Poetycka wyprawa na zapomnianą przez Boga Sycylię. Recenzja filmu Szczęśliwy Lazzaro
W kinach od 8 marca
W zapomnianej przez Boga sycylijskiej wiosce Inviolata zatrzymał się czas. Właśnie tam rozpoczyna się akcja nagrodzonego Złotą Palmą za najlepszy scenariusz filmu Alice Rohrwacher Szczęśliwy Lazzaro. Będzie go można zobaczyć w kinach już od 8 marca.
„Szczęśliwy Lazzaro”. Opis fabuły
Lazzaro (Adriano Tardiolo) to jeden z niewielu mieszkańców małej sycylijskiej wioski Inviolata. Poczciwy chłopak, który do każdego podchodzi z sercem na dłoni, jest obiektem kpin reszty współmieszkańców. Życie w Inviolacie płynie pomiędzy zbiorami liści tytoniu, a comiesięczną wizytą ekonoma, która jest najważniejszym tu wydarzeniem. Pracujący dla markizy Alfonsiny De Luny (Nicoletta Braschi), ekonom przywozi zapłatę za zbiory. Z każdym miesiącem pieniędzy jest coraz mniej, a mieszkańcy Inviolaty popadają w coraz większe długi. Jednak odcięci od świata i żyjący na krawędzi ubóstwa, przyjmują los z pokorą, choć niektórzy młodzi chcieliby spróbować od zera w mieście. Na to jednak potrzeba zgody markizy. Okazja do porozmawiania z nią nadarza się wkrótce. Markiza odwiedza Inviolatę zatrzymując się w swojej miejscowej rezydencji. Razem z kobietą przyjeżdża też jej syn Tancredi (Luca Chikovani). Znudzony życiem chłopak zaprzyjaźnia się z dobrodusznym i naiwnym Lazzarem. Ten traktuje go jak brata i nie spodziewa się, że zostanie przez niego wykorzystany.
Recenzja filmu „Szczęśliwy Lazzaro”
Razem z bohaterami filmu w reżyserii Alice Rohrwacher przenosimy się na rozgrzaną słońcem Sycylię. Znany choćby z niedawnego filmu Tamte dni, tamte noce klimat włoskiej bukoliki zastaje nas w Inviolacie. Tajemniczej wiosce, w której wszyscy mieszkańcy żyją tak jak gdyby czas zatrzymał się przed czterdziestu laty. Będący pod wpływem tajemniczej markizy mieszkańcy Inviolaty wiodą prymitywne życie, w którym do miana tragedii urasta przepalona żarówka. Ponieważ w okolicy nie ma żadnego sklepu, na nową trzeba poczekać aż do wizyty ekonoma. To on zawiaduje z pierwszej linii wielkim oszustwem, którego skromni wieśniacy są ofiarami.
Seans filmu Szczęśliwy Lazzaro płynie w takim samym tempie, co życie w filmowej Involacie. Niespieszne sceny z życia wieśniaków przeplatają się z obrazami panującej tu biedy. Nieco więcej chaosu wprowadza rozpuszczony syn markizy, który pojawia się razem z hałasującymi wynalazkami współczesnej techniki. Wydaje się, że znajomość z Lazzarem może mieć na niego zbawienny wpływ. Przez chwilę można odnieść wrażenie, że spokój, jaki daje to zapomniane przez ludzi miejsce, jest tym, czego potrzeba młodemu paniczowi. Staje się inaczej, a wizyta ta zmieni na zawsze życie wszystkich.
Zwiastun filmu „Szczęśliwy Lazzaro”
Poetyckie dzieło Alice Rohrwacher przypomina swoją konstrukcją niedawny Ghost Story Davida Lowery’ego. Baśniowa sielanka na granicy nędzy szybko się jednak kończy, a wyruszenie w świat poza granice bezpiecznej Inviolaty daje okazję do kilku celnych i gorzkich spostrzeżeń na temat współczesnego świata. Wydaje się, że wszystko będzie lepsze niż nudna egzystencja na wiejskim marginesie, a mitologizowane Miasto stanie się rozwiązaniem wszystkich życiowych problemów. W świecie zdewastowanych przedmieść zarośniętych dziką marchewką, zamiast słońca rządzi jednak niekończący się chłód. Życie toczy się pomiędzy kolejną słabo płatną dorywczą pracą a szukaniem naiwniaków, których dałoby się urobić na kilka lirów. Wiejska baśń zamienia się z miejską tragedię.
A wszystko to obserwujemy oczami poczciwego Lazzaro, który pozostaje jedynym baśniowym elementem filmu Rohrwacher. Zderzenie jego dobroduszności z pozbawionym reguł współczesnym światem tym bardziej pozwala dostrzec panującą w nim niesprawiedliwość. Szczęśliwy Lazzaro to dzieło liryczno-tragiczne, które przypadnie do gustu oczekującym od kina refleksji i zmęczonym hałasem.
Plakat filmu Szczęśliwy Lazzaro