X-Men: Mroczna Phoenix. Jak wypadło pożegnanie z komiksowym uniwersum?
Przeczytaj naszą recenzję
To już dwunaste kinowe spotkanie z bohaterami komiksowymi stworzonymi przez Stana Lee i Jacka Kirby’ego. Wyreżyserowany przez weterana serii Simona Kinberga, film X-Men: Mroczna Phoenix to zdecydowana poprawa formy po ostatnim filmie serii: X-Men: Apocalypse. Nie wyląduje jednak wśród najlepszych tytułów tego uniwersum Marvela. X-Men: Mroczna Phoenix w kinach od 7 czerwca.
„X-Men: Mroczna Phoenix”. Opis fabuły
Dzięki staraniom Charlesa Xaviera (James McAvoy) i prowadzonej przez niego szkoły dla mutantów, równowaga pomiędzy ludźmi i mutantami wydaje się być niezagrożona. Podopieczni Xaviera mają status superbohaterów, ratując Ziemię przed kolejnymi zagrożeniami. Wydaje się, że tego spokoju nic nie jest w stanie zmącić. Mimo to niektórzy z X-Menów zaczynają wątpić w słuszność działań swojego mentora. Szczególnie Raven (Jennifer Lawrence) kwestionuje jego metody, buntując się przeciwko ograniczeniom, na jakie ich skazuje. Kolejna brawurowa akcja z udziałem X-Menów zapobiega kosmicznej katastrofie, ale niemal nie kończy się tragedią. Wystawiona na działanie nieznanej siły zostaje Jean Grey (Sophie Turner). Obdarzona niezwykłymi zdolnościami telekinetycznymi dziewczyna prawie przypłaca to życiem. Po powrocie na Ziemię czuje się jednak znakomicie. Zauważa też, że jej moce uległy niespodziewanemu zwielokrotnieniu. Do pamięci Jean zaczynają wracać wspomnienia z przeszłości i wypadku samochodowego, w którym zginęli jej rodzice. Wkrótce, jako Mroczna Phoenix, zaczyna zagrażać niedawnym przyjaciołom i sprawia, że X-Meni znów są na cenzurowanym.
Recenzja filmu „X-Men: Mroczna Phoenix”
Dawno minęły czasy, a może i nigdy nie nastały, kiedy ambicją twórców kontynuacji serii filmowych było to, aby dało się je oglądać zarówno fanom serii, jak i widzom rozpoczynającym przygodę z danym uniwersum. X-Men: Mroczna Phoenix kontynuuje wątki rozpoczęte w poprzednich filmach i bez ich pobieżnej choć znajomości, nie ma co zasiadać w fotelu kinowym. Szczególnie że historia serii X-Men jest wyjątkowo skomplikowana, a do tej pory powstały nie tylko kontynuacje, ale i prequele oraz rebooty wymazujące całkowicie wydarzenia z poprzednich filmów. Nie wiecie o co chodzi? X-Men: Mroczna Phoenix nie jest filmem dla Was. Z innej strony autorzy filmu zbyt lekko podchodzą do wydarzeń z poprzednich odsłon serii, zapominając o pewnych rzeczach, gdy jest im to na rękę. Nie przypadnie to do gustu zażartym fanom serii, biorąc też pod uwagę, że równie lekką ręką traktowany jest tutaj komiksowy pierwowzór.
Film debiutującego na stanowisku reżysera Kinberga (do tej pory stworzył scenariusze do trzech poprzednich części serii) to kolejna próba poważniejszego podejścia do komiksowych treści. Nie koncentrując się wyłącznie na efektownej akcji, na pierwszym planie stawia sobie bohaterów, a w szczególności tytułową Mroczną Phoenix. Obdarzona mocami, których do końca nie rozumie, naznaczona rodzinną tragedią i zagubiona wśród przyjaciół, Jean Grey w poszukiwaniu siebie zwróci się przeciwko najbliższym. Niszcząc wszystko, w co do tej pory wierzyła, zwróci się przeciwko profesorowi Xavierowi. Czy rzeczywiście, tak jak twierdzi znana jako Mystique, Raven, jego działania wcale nie mają na celu zapewnienia spokojnej koegzystencję mutantów i ludzi? A może na jego rozkaz i dla jego próżności, mutanci muszą poświęcić zbyt wiele, łącznie z nimi samymi? Bunt Mrocznej Phoenix nie obejdzie się bez ofiar, a u jej boku stanie tajemnicza kosmiczna siła personifikowana przez niejaką Smith (Jessica Chastain).
Zwiastun filmu „X-Men: Mroczna Phoenix”
Spokojnie, żaden z filmu X-Men: Mroczna Phoenix dramat psychologiczny. To pełnoprawne komiksowe widowisko wypełnione po brzegi znanymi i lubianymi postaciami tworzącymi barwne uniwersum X-Men. Szczególnie jego początek, przypominający formą widowiska Michaela Baya i zilustrowany monumentalną muzyką autorstwa Hansa Zimmera, zapowiada filmową jazdę bez trzymanki. Tempo początkowych minut nie zostaje jednak utrzymane i w dalszej części filmu ruszamy razem z tytułową bohaterką na poszukiwanie odpowiedzi o sens jej życia. Droga ta wieść będzie między innymi przez zapomnianą przez świat wyspę, na której schronienie odnalazł znany jako Magneto, Erik Lehnsherr (Michael Fassbender). Czy to on zrozumie Mroczną Phoenix i dołączy do jej krucjaty przeciwko Xavierowi i jego poukładanemu światu?
To już ostatnie spotkanie z serią X-Men w takiej formie jak obecnie. Prawa do komiksów trafiły w ręce studia Disneya i w najbliższym czasie można spodziewać się kolejnego wznowienia tej serii. Jaka będzie jej przyszłość? Pokaże czas. Pożegnanie z tą jej odsłoną wypadło przyzwoicie, choć po filmie kończącym pewien rozdział należałoby spodziewać się czegoś więcej. Filmowi nie pomogły zawirowania w trakcie produkcji, dokrętki i zmiany scenariusza. Pomimo tego udało okiełznać się ten chaos w miarę bezboleśnie i jeśli tylko spodziewać się po nim rozrywki, powinien ją zapewnić. 6/10.
X-Men: Mroczna Phoenix w kinach od 7 czerwca.
Plakat filmu X-Men: Mroczna Phoenix: