Choć na koncie Octavii Spencer znajdują się trzy nominacje do Oscara, z których jedna zamieniła się w statuetkę (za rolę Minny Jackson w filmie Służące), aktorce brakowało filmu, w którym zagrałaby rolę główną. Kojarzona z rolami o zabarwieniu komediowym, Spencer zdecydowała się na udział w filmie, dzięki któremu dostała szansę nie tylko na to, by grać w nim pierwsze skrzypce, ale i do całkowitej zmiany swojego ekranowego emploi. Thriller Ma w kinach od 21 czerwca.

Reklama

„Ma”. Opis fabuły

Sue Ann (Octavia Spencer) to samotna kobieta mieszkająca w Ohio. Pewnego dnia Maggie (Diana Silvers), nastolatka, która niedawno wprowadziła się do miasta, prosi Sue Ann o to, by ta kupiła dla niej i jej przyjaciół trochę alkoholu. Kobieta widzi w tym szansę na zyskanie nowych – młodszych – przyjaciół. Zaprasza ich więc do siebie, by korzystali z jej piwnicy zamiast włóczyć się po mieście. Ale obowiązują zasady: jeden z dzieciaków musi zawsze pozostać trzeźwy, nie wolno przeklinać i wchodzić na górę. Aha, do Sue Ann mają zwracać się „Ma”. Szybko jednak gościnność Ma zamienia się w obsesję, a spełnienie marzeń nastolatków w koszmar. (opis dystrybutora)

O filmie „Ma”

Ma to film, w którym pojawiają się wątki prześladowania ludzi, ale także opowieść o kobiecie, która zatrzymała się w czasie. Trauma, której przyczyną są prześladowania, nie znika z życia człowieka, jeśli jej nie przepracuje, nie pożegna. A Sue Ann tego nie zrobiła – mówi Octavia Spencer o swojej postaci – Myślę, że publiczność z wielką łatwością będzie umiała identyfikować się z postaciami, które pojawiają się w tej historii. Ale widzów czeka także zaskoczenie, sceny, których się nie spodziewają, których będą się bali. A jednak pod koniec przyjdzie refleksja. Że być może to my wszyscy wykreowaliśmy dziwaczny świat Ma…

– Oprócz tego, że to przerażająca historia, najbardziej lubię w niej nieprzewidywalność. A poza tym to zupełnie unikalna rzecz. Ludzie kochają horrory, ale jeszcze bardziej kochają być zaskakiwani – dodaje producent Jason Blum, którego wytwórnia Blumhouse odpowiedzialna jest za takie hity jak między innymi Uciekaj!, To my, Paranormal Activity czy Sinister. – Nie możesz dać publiczności tego samego „zestawu strachów”, bo po prostu się znudzi. A Ma zaskakuje – choćby poprzez główną postać; kogoś takiego nie widzieliśmy dotąd na ekranie. W Blumhouse zawsze zależy nam na tym, by przerazić ludzi, by wyrwać ich ze strefy komfortu, ale zrobić to w sposób, jakiego nie znają. Pokazać im coś, czego jeszcze nie widzieli.

Zwiastun filmu „Ma”

– Filmy takie jak Carrie, Halloween, Misery mają w sobie głęboki aspekt psychologiczny, który każe nam zadać sobie pytanie „Dlaczego oni to robią?” albo „Och, znam kogoś takiego, znam ofiarę podobnych zachowań” czy też „Z łatwością umiem sobie wyobrazić, że to mogłoby się stać na mojej ulicy”. To ostateczna forma eskapizmu. I, tak, w każdym z nas są pokłady agresji. Jeśli ktoś w filmie uosabia kogoś, kogo nie lubisz w realnym życiu, z dziwną przyjemnością patrzysz, jak podrzynają mu gardło. To złe. Ale i piekielnie podniecające – tłumaczy reżyser filmu, Tate Taylor.

Zobacz także

– Wychowałam się, oglądając kino grozy – wspomina Octavia Spencer – A Jason Blum zupełnie zredefiniował ten gatunek. Zagranie tytułowej, głównej roli w takim filmie jest dla aktora niezwykle ekscytujące. Zresztą od początku kusiła mnie ponowna współpraca z Tate’em (wcześniej pracowali razem na planie Służących). – To niezwykły reżyser. Zanim stanie na planie, nakręci film wiele razy – w swojej głowie. Dlatego też jest niezwykle dobrze przygotowany, co więcej, doskonale wie, dokąd będzie zmierzać historia, którą chce pokazać widzom.

Ma w kinach od 21 czerwca.

Reklama

Plakat filmu Ma:

United International Pictures/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama