Łucja Prus śpiewała „W żółtych płomieniach liści”. Gdy chciała wrócić na scenę, było już za późno
Dziś uznalibyśmy ją za artystkę niszową
Łucja Prus była cenioną i popularną piosenkarką, przede wszystkim w latach 70. Na YouTube można obejrzeć opolski koncert z 1977 roku. Łucja Prus śpiewa z Bogusławem Mecem słynny przebój „Jej portret”. Oboje są fragile - delikatni, śpiewają subtelnie, Mec ma ciepły głos, Łucja Prus śpiewa tę piosenkę genialnie. Gwiazdy, które siedzą koło niej, klaszczą. Dzisiaj oboje już nie żyją. Łucja Prus zmarła w 2002 roku na raka piersi. Jak wyglądało jej życie i kariera?
[Ostatnia aktualizacja treści na VUŻ 08.03.2024 r.]
Łucja Prus: szczęśliwe dzieciństwo w trudnych czasach
Piosenkarka urodziła się w 1942 roku w Białymstoku. Pochodziła z bardzo szczęśliwej rodziny, której trafiło się życie w trudny czasach. Jej rodzice mieli piekarnię, w Białymstoku wszyscy znali wypieki „od Prusa”, pyszne drożdżówki. Ale po wojnie prywatna inicjatywa była niemile widziana. A nawet ją zwalczano. Prusom odebrano sklep, zaczęły się kłopoty finansowe. I nie wiadomo, co by się stało, gdyby nie mama przyszłej piosenkarki. Zrobiła prawo jazdy (jako druga kobieta w Białymstoku), kupiła auto i to nie byle jakie — ciężarówkę, Jelcz. I zaczęła prowadzić obwoźny bar. Po bazarkach sprzedawali bułeczki, kiełbaski. Ludzie bardzo ich lubili, a oni myśleli, że córki przejmą rodzinny interes. Ale Łucja – uczennica szkoły muzycznej, miała inne plany na życie.
Łucja Prus: droga do kariery piosenkarki
Na estradę przebijała się drogą różnych konkursów muzycznych. Uczyła się gry na skrzypcach, za czym nie przepadała. Miała za sobą średnią szkołę muzyczną, w klasie wokalu. „Śpiew był dla mnie wszystkim”, opowiadała swojej córce Julii w dokumencie „Gwiazdy tamtych lat”. Skończyła też studio piosenki pod patronatem Jeremiego Przybory. „Miałam straszliwą chęć zaistnienia na scenie. Chyba każde dziecko tak ma. Chęć pokazania się. A potem, kiedy masz już odwagę i decydujesz się pokazać, to są trudniejsze momenty. I rzeczywiście, takim momentem, był dla mnie konkurs radiowy. Kiedy stanęłam do niego, jako bardzo młoda dziewczyna, było 7 tys. kandydatów, szczęśliwie okazało się, że dostałam drugą nagrodę i telewizor marki Szmaragd. Trzecią nagrodę dostała Ula Dudziak, a pierwszą Zofia Gładyszewska. Piosenkarka z Łodzi”, wspominała.
Łucja Prus: była artystką niszową
Pierwszy raz zwróciła na siebie uwagę szerszej publiczności, gdy zaśpiewała wiersz Wisławy Szymborskiej „Nic dwa razy się nie zdarza”. Poezja śpiewana była jeszcze wtedy nowością. Łucja Prus śpiewała wiersz Szymborskiej przy akompaniamencie big-bandu, bardzo nowocześnie. Zrobiła wrażenie. Dostała nagrodę na Festiwalu w Opolu, w 1965 roku. W latach 70. zaśpiewała z popularnym zespołem „Skaldowie” wielki przebój „W żółtych płomieniach liści”.
Wszyscy ją znali, ale nigdy nie była typem gwiazdy ani idolki. Nie miała takiej urody, takich kreacji, temperamentu estradowego. Dzisiaj pewnie powiedziano by, że jest niszowa, kameralna. Może najbliżej byłoby jej do Magdy Umer, Wandy Warskiej. Ludzie doceniali jej ciekawy głos, dobre teksty, muzykę, często akompaniował jej świetny jazzman Włodzimierz Nahorny albo Jan Ptaszyn-Wróblewski. Wylansowała takie piosenki jak „Dookoła noc się stała”, „Tango z różą w zębach”, śpiewała Szekspira w tłumaczeniu Czesława Miłosza. Z Andrzejem Zauchą u boku śpiewała piosenkę „Umówmy się na stare lata”.
Czytaj też: Synowa Marty Lipińskiej to znana i ceniona aktorka. Nie każdy wiedział, że są rodziną
Łucja Prus: życie prywatne, rodzina
Łucja Prus była żoną muzyka, kompozytora Andrzeja Mundkowskiego. Ale w trakcie pracy ze „Skaldami” spotkała menedżera Ryszarda Kozicza i zakochała się. Byli przez lata szczęśliwi, stworzyli ciepły dom na Zaciszu w Warszawie, doczekali się córki Julii, która nie poszła w ślady mamy, została graficzką. Łucja Prus przyjaźniła się z Marylą Rodowicz, Alicją Majewską, Haliną Frąckowiak, spotykały się czasem w domu piosenkarki, była świetną panią domu, podobno przyrządzała wspaniałą pieczeń jagnięcą. Uwielbiała ogród.
Po urodzeniu córki w latach 80. wycofała się na pewien czas ze śpiewania, zajęła domem. Dziwiło to Agnieszkę Osiecką, która uważała, że Łucja Prus marnuje swój talent, namawiała ją do powrotu. Mówiła jej, że zachowuje się tak, jakby dostała skrzypce Stradivariusa i zrobiła z nich podstawkę do nogi od stołu. „Myślę, że Bóg mi wybaczy”, tłumaczyła swoje wybory wokalistka. Ale za namową córki wróciła, wydała dwie płyty.
Zobacz też: Pierwszy mąż Ewy Lemańskiej był gejem. O jego śmierci dowiedziała się dekadę później
Jej dalszą karierę przerwała choroba, postępujący szybko rak piersi. Nie dokończyła ostatniego albumu, który nagrywała z Alicją Majewską. Wokalistka zmarła 3 lipca 2002 roku. Prosiła, by na jej pogrzebie zagrano standard „What A Wonderful World” Louisa Armstronga. A jej rodzina i przyjaciele uczcili ją, organizując piknik na łące.
Cenił ją za kunszt wokalny Czesław Niemen. Zbigniew Wodecki wspominał, że poznał Łucję Prus, mając 21 lat. Był w pierwszej trasie koncertowej, jego mama poprosiła piosenkarkę, by miała na niego oko. Traktowała go prawie jak syna