Francuskie kino taneczne kontratakuje. Roztańczony Let’s Dance w kinach
Premiera 17 maja
W pogoni za tanecznym marzeniem bohater filmu Let’s Dance gotów jest zaryzykować wszystko. Rozmiłowany w breakdance’ie spotyka na swojej drodze utalentowaną baletnicę. Znamy tę historię? Znamy. Obejrzymy jeszcze raz…? Francuski film taneczny Let’s Dance w kinach od 17 maja.
„Let’s Dance”. Opis fabuły
Pasją Josepha (Rayane Bensetti) jest breakdance. Rytmy hip-hopu pochłaniają go tak bardzo, że rezygnuje z propozycji pracy w firmie ojca i postanawia wyjechać do Paryża, by rozpocząć taneczną karierę. Gdy dociera do miasta, wspólnie ze swoją dziewczyną Emmą (Fiorella Campanella) i jej najlepszym przyjacielem Karimem (Mehdi Kerkouche), dołączają do jednej z miejscowych ekip breakdancerów. Razem przygotowują się do międzynarodowego konkursu hip-hopowego. Jednak w dniu turnieju Joseph dowiaduje się, że Emma go zdradza. To przekreśla jego udział w wymarzonej imprezie. Zrozpaczony chłopak szybko poznaje jednak piękną i błyskotliwą Chloe (Alexia Giordano), która przygotowuje się do egzaminu wstępnego do szkoły baletowej w Nowym Jorku. Między nimi pojawia się niezwykle silne uczucie. Dzięki wspólnej pasji do tańca i muzyki oraz rodzącej się miłości stworzą razem coś, czego jeszcze nie było. Połączenie baletu i breakdance’u na scenie okazuje się zapierającym dech w piersiach odkryciem.(opis dystrybutora)
O filmie „Let’s Dance”
Mocno inspirowany amerykańskimi filmami tanecznymi takimi jak W rytmie hip-hopu czy Step Up – Taniec zmysłów, francuski Let’s Dance to reżyserski debiut uznanego reżysera teatralnego, Ladislasa Chollata. – Chciałem opowiedzieć historię narodzin artysty – opowiada o swoim projekcie w jednym z wywiadów Chollat. – Mój bohater rzuca wszystko i przybywa do Francji, by robić karierę. Realizując swoje marzenia zmaga się z pytaniami, które dręczą każdego artystę. W trudnych chwilach ogarniają go wątpliwości, czy na pewno dobrze wybrał. Tak jak wielu z nas, także i Joseph czeka na uznanie ze strony innych. I potrzebuje czasu, by zrozumieć, że jedyną osobą, której zdanie tak naprawdę się liczy jest on sam.
– Często w trakcie tworzenia teatralnych inscenizacji myślałem, że moje sztuki są bardzo filmowe. Kiedy zgłosili się do mnie producenci z pytaniem, czy chcę zrobić film taneczny, potraktowałem to jak wyzwanie. Tym większe, że we Francji nie mamy doświadczenia w robieniu takich filmów. Realizacja filmów tanecznych – opowiada Chollat – jest skomplikowana, gdyż bohaterowie są w ciągłym ruchu. Przynosi jednak dużo radości i można wykazać się pomysłowością. Jest pewna magia w kręceniu scen tanecznych, obserwowaniu poruszających się ciał. Chciałem jednak, by sceny w moim filmie miały jakiś sens. Niektóre opowiadają o walce toczonej przez bohaterów, inne są z kolei bardziej romantyczne.
Zwiastun filmu „Let’s Dance”
Główna rola w filmie Let’s Dance przypadła Rayane’owi Bensettiemu. – We Francji nie ma zbyt wielu artystów w jego wieku, którzy udźwignęliby taki film. Potrzebne są tu nie tylko umiejętności aktorskie, ale i taneczne – wylicza Chollat. – W obsadzie jest również Guillaume de Tonquédec, który nigdy w życiu nie miał do czynienia z tańcem klasycznym. A tutaj gra byłego gwiazdora tańca, który został nauczycielem baletu. Obsadę uzupełniają ludzie, którzy nigdy nie mieli okazji zaprezentowania swoich umiejętności aktorskich. A to zawsze ryzyko. Na pewno pomogła mi współpraca z Marion Motin, która opracowała choreografię – kończy reżyser.
Let’s Dance w kinach od 17 maja.
Plakat filmu Let’s Dance: