i to wszystko”, wyznał na łamach Fakt24 Mariuszowi Sobocie.
Reżyser nie ukrywał, że jego brat był skomplikowanym człowiekiem, silną osobowością. „No, lekki to on nie był. Straszny tyran (śmiech). Ale jak u mnie mieszkał to zrozumiałem, że mamy sobie dużo do powiedzenia. Starałem się go prowokować do wspomnień, ponieważ on pamiętał wywózkę z Polski do Kazachstanu. Był ode mnie starszy o siedem lat. Urodził się w 1936 roku. On był ostatnim bankiem pamięci, dlatego wypytywałem go o wszystko. Ale w trakcie pobytu Andrzeja pod moim dachem też dochodziło do spięć. On się cały czas krępował. Poza tym ciągle miał jakieś wizje, które stawiały mnie w złym świetle”, wspominał brata w FAKT24.
Janusz Kondratiuk na kliszy zapisał obraz swojej więzi z bratem, podsumował rodzinne relacje. Przestawił je w pełnej ironicznego humoru wizji. Na początku obawiał się, jak film „Jak pies z kotem” zostanie odebrany przez innych. „Doszedłem jednak do wniosku, że zrobię ten film tylko wówczas, jeśli będzie w nim to, co rzeczywiście razem przeżyliśmy. Zwłaszcza że wszystkie wydarzenia głęboko utkwiły mi w pamięci. Potem okazało się, że ten pomysł bardzo się spodobał i już mieliśmy "zielone światło", by wejść na plan. Film kręciliśmy długo, bo przez cały rok. Chcieliśmy pokazać w nim cztery pory roku”, relacjonował w rozmowie z Fakt24.
Młodszy brat reżysera także zmagał się z problemami zdrowotnymi. U Janusza Kondratiuka zdiagnozowano nowotwór trzustki. Odszedł trzy lata później – 7 października 2019 roku w podwarszawskim Łosiu.
Źródło: Jedyna Polskie Radio, Plejada, Twój Styl, Super Express. Sfp.org.pl, Fakt24