Sylvia Plath i Ted Hughes: „Płaczę. Kładę głowę na podłodze. Duszę się.”
Po miłosnych uniesieniach nadeszła proza życia zakończona tragedią
- Sylwia Arlak
Sylvia Plath pisała do Teda Hughesa w listach: „Myślę, że gdyby coś ci się stało, naprawdę bym się zabiła”. Jej miłość do niego wylewała się z każdej zapisanej przez nią strony: „Jestem cała twoja, a ty jesteś moim światłem”. Po pierwszych miłosnych uniesieniach nadeszła proza życia. Dzieci. Obiad do ugotowania, dom do wysprzątania. Rachunki do zapłacenia. Zdrada, rany na ciele, w duszy. Rozstanie i tragiczna śmierć.
Sylvia Plath i Ted Hughes: historia miłosna poetów
Poetka i poeta – Sylvia Plath i Ted Hughes spotkali się po raz pierwszy w zimie 1956 roku na przyjęciu. Każde z nich przyszło na nie z kimś innym – ale cały wieczór spędzili już ze sobą. On – wysoki, ciemnowłosy, z mocno zarysowaną, męską szczęką i głębokim głosem. Mógł się podobać. Ona – rozpieszczona jedynaczka o urodzie amerykańskiej dziewczyny z sąsiedztwa: szeroki uśmiech, piękne włosy, związane wstążką. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Na imprezie Ted zerwał jej wstążkę z włosów, na co ona ugryzła go w policzek aż do krwi. To był początek ich relacji, w której było tyle samo miłości, co bólu i cierpienia.
Sylvia miała wtedy 23 lata, przyjechała z Ameryki do Anglii na stypendium, nie znała zbyt wielu osób. Niepewna i zagubiona, już po pierwszej próbie samobójczej (w 1953 r.). Starszy o dwa lata Ted był jej oparciem w obcym kraju.
Cztery miesiące po pierwszym spotkaniu byli już małżeństwem. „Znałam wiersze Teda i byłam pod ich ogromnym wrażeniem. Bardzo chciałam go poznać. (…) Oboje tak dużo pisaliśmy i świetnie się przy tym bawiliśmy, więc zdecydowaliśmy, że ta znajomość powinna się rozwijać” – mówiła Plath o ich pierwszym spotkaniu w wywiadzie dla BBC z 1961 roku. Poetka znalazła w Tedzie nie tylko męża i towarzysza. Był jej natchnieniem. W swoim dzienniku opisywała go jako „zbawiciela i obrońcę”, „strzelca, stolarza i rybaka”, a także „najprzystojniejszego mężczyznę”, jakiego kiedykolwiek widziała.
Zobacz też: Czesław Niemen i włoska piosenkarka Farida: co ich połączyło, co zmusiło do rozstania
Sylvia Plath: poetka czy kura domowa
Po miesiącu miodowym w Hiszpanii młode małżeństwo czekała bolesna rozłąka. Plath rozpoczęła drugi rok studiów na Uniwersytecie w Cambridge, tymczasem Hughes zakończył już swoją edukację. W październiku 1956 roku, przez trzy tygodnie codziennie pisała do swojego „najdroższego misia”. Ich rozstanie opisywała, jako „wielką dziurę we wnętrznościach i w sercu”. Pisała do niego: „Szczerze wierzę, że przez mistyczne zjednoczenie staliśmy się jednym ciałem. Jestem chora fizycznie bez ciebie. Płaczę. Kładę głowę na podłodze. Duszę się. Nie cierpię jedzenia. Nie cierpię snu, nie cierpię chodzić do łóżka. To coś w rodzaju śmierci za życia”.
Po studiach zamieszkali na jakiś czas w jej rodzinnym Bostonie, gdzie Plath dzieliła domowe obowiązki z pracą nauczycielki. Pisała wiersze i opowiadania, kierowała karierą męża, robiła zakupy, gotowała i sprzątała. Była dumna, że w niczym nie przypominają typowego amerykańskiego małżeństwa. „Ja miałam pracę, Ted nie. Nie mieliśmy samochodu, telewizora, ani nie kupowaliśmy mebli na raty” ― pisała w jednym z listów do przyjaciół.
W 1959 roku para wróciła do Anglii, gdzie Plath urodziła swoje pierwsze dziecko, córkę Friedę. Krytyk literacki i dziennikarz Alfred Alvarez, który przeprowadzał wywiad z Hughesem dla „The Observer” w mieszkaniu pary w Londynie, zauważył, że Plath cały czas chowała się za mężem. Wydawała mu się „zamazana”. Bardziej niż poetkę widział w niej „młodą kobietę z reklamy idealnej kuchni”. Taką samą opinię wydało wielu znajomych młodego małżeństwa.
Ale nawet na wczesnym etapie małżeństwa w dzienniku Plath pojawiały się mniej radosne wpisy. Drażniło ją jego „drapanie się, dłubanie w nosie, nieumyte, zaniedbane włosy i zrzędliwość”. W jednym ze wpisów w 1958 roku zwierzyła się też ze swojego wybuchu zazdrości. Widząc Hughesa spacerującego po kampusie z uczennicą, napisała, że nienawidzi „męskiej próżności”.
Szybko odkryła, że małżonek jest jej niewierny. „Ted zaczął podrywać się rano i przechwytywać pocztę” ― pisała. Relacjonowała, że nagle zaczął marzyć o tym, by „pisać i reżyserować scenariusze filmowe”. Zupełnie inaczej zachowywał się w łóżku. Dopytywał ją nawet, czy podoba jej się ta czy inna nowa pozycja albo technika seksualna. Zaczęła odbierać tajemnicze, głuche telefony.
Sylvia Plath i Ted Hughes: zdrada
Okazało się, że jej mąż romansuje z Assią Wevil, żoną kanadyjskiego poety Davida Wevilla. Małżeństwo Plath-Hughes zaprosiło ich do siebie na weekend w maju 1962 roku. To właśnie wtedy – jak pisał później Ted w swoim wierszu – „marzyciel we mnie zakochał się w niej”. Assia była dla Teda egzotyczną odskocznią. Trzy lata starsza od niego, piękna Żydówka o ciemnych oczach. Młodszy o osiem lat David był już jej trzecim mężem. Podczas tamtego weekendu Sylvia nakryła swojego męża z Assią, całujących się w kuchni. Wpadła w szał – w tamtym okresie nieraz przejawiała oznaki niestabilności emocjonalnej. Życie na angielskim pustkowiu, obsesyjna zazdrość o męża, opieka nad dwójką małych dzieci i zmaganie się z twórczą blokadą – tego było na jej nerwy zdecydowanie za dużo. Po awanturze, Ted wyjechał z kochanką do Londynu, Sylvia została sama z dziećmi.
Po jakimś czasie wrócił, ale mimo prób, ich małżeństwo zaczęło chylić się ku upadkowi. Nawet wakacje w Irlandii, które miały być ich kolejną szansą na pojednanie, skończyły się już czwartego dnia – Hughes wyjechał do Londynu na spotkanie z Assią. To z nią wyjechał na 10-dniową podróż do Hiszpanii, do tego samego miejsca, w którym Plath i Hughes spędzili miesiąc miodowy. Po powrocie do domu małżeństwo poetów było praktycznie skończone, bo mimo awantur Ted odmówił zakończenia romansu z Assią. Jednocześnie rozpoczął relację z kolejną poetką, Susan Alliston.
Czytaj także: Liv Ullmann i Ingmar Bergman – historia filmowej miłości wielkiego reżysera i jego aktorki
Sylvia Plath i Ted Hughes: historia wielkiej miłości, głośne rozstanie
Rozstali się w lipcu 1962 roku i wydawałoby się, że rozwód przyniósł koniec ich wspólnej udręki. Ted, choć był fatalnym mężem, sprawdzał się jako ojciec. W swoich dziennikach opisywał, że po rozwodzie odwiedzał swoje dzieci prawie codziennie.
Sylvia po rozwodzie przeniosła się do Londynu i po latach twórczego kryzysu znowu zaczęła pisać. To właśnie wtedy napisała swoje największe wiersze, m.in. „Tatusia”, „Ukłucia”, „Kobietę Łazarz”. Jej najsłynniejszy utwór „Ariel” skomponowała tuż nad ranem, wtedy myślało się jej najlepiej. Planowała wysyłać wiersze do magazynów i nagrywać je dla BBC. Jednak po rozstaniu z Tedem jej zdrowie fizyczne i psychiczne się pogorszyło. Uzależniła się od pigułek nasennych i zaczęła palić, choć był to nawyk, którym od zawsze gardziła. Desperacko walczyła z depresją, jednak leki przeciwdepresyjne, zamiast pomagać, tylko pogarszały jej stan.
Sylvia Plath: śmierć
11 lutego 1963 roku, niemal w siódmą rocznicę poznania Teda, wstała nad ranem, przygotowała dzieciom chleb z masłem i mleko, tacę ze śniadaniem zaniosła do ich sypialni. Otworzyła w niej okno i ręcznikami uszczelniła drzwi. Sama zamknęła się w kuchni, okleiła drzwi taśmą i odkręciła gaz. Miała trzydzieści lat. Na biurku zostawiła przygotowany do druku tom „Ariel i inne wiersze”, który do dziś zachwyca wielbicieli poezji.
Pięć lat później taką samą śmierć wybrała Assia – tym tragiczniejszą, że razem z nią zmarła jej czteroletnia córeczka, dziecko Teda.
Hughes potrzebował czasu, zanim zaczął mówić o swoim związku z Plath. Po jej śmierci powiedział, że dzienniki jego żony z tego czasu zaginęły. Przyznał, że ostatni tom zniszczył, aby chronić ich dzieci, Friedę i Nicholasa. W 1970 roku ożenił się z kolejną swoją miłością, o wiele młodszą od siebie pielęgniarką, Carol Orchard. Para pozostała razem aż do jego śmierci w 1998 roku.
Wiele faktów z życia jednej z najsłynniejszych par XX wieku, poznaliśmy dopiero po śmierci Plath. W 2017 roku upubliczniono serię poufnych listów poetki do jej psychiatry, dr Ruth Bamhouse, z których ostatni powstał na tydzień przed tym, jak odebrała sobie życie. Twierdziła w nich, że Hughes znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie w ostatnich latach ich małżeństwa. Że kiedyś powiedział jej wprost, że żałuje, że wciąż żyje. W jednym z nich opisała, że Hughes ją pobił dwa dni przed poronieniem w 1961 roku.
Po tym, jak listy Plath ujrzały światło dzienne, żonie Teda Carol puściły nerwy. „Twierdzenia, jakie rzekomo wysunęła Sylvia Plath w niepublikowanych listach do jej byłej psychiatry, sugerujące, że została pobita przez swojego męża Teda Hughesa na kilka dni przed poronieniem ich drugiego dziecka, są równie absurdalne, jak szokujące dla każdego, kto dobrze znał Teda” ― stwierdziła.
Zobacz też: Agatha Christie pisała kryminały, ale w życiu była bohaterką tragicznego romansu