Cierpienia młodego Franza, czyli dojrzewanie w przededniu wojny. W kinach Trafikant
Przeczytaj naszą recenzję!
Na początku była bestsellerowa powieść autorstwa Roberta Seethalera, którą w samych Niemczech sprzedano w liczbie ponad miliona egzemplarzy. Sięgnął po nią kojarzony do tej pory raczej z produkcjami telewizyjnymi reżyser Nikolaus Leytner. I to telewizyjne doświadczenie widać po Trafikancie, któremu brakuje rozmachu, jaki mógłby uatrakcyjnić ten film, którego akcja dzieje się tuż przed aneksją Austrii przez Hitlera. Trafikant już w kinach.
„Trafikant”. Opis fabuły
17-letni Franz Huchel (Simon Morzé) wychowuje się pod okiem matki (Regina Fritsch) w niewielkim, austriackim miasteczku. Nieszczęśliwy wypadek sprawia, że wiodący beztroskie życie chłopak zostaje zmuszony do rozpoczęcia pracy. Matka wysyła go do znajomego mieszkającego w Wiedniu. Otto Trsnjek (Johannes Krisch) to właściciel niewielkiego sklepu tytoniowego, w którym Franz zaczyna jako praktykant. Otto wprowadza go we wszystkie sekrety swojej pracy. „To nie tylko handel tytoniem” – powtarza. – „To również handel pożądaniem” – dodaje, wspominając o sprzedawanych spod laty czasopismach pornograficznych. Wchodzący w okres dojrzewania chłopak jest żywo zainteresowany kobietami. Choć świat wokół zmienia się na jego oczach, Franza to nie interesuje. Chciałby się w końcu zakochać. Okazja do tego nadarza się wraz z poznaną na potańcówce Aneżką (Emma Drogunova). Kiedy dziewczyna znika bez śladu, Franz znajduje niespodziewanego powiernika w osobie samego profesora Sigmunda Freuda (Bruno Ganz). Słynny lekarz to stały klient sklepu Trsnjka.
Recenzja filmu „Trafikant”
Miłosna opowieść, w której tle rozgrywają się ważne wydarzenia historyczne, to jeden z częściej wykorzystywanych przez kino motywów. Akcja filmu Trafikant osadzona została w 1938 roku, gdy do spokojnego jeszcze Wiednia zaczynają coraz częściej docierać informacje o planach Adolfa Hitlera odnośnie aneksji swojej ojczyzny. Nie wszyscy podzielają radość z takiego rozwoju wypadków. Społeczeństwo jest podzielone, a oprócz krytyków ideologii nazistowskiej, do których należy filmowy Otto, znaleźć można tych, którzy tylko czekają na zmiany. Wpięte w klapy marynarek swastyki wciąż jeszcze ukryte są przed wzrokiem innych, ale w powietrzu czuć zapach oczekiwania.
Młodego Franza to wszystko nie obchodzi. Chłopak chce się zakochać i nie ma pojęcia jak to zrobić. W sennych marzeniach, które nawiedzają go nad wyraz często, podejmowanie właściwych decyzji jest proste. W prawdziwym życiu nie jest już tak łatwo. Choć w jego bliskości zderzają się ideologie i różne postawy prezentowane przez bohaterów filmu Leytnera, w tym sympatycznego komunistę Czerwonego Egona, on zainteresowany jest dekoltami klientek sklepu tytoniowego. I wyemancypowaną, odważną Czeszką, w której zakochuje się od pierwszego tańca. Próbując zrozumieć miłość poznaje profesora Freuda (jedna z ostatnich ról zmarłego niedawno aktora Bruno Ganza). „Nie musisz rozumieć wody, żeby w nią wskoczyć” – tłumaczy mu lekarz. Takich życiowych rad będzie miał dla niego więcej, obaj się zaprzyjaźnią.
Zwiastun filmu „Trafikant”
Trafikant to kino inicjacyjne, którego centralną postacią jest młody Franz, w którego rolę wcielił się Simon Morzé. Jego dylematy życiowe i bolesny proces dojrzewania oraz zderzenia się z dorosłością to najmocniejsze elementy filmu Leytnera. Dobrze ukazane zostało tu młodzieńcze zagubienie, irracjonalna miłość do pierwszej dziewczyny, która okazała mu zainteresowanie oraz wchodzenie w dorosłość. „Już nie jestem chłopcem, ale jeszcze nie jestem mężczyzną” pisze chłopak w liście do swojej matki, idealnie oddając istotę problemu. W tak niespokojnych czasach, w jakich przyszło mu żyć, dojrzewanie jest jeszcze trudniejsze. Wiedeń zmienia się na jego oczach, a wkrótce sąsiedzi zaczynają skakać sobie do oczu. Podzieleni przez wrogie ideologie, wykorzystujący okazję do zmiany i wylania swoich frustracji.
Poza bólami dojrzewania siedemnastolatka, większość tematów została jedynie „liźnięta” po powierzchni. Tak jak miłość bohatera do Aneżki nie budzi żadnych romantycznych skojarzeń, od których byłoby cieplej na sercu, tak i groza nazizmu nie została tu przedstawiona w sposób, który mroziłby krew w żyłach. Z tego względu seans Trafikanta upływa raczej w obojętnym tonie, w czym nie pomagają widoczne gołym okiem ograniczenia finansowe. Akcja filmu rozgrywa się przeważnie w jednej lokacji, a na ulicach można dostrzec kilka razy tę samą panią z charakterystycznym wózkiem. Z kolei trzeci plan aktorski często wygląda na złożony z członków amatorskiej grupy rekonstrukcyjnej. Wzmacnia to uczucie obcowania z telewizyjnym filmem, a te rzadko dobrze wyglądają na dużym ekranie. Postać Freuda wnosi do Trafikanta trochę subtelnego humoru, ale z racji na czas i miejsce akcji, trudno nastawiać się na happy end. 5/10.
Plakat filmu Trafikant: