Reklama

Zwykle huczny ślub kończy większość romantycznych historii dwójki zakochanych bohaterów. W „Zabawie w pochowanego” wszystko stoi na głowie, a zanim „żyli długo i szczęśliwie”, najpierw trzeba będzie przetrwać noc. Zabawa w pochowanego w kinach od 11 października.

Reklama

„Zabawa w pochowanego”. Opis fabuły

Grace (Samara Weaving) od małego wychowywała się w rodzinach zastępczych. Twardo stąpa po ziemi i potrafi walczyć o swoje. Choć wychodzi za mąż za dziedzica ogromnej fortuny, nie jest tego typu dziewczyną, która „leciałaby” na majątek. Jej ukochany Alex (Mark O’Brien) nie ma co do tego żadnych wątpliwości, a na zdaniu rodziny mu nie zależy. Dawno już odciął się od ekscentrycznych rodziców Tony’ego (Henry Czerny) i Becky (Andie MacDowell) i zaczął żyć na własny rachunek. Jednak tradycja to dla niego rzecz święta. Dlatego ślub zorganizowany zostaje w rodzinnej posiadłości rodziny Le Domas. Le Domasowie dorobili się na grach planszowych, a każdy nowy członek rodziny musi przejść obowiązkową inicjację. Po ceremonii zaślubin Le Domasowie zabierają Grace do pokoju gier, gdzie dziewczyna będzie musiała wylosować grę, w jaką zagra. Każdy z członków rodziny to przechodził, a rywalizacja zwykle odbywała się w szachy bądź piotrusia. Nie tym razem. Kiedy Grace wylosowuje kartę zabawy w chowanego, w rezydencji Le Domasów rozpoczyna się krwawe polowanie, którego dziewczyna będzie ofiarą.

Recenzja filmu „Zabawa w pochowanego”

Krwawe komedie z pogranicza horroru powoli stają się specjalnością Samary Weaving, w której filmografii można odnaleźć takie tytuły jak netfliksowa Opiekunka czy przewrotne Korpo. Bratanica Hugo „Agenta Smitha” Weavinga konsekwentnie buduje swoje filmowe portfolio, a Zabawa w pochowanego to kolejna opowieść o twardej dziewczynie, która nie godzi się z łatką ofiary. Nim zakończy się seans, umazana w krwi i sponiewierana Samara po raz kolejny udowodni, że jest obecnie jedną z najciekawszych filmowych heroin. Zabójcze połączenie siły, niewinności i urody sprawia, że trudno nie trzymać za nią kciuków. Ale kolejne zadanie, przed którym stanęła, nie będzie należało do najłatwiejszych.

Pełna tajemniczych zakątków i tajnych przejść rezydencja Le Domasów stanie się areną krwawej rozgrywki, w której nikt nie może czuć się bezpieczny. Początkowo wydaje się, że niewinna Grace nie ma najmniejszych szans na przeżycie tej nocy. Szybko jednak wyjdzie na jaw, że w podwiniętej sukni ślubnej i trampkach jest przeciwnikiem tyle uroczym, co i groźnym. Sytuację ułatwia jej fakt, że dla Le Domasów taka zabawa jest czymś praktycznie nowym. Poprzednio mieli okazję zabawić się w (po)chowanego trzydzieści lat temu i nie spodziewali się, że sytuacja powtórzy się właśnie teraz. Są jednak zdeterminowani do tego, by wygrać. Ich motywacja nie jest z pewnością do końca wiarygodna i trzeba będzie uwierzyć na słowo honoru, że są w stanie ot tak chwycić za łuki, kusze, pistolety i wszelką broń, aby upolować i zabić synową. Niemniej jednak humorystyczny wydźwięk filmu pozwala nie przejmować się tym za bardzo i dać ponieść się krwawej rozrywce.

Zwiastun filmu „Zabawa w pochowanego”

Czarna komedia, jaką jest Zabawa w pochowanego, rządzi się swoimi prawami, a autorzy filmu dobrze czują się w obranej konwencji. Potrafią tak poprowadzić fabułę, aby widz nie czuł wyrzutów sumienia ciesząc się z kolejnych śmierci. Trafiają się tu poważniejsze momenty, a sceny lądowania w piwniczce nie powstydziłyby się Fenomeny Dario Argento, ale filmowi duetu Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett dużo bliżej komedii niż dreszczowca. Nad filmem unosi się baśniowy klimat mrocznej rezydencji, w której zamieszkała rodzina ekscentryków ze wspaniałą ciotką Heleną (Nicky Guadagni) na czele i z tego względu Zabawę w pochowanego ogląda się właśnie niczym taką rozrywkową, gotycką baśń.

Najmocniejszym elementem filmu jest kreacja przesympatycznej Samary Weaving, ale i cała reszta stanowi solidną rozrywkę. Film ma szansę zrobić wrażenie szczególnie na widzach, którzy na co dzień nie mają styczności z tego typu kinem. Zaprawieni w bojach fani krwawych opowieści poczują lekki zawód. Nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że autorzy filmu mogli zaryzykować dużo bardziej. Zakręcony pomysł na fabułę otwierał drzwi do lepszego wykorzystania przewrotnej opowieści o ofierze, która staje się łowcą. Duży margines do poprawy tkwi szczególnie w filmowych scenach śmierci. Choć rachunki za przelaną sztuczną krew były spore, makabra w Zabawie w pochowanego jest na takim poziomie, by nie zniesmaczyć przysłowiowego statystycznego widza. Również z tego względu wydaje się, że właśnie taki widz będzie bawił się na tym filmie najlepiej. 6/10.

Reklama

Plakat filmu Zabawa w pochowanego:

Imperial CInepix/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama