Ślicznotki. Seksowna J. Lo na czele gangu striptizerek okradających finansistów z Wall Street
W kinach od 11 października
Dziewczyny pracujące w jednym z najmodniejszych klubów go-go w Nowym Jorku tracą wszystkie oszczędności w wyniku krachu finansowego 2008 roku. Cały świat za kryzys wini nadzianych finansistów z Wall Street, którzy są częstymi gośćmi klubu. To oni stają się celem zdesperowanych striptizerek, na których czele staje Jennifer Lopez. Ślicznotki w kinach od 11 października.
„Ślicznotki”. Opis fabuły
Jest początek 2007 roku. Młodziutka Destiny (Constance Wu) ledwo wiąże koniec z końcem, próbując utrzymać siebie oraz swoją babcię. Mimo że całymi nocami tańczy i rozbiera się dla anonimowych ludzi, jej zarobki są za każdym razem uszczuplane przez menedżerów klubu, grających w nim DJ-ów, a także pracujących tam barmanów. Destiny spotyka na swej drodze Ramonę (Jennifer Lopez), największą gwiazdę klubu, która nie tylko potrafi wyczyniać na rurze absolutnie niespotykane rzeczy, ale także potrafi oczarować i omotać dosłownie każdego. Gdy Ramona ukazuje jej prawdę o rekinach z Wall Street, którzy pojawiają się w klubie, Destiny łapie, o co chodzi w tej specyficznej grze, w którą grają z lubością jej koleżanki. Tancerki zarabiają w kolejnych miesiącach pieniądze, o jakich nigdy nawet nie śniły – aż do krachu ekonomicznego z września 2008 roku, który na zawsze odmienia rzeczywistość całej Ameryki. To jednak dopiero początek historii Ślicznotek. Skoro ludzie z Wall Street okradali wszystkich, ale nigdy nie ponieśli żadnych konsekwencji swych czynów, Ramona, Destiny i dwie nowe tancerki w ich zawodowej rodzinie – niezłomna Mercedes (Keke Palmer) oraz młoda i niewinna Annabelle (Lili Reinhart) – postanawiają dokonać słodkiej zemsty. Wymierzyć sprawiedliwość nikczemnikom i jednocześnie zasmakować innego życia. (opis dystrybutora)
O filmie „Ślicznotki”
– Chciwość, władza i amerykański sen, a w samym środku grupa marginalizowanych społecznie kobiet, które zrobią wszystko, by mieć coś z tego życia – tłumaczy Jennifer Lopez, co przyciągnęło ją do tego projektu. – To jest w pewnym sensie opowieść o amoralności zrodzonej z różnych czynników społecznych, ale prawda jest taka, że nasze bohaterki nie wymyśliły tej gry – zrozumiały po prostu pewnego dnia, że muszą nauczyć się w nią grać, żeby mieć równe szanse z resztą graczy – kontynuuje popularna J.Lo. A scenarzystka i reżyserka Ślicznotek Lorene Scafaria dodaje: – Pokazujemy z zupełnie innej perspektywy świat, który widzowie znają z rozlicznych stereotypowych filmów i seriali telewizyjnych. Zainspirował mnie artykuł „The Hustlers at Scores Jessiki Pressler”. Znalazłam w nim wszystko, czego szukam w dobrym kinie – ciekawą historię, wielkie emocje oraz fascynujące, niejednoznaczne bohaterki, które żyją w pewnym sensie naznaczone społecznie przez rodzaj wykonywanej pracy.
– Zauważyła w tych postaciach prawdziwych ludzi, a nie chodzące i deklamujące dialogi archetypy, do których można dopowiadać sobie własne interpretacje. Lorene jest wyjątkowa, bo nie interesuje jej żadne konkretne spojrzenie – ani męskie, ani żeńskie, ani kulturowe. Interesuje ją ekranowa prawda, którą odważnie eksploruje za pomocą filmowych postaci – zachwyca się reżyserką Constance Wu. – Szanowała wszystkie bohaterki, rozumiała, dlaczego robią to, co robią, w jaki sposób wykonywana praca naznaczyła je jako jednostki społeczne. Lorene zawsze dąży do ukazywania autentycznych dylematów współczesnej kobiecości, ale nie lubi bawić się w pokazywanie palcem katów i ofiar. Najważniejsze jest zrozumienie sedna każdej z postaci oraz otoczenia, które wpływa na jej działania i marzenia. Niewiele osób w tej branży podobnie podchodzi do materii filmowej – dodaje producentka Jessica Elbaum.
Zwiastun filmu „Ślicznotki”
Jennifer Lopez, która zajęła się również produkcją Ślicznotek, zagłębiła się w środowisku tancerek erotycznych oraz odwiedziła wiele klubów, by zobaczyć na własne oczy, jak wyglądają w środku, jaka panuje w nich aura. – Spotykałam się z wieloma dziewczynami za kulisami i po prostu słuchałam tego, co miały mi do powiedzenia o swoich życiach i karierach – wspomina. – Chłonęłam wszystko niczym przysłowiowa gąbka, chciałam nauczyć się jak najwięcej, wliczając w to sztukę tańca na rurze. Wydaje mi się, że większość ludzi uważa, że jeśli odjąć moralność i pewnego rodzaju wstyd z odsłaniania własnego ciała, jest to dość dobrze płatna praca, ale prawda jest taka, że te dziewczyny ledwo wiążą koniec z końcem. Walczą o dobry byt swój i swoich rodzin. Chcieliśmy pokazać to na ekranie bez upiększania.
– Jest dla mnie oczywiste, że są to antybohaterki, ale przez to są jeszcze ciekawsze – nie dają bowiem biednym tego, co ukradną bogatym, lecz starają się po prostu przeżyć w okrutnej rzeczywistości. O moralności wypowiadają się przeważnie ludzie, którzy nigdy nie zostali postawieni w sytuacji bez wyjścia – wyjaśnia Jennifer Lopez. – Na początku chcą po prostu zemścić się na ważniakach z Wall Street, którzy zniszczyli cały kraj w 2008 roku, ale z biegiem czasu ta gra zaczyna im się podobać, tym bardziej, że są w nią coraz lepsze. I tak jak w wielu podobnych przypadkach, nie potrafią znaleźć w sobie odwagi, by zakończyć całą sprawę.
Ślicznotki w kinach od 11 października.
Plakat filmu Ślicznotki: