W kinach horror To: Rozdział 2 według powieści Stephena Kinga
Przeczytaj naszą recenzję!
Oglądając takie filmy jak To: Rozdział 2 łatwo zapomnieć, że jeszcze kilka lat temu zaledwie mały procent ekranizacji literatury autorstwa Stephena Kinga nadawał się do oglądania. Opinii o tym, że filmowcy nie potrafią przenosić na duży ekran twórczości Króla Horroru, Andy Muschietti śmieje się prosto w twarz. To: Rozdział 2 w kinach od 6 grudnia.
„To: Rozdział 2”. Opis fabuły
Minęło 27 lat, odkąd członkowie Klubu Frajerów pokonali klauna Pennywise’a (Bill Skarsgård). Większość z nich wyjechała potem z Derry, całkowicie zapominając o dramatycznych wydarzeniach, w których wzięli udział. Jedynym z członków Klubu Frajerów, który pozostał w Derry jest Mike Hanlon (Isaiah Mustafa). Mając dokładnie w pamięci wszystko to, co wydarzyło się przed laty, jest przygotowany na ponowną konfrontację ze złem. Preludium do tej potyczki jest brutalne morderstwo młodego geja. Hanlon nie ma wątpliwości, że zło znów zaczyna swoje rządy w Derry. Postawiony pod ścianą dzwoni do starych przyjaciół. Przed laty obiecali, że jeśli Pennywise znów wyjdzie ze swojej kryjówki, przyjadą z powrotem, by stawić mu czoła. Żadne z nich nie pamięta swojego dzieciństwa. Mgliście kojarzą samego Mike’a. Mimo to zjawiają się niemal bez wyjątku w Derry.
Recenzja filmu „To: Rozdział 2”
Wyreżyserowany przez Andy’ego Muschettiego film To: Rozdział 2 to rzadki przykład filmu od początku planowanego na dwie części. Zwykle producenci z podjęciem decyzji o kontynuacji czekają na to, czy ich film podbije box office. Czasem, przypominają sobie o jakimś filmie sprzed lat, który można byłoby pociągnąć dalej. Ze względu na obszerność książkowego pierwowzoru To (powieść licząca ponad tysiąc stron), niemożliwością było przeniesienie go na ekran w jednym filmie. Ponieważ akcja książki dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych, podzielenie go na dwa filmy nie było wielką trudnością. W 2017 roku do kin trafiła część pierwsza, w której poznaliśmy młodych bohaterów z Klubu Frajerów, teraz przenosimy się w czasie o 27 lat do przodu. A piszę o tym głównie z tego powodu, że To: Rozdział 2 nie jest filmem, od którego można by zaczynać przygodę z tą opowieścią. To logiczna i bezpośrednia kontynuacja wydarzeń pierwszego filmu i bez jego znajomości wizyta w kinie nie ma większego sensu. Warto też wspomnieć o tym, że obydwa filmy stanowią zamkniętą historię bez wszelkich furtek i mrugnięć okiem do widza.
Każdy z bohaterów po wyjeździe z Derry odniósł sukces. Bill Denborough (James McAvoy) jest poczytnym pisarzem i autorem scenariuszy dla samego Petera Bogdanovicha. Beverly Marsh (Jessica Chastain) razem z mężem założyli modną markę odzieżową. Ben Hanscom (Jay Ryan) jest wziętym architektem, a Richie Tozier (Bill Hader) komikiem, który zapełnia sale. Również Eddie Kaspbrak (James Ransone) nie może narzekać na brak powodzenia, choć jest jedynie nudnym specem od szacowania ryzyka. Z kolei Stanley Uris (Andy Bean) właśnie szykuje się z żoną na wakacje w Argentynie. Wszystko to przerywa jeden telefon od Mike’a Hanlona. Przed laty frajerzy podpisali z diabłem swoisty cyrograf, dzięki któremu wiodą szczęśliwe życie. Nadchodzi jednak czas zapłaty.
Radość z sentymentalnego powrotu na stare śmieci szybko się kończy. Klaun Pennywise nie zamierza czekać. Przez dwadzieścia siedem lat marzył o zemście i w końcu ma okazję do tego, by odpłacić za upokorzenie z przeszłości. Gotowy na to Hanlon ma plan. Jednak, jak to często bywa, bohaterowie będą zmuszeni poświęcić wiele. I zdać sobie sprawę z tego, że pomimo sukcesu, wciąż zostali frajerami, którzy stale się czegoś boją.
Zwiastun filmu „To: Rozdział 2”
Walka z własnymi strachami, podobnie jak w części pierwszej, również i tutaj jest sednem całej opowieści. Łatwość utożsamienia się z bohaterami, polubienia ich, sprawia, że To: Rozdział 2 trafia do odbiorców. W pierwszej części odwoływał się do sentymentu widza i jego nostalgii za mitycznymi „młodymi latami”, teraz bezpośrednio zwraca się do rówieśników głównych bohaterów. Bezbłędnie wyłapując strachy pokolenia współczesnych czterdziestoparolatków. Pewnych siebie na zewnątrz, wystraszonych od środka. Starających się odsunąć na bok to, o czym nie chcą myśleć. „Czasem jesteśmy tym, o czym najbardziej pragniemy zapomnieć” – ocenia zza kadru w początkowym monologu Mike Hanlon.
Ma to ogromne znaczenie w produkcji, która pełnymi garściami czerpie z doświadczeń filmowego horroru. Bez tej podbudowy, generowane komputerowo stwory, jakich tu nie brakuje, być może budziłyby uśmiech politowania. Będąc jedynie tłem opowieści o ludziach, potrafią wystraszyć wyskakując z ciemnych kanałów i spod łóżek, gdzie lubią kryć się najbardziej. Dla przełamania filmowej grozy w To: Rozdział 2 znalazło się miejsce dla humorystycznego oddechu, za który w głównej mierze odpowiedzialny jest świetny w roli Richiego Bill Hader. Nie brakło też elementów autoironicznych. Tu warto wskazać zarzuty pod adresem filmowego Billa i zakończeń jego książek. „Świetnie piszesz, ale zakończenia są do bani” – twierdzą wszyscy, a reżyser ekranizacji każe je zmieniać. Odważnie jak na ekranizację książki, w której zakończenie również zostało trochę zmienione. Z kolei w jednym z epizodów pojawia się w końcu sam Stephen King.
Być może trwający prawie trzy godziny To: Rozdział 2 jest filmem trochę zbyt długim, ale dla wszystkich, którym podobała się część pierwsza, wizyta w kinie jest obowiązkowa. Znajdą tu wszystko to, za co pokochali film z 2017 roku. 8/10.
Plakat filmu To: Rozdział 2: