Włodzimierz Press poznał żonę na planie „Czterech Pancernych”, są razem 56 lat, nadal zakochani
Aktor zawsze mówił, że w jego sercu są dwie kobiety
- Konrad Szczęsny
Sławę zdobył dzięki roli Grigorija Saakaszwilego, przystojnego Gruzina, który był kierowcą czołgu Rudy w serialu „Czterej pancerni i pies”. Zwracał na siebie uwagę charakterystycznymi wąsami oraz – jak na tamte czasy - dosyć egzotycznym wyglądem. Osoby postronne brały go za Gruzina i przy spotkaniu dziwiły się, że jednak jest Polakiem. W kultowej produkcji był związany w Lidką, zaś swoją prawdziwą miłość, żonę Renatę, poznał... właśnie na planie! To była miłość od pierwszego wejrzenia. Są razem do tej pory, szczęśliwi i zakochani. Już ponad pół wieku! Jak ułożyło im się życie?
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 04.11.2024 r.]
Włodzimierz i Renata Press: historia miłości
Rola w „Czterech Pancernych” była dla Włodzimierza Pressa szczęśliwym zrządzeniem losu. Na planie poznał przyszłą żonę. Była wtedy jeszcze studentką Akademii Sztuk Pięknych, zaangażowała się do tego serialu w 1966 roku, by trochę dorobić. W każdym razie taka jest wersja oficjalna, bo podobno tak naprawdę już wtedy podobał jej się bardzo Włodzimierz Press i chciała go poznać. Pracowała jako pomocnica kostiumolożki, Barbary Węgorek.
Włodzimierz Press trafił do „Pancernych” przypadkowo. Po latach tak to wspominał: „Szukali bruneta o południowej urodzie i mnie widzieli w tej roli. Nie wierzyłem, że coś z tego wyjdzie. Poszedłem raczej dla paru groszy, gdyż wówczas cienko prządłem. Poza tym to był obraz wojenny, a ja wcześniej nie miałem żadnego kontaktu z wojskiem, nawet na studiach” (cytuję za tygodnikiem „Angora”).
Aktor marzył wtedy o roli faraona w filmie Jerzego Kawalerowicza, fizycznie bardzo dobrze do niej pasował. Ale reżyser nie wybrał go, co aktor bardzo przeżył, to był pierwszy duży zawód w jego karierze. Długo czekał na telefon od producenta, dopiero po jakimś czasie dowiedział się, że film już jest realizowany, a główną rolę gra Jerzy Zelnik, jak się okazało, jego młodszy kolega z podwórka.
Włodzimierz Press: dorastanie, rodzina
Urodził się w 1939 roku we Lwowie w rodzinie żydowskiej. Jego ojciec zginął w obozie, w Treblince, mama, komunistka – Janina Planer, uciekła do Lwowa po upadku Polski i tu urodziła syna. Wojenne losy mamy i dziecka były niezwykłe. Gdy w 1941 roku do miasta zbliżali się Niemcy, wielu ludzi postanowiło wyjechać. Janina Planer znalazła się z dzieckiem na dworcu, w rozgardiaszu, wśród tysięcy mieszkańców Lwowa i okolic. Tłum rozdzielił ją z dwuletnim synem, wepchnięta do pociągu, zaczęła szukać Włodzimierza. Była przerażona, zrozpaczona.
Gdy zorientowała się, że syna nie ma, wysiadła na pierwszej możliwej stacji i pieszo, torami, przez bombardowane transporty i stacje kolejowe wróciła na dworzec. Znalazła dziecko, choć graniczyło to z cudem. Nie mogła wykrztusić słowa, to on do niej podbiegł, wołając: mamo! Chwila radości nie trwała długo, oboje przez wojenne zawirowania znaleźli się na Syberii, gdzie Janina Planer pracowała jako pielęgniarka. Heroicznie zdobywała jedzenie i leki dla syna, który bardzo chorował. Uratowała mu życie.
Zobacz też: Krzysztof Janczar na czwartym roku studiów rozkochał w sobie profesorkę baletu. Ten związek wywołał skandal
Po wojnie wrócili do Polski, mieszkali w Krakowie, a potem osiedlili się w Warszawie. Matka aktora wyszła za mąż, urodziła córkę Lenę, która była znaną warszawską pięknością. Sama pracowała w TVP, była redaktorem programów młodzieżowych i dziecięcych. Została zapamiętana na lata, jako barwna, choć nie najłatwiejsza we współpracy osoba. W 1968 roku w obliczu antysemickiej nagonki wyemigrowała najpierw do Izraela, a potem zamieszkała we Francji. Włodzimierz Press był bardzo związany z mamą, gdy poznał przyszłą żonę, od razu powiedział jej, że w ich życiu będzie jeszcze jedna kobieta. Chodziło właśnie o jego mamę. Gdy się rozchorowała, opiekował się nią przez kilka lat.
Włodzimierz Press i jego żona są razem 56 lat, nadal zakochani
Włodzimierzowi Pressowi kariera aktorska pewnie nie potoczyła się tak, jak tego oczekiwał. Zagrał dużo ról, w teatrze, w filmie, m.in w „Rozwodów nie będzie”, serialach „Czarne chmury” i „Zwyczajne życie”, w „Korczaku”. Ale chyba żadna z nich nie stała się tak znana, jak ta z „Czterech Pancernych”. Ludzie pamiętają go do tej pory, cieszą, że „Grigorij zawsze w formie”.
Za to życie osobiste naprawdę mu się udało. „Zakochałem się jak wariat” - wspominał aktor. Ślub z Renatą wzięli w 1967 roku. Ich syn Grzegorz (imię dostał po dziadku) urodził się jeszcze na planie „Czterech Pancernych”, niedługo po zakończeniu serialu przyszła na świat córka Tania, która mieszka we Francji. Za zarobione dzięki serialowi pieniądze kupili mieszkanie. W stanie wojennym, kiedy jako aktor Włodzimierz Press nie miał co robić, wyjechali do Francji w odwiedziny do mamy aktora.
To miały być wakacje, ale mama Włodzimierza Pressa rozchorowała się i zostali tam kilka lat. We Francji ich dzieci skończyły szkoły. W 1987 roku na stałe wrócili do Polski, mieszkają w zwykłym M4 w bloku na warszawskich Stegnach i są ze sobą szczęśliwi. Wiedzą, że mogą na sobie polegać i bezgranicznie sobie ufać. Czasem grają ze znajomymi w brydża, czasem chodzą na długie spacery. „Pomimo bruzd na twarzy i utraty połowy włosów, pomimo upływu (…) lat, wciąż jestem rozpoznawalny. Ludzie uśmiechają się do mnie na ulicy, mówią mi „dzień dobry". To bardzo sympatyczne”, opowiadał 84-letni dzisiaj aktor w „Tele Magazynie".
Czytaj także: Los nie był dla niej łaskawy. Hanna Mikuć podniosła się po rodzinnej tragedii