Reklama

To najbardziej elektryzujący tytuł, jaki w najbliższy weekend pojawi się w kinach. Wojna o prąd, którego jednym z producentów wykonawczych jest Martin Scorsese, opowiada o pojedynku, który zaważył na losach świata, jaki obecnie znamy. Wojna o prąd w kinach od 11 października.

Reklama

„Wojna o prąd”. Opis fabuły

To historia wyścigu dwóch wielkich umysłów, Thomasa Edisona (w tej roli Benedict Cumberbatch, pamiętny Sherlock i Doktor Strange) oraz Nikoli Tesli (granego przez Nicholasa Houlta znanego m.in. z X-Men: Apocalypse). Film ukazuje kulisy morderczej rywalizacji Edisona i Tesli o to, który system elektryczny zrewolucjonizuje nie tylko współczesny obu wynalazcom świat, ale cały następny wiek. Znakomite kreacje aktorskie Michaela Shannona (Kształt wody, serial Zakazane imperium) jako inwestora i wynalazcy George’a Westinghouse’a oraz Toma Hollanda (Spider-Man: Daleko od domu), wcielającego się w postać magnata biznesu Samuela Insulla, uzupełniają tę niewiarygodnie wciągającą, opartą na prawdziwych wydarzeniach opowieść o pełnej dramatyzmu wojnie o prąd. (opis dystrybutora)

O filmie „Wojna o prąd”

– To starcie zdecydowało o tym, jaki standard elektryczności zwyciężył na całym świecie – opowiada scenarzysta Michael Mitnick, wspominając to, kiedy po raz pierwszy zetknął się z historią Thomasa Edisona i jego rywalizacji z Westinghouse’em. – Mamy tu do czynienia z dramatycznymi zwrotami akcji i tragicznymi zdarzeniami. Jest paskudna kampania dyfamacyjna, tajemne wynalezienie krzesła elektrycznego, nagła śmierć naukowca czy pojawienie się serbskiego wynalazcy-ekscentryka Nikoli Tesli. Sam siebie pytałem – jak to możliwe, że nie znałem tej historii? Pracowałem nad nią dziesięć lat. Najpierw nad musicalem, potem nad scenariuszem filmowym - przyznaje. Ten pierwszy wystawiono zaledwie cztery razy. Nie zraziło to Mitnicka, który adaptował swój tekst na potrzeby filmu. Podjął też decyzję o tym, aby pozbyć się musicalowych elementów pierwowzoru. – Poświęciłem mnóstwo serca i czasu temu projektowi – mówi Mitnick. – Po usunięciu piosenek, mocno zintensyfikowałem research. Wiele czasu spędziłem w archiwach, studiując źródła – ówczesną prasę, wspomnienia i relacje. Scenarzysta skorzystał też z trzech uznanych i fundamentalnych prac: Thomas Alva Edison Francisa Jonesa, A Life of George Westinghouse Henry’ego G. Prouta oraz autobiografii Tesli My Inventions.

– To rzecz o sukcesie, o tym, jak daleko człowiek może się posunąć, by zwyciężyć. A także o tym, do czego jest zdolny, by zostać zapamiętany – wymienia reżyser Alfonso Gomez-Rejon. – Westinghouse nie ma nic przeciw temu, by pozostać niemal anonimowym, ale ma ambicję, by dzięki jego staraniom świat stał się trochę lepszym miejscem do życia. Edison z kolei bardzo dba o swój publiczny wizerunek i o autoreklamę. Przegrywa wojnę o prąd, lecz to właśnie on zostanie zapamiętany. Pokora kontra ego – do tego sprowadza się w wielkiej mierze ich konflikt.

Zwiastun filmu „Wojna o prąd”

– Schyłek XIX wieku to czas wielkich przemian cywilizacyjnych. Chcieliśmy oddać ich oszałamiające tempo, ducha czasu, pędzącego niemal na oślep ku nowym horyzontom – mówi Gomez-Rejon. – Miało tu być coś z rock-and-rollowej zadziorności, coś z ducha Micka Jaggera i Davida Bowiego, coś z impetu Steve'a Jobsa czy Elona Muska – dodaje producent Basil Iwanyk. – Kadry miały być pełne życia i zdecydowanych barw. Żadnych czarno-białych zdjęć, żadnej nostalgicznej sepii. W pewnym sensie moją inspiracją były rejestracje koncertów rockowych, jak chociażby Gimmie Shelter D.A. Pennebakera – wyznaje reżyser.

W roli Thomasa Edisona zobaczymy w filmie Wojna o prąd Benedicta Cumberbatcha. – Myśli się o nim jako o wielkim wynalazcy i czasem bezwzględnym inwestorze. Ja chciałem nadać mu wyrazistą osobowość – wspomina brytyjski aktor. – Dla mnie to raczej „upadły bohater”, który musi się pogodzić z tym, że nie jest wszechwładnym bogiem przemysłu – jak współcześnie Mark Zuckerberg, Steve Jobs czy Bill Gates – lecz rozgoryczonym przegranym. Jednak nie kapituluje – myśli o ochronie swych kolejnych patentów i o nowych pomysłach. To wybitny człowiek o wielu, bardzo wielu słabościach i wadach.

Wojna o prąd w kinach od 11 października.

Reklama

Plakat filmu Wojna o prąd:

Materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama