Reklama

Komiksowe Uniwersum Marvela (MCU) nie daje o sobie zapomnieć. Po bijącym wszelkie rekordy kasowe filmie Avengers: Koniec gry już teraz do kin powrócił jeden z jego bohaterów: przyjacielski superbohater z sąsiedztwa: Spider-Man. Czas akcji filmu Jona Wattsa przez długi czas trzymany był w tajemnicy, wszystko po to, by zdradzić jak najmniej informacji przed czwartą częścią serii Avengers. Teraz już wiadomo, że akcja filmu Spider-Man: Daleko od domu dzieje się po wydarzeniach z Końca gry. Z tego też względu poniższa recenzja zawierać będzie spoilery odnośnie poprzedniego filmu MCU.

Reklama

„Spider-Man: Daleko od domu”. Opis fabuły

Po wydarzeniach z filmu Avengers: Koniec gry wszystko zaczyna wracać do normy. W społeczeństwie na nowo asymilują się osoby, które za sprawą pstryknięcia Thanosa zniknęły na pięć długich lat. W liceum ogólnokształcącym, w którym uczy się Peter Parker (Tom Holland), życie toczy się jak zawsze. Choćby walił się świat, ważniejsze są szkolne miłostki oraz szykowana wycieczka do Europy, do której przygotowuje się klasa Petera. W jej trakcie, Parker ma zamiar wyznać MJ (Zendaya) miłość i już przygotował sobie szczegółowy plan, jak to zrobić. Na czas wycieczki zamierza zrezygnować z przywdziewania kostiumu Spider-Mana i skupić się na życiu prywatnym. Jednak nie tak łatwo jest przestać być superbohaterem. Na Ziemi pojawia się kolejne niebezpieczeństwo w postaci reprezentujących żywioły i przybyłych z innego wymiaru tzw. żywiołaków. Jeden z nich zniszczył miasteczko w Meksyku, inny wkrótce zaatakuje Wenecję, do której zmierza klasa Parkera. Za żywiołakami z alternatywnej Ziemi przybywa do naszego wymiaru Quentin Beck (Jake Gyllenhaal). Tajemniczy superbohater nazywany Mysteriem, broni Ziemi przed żywiołowymi demonami. Nick Fury (Samuel L. Jackson) chciałby, aby pomógł mu Spider-Man. Ten ma jednak inne rzeczy na głowie i wolałby się nie mieszać w rozróbę z żywiołakami.

Recenzja filmu „Spider-Man: Daleko od domu”

Wśród filmów Kinowego Uniwersum Marvela każdy powinien znaleźć coś dla siebie. To produkcje różnorodne, przeznaczone zarówno dla ogółu, jak i dla poszczególnych grup społecznych czy miłośników konkretnych gatunków filmowych. Drugi solowy film ze Spider-Manem to propozycja dla młodszego widza, której akcja ponownie rozgrywa się w środowisku licealnym. Nie oznacza to, broń Boże, że na filmie Spider-Man: Daleko od domu dobrze bawić będą się jedynie młodzi ludzie. Wszystko za sprawą umiejętnej reżyserii Jona Wattsa, który po raz kolejny nawiązuje klimatem swojego filmu do licealnych komedii z lat 80. Tym razem, jak sam wspomina, źródłem inspiracji był między innymi Szpieg bez matury z dawno zapomnianym Richardem Grieco. I, jak się znów okazało, takie połączenie kina komiksowego i lżejszej komedii dla nastolatków sprawdza się na ekranie bardzo dobrze. Kto więc dobrze bawił się na pierwszej części Spider-Mana, dobrze będzie bawił się i teraz. A Tom Holland i spółka udowodni po raz kolejny, że decyzja o trzecim już rozpoczęciu historii Spider-Mana, wbrew obawom, była strzałem w dziesiątkę. I pomyśleć, że wszystko to w filmie reżysera, który nie tak dawno temu debiutował niskobudżetowym horrorem Klaun

Zgodnie z tytułem filmu, Peter Parker i koledzy opuszczają rodzinne strony i niczym rodzina Griswoldów wyruszają w objazdową wycieczkę po Europie. W ich klasie niewiele się zmieniło. Najlepszym przyjacielem Petera nadal jest Ned (Jacob Batalon), który zaczyna spotykać się z Betty Brant (Angourie Rce). Upierdliwy Flash Thompson (Tony Revolori) wciąż przy każdej możliwej okazji rzuca w stronę Parkera kilka obelg, ale Peter puszcza je wszystkie mimo uszu. Aktualnie najważniejszym dla niego jest zdobycie serca inteligentnej (choć słabo zagranej przez Zendayę) MJ. Aby to osiągnąć, odkłada kostium Spider-Mana na półkę. Tak jak wcześniej zrobiłby wszystko, żeby jako Spider-Man dołączyć do Avengersów, teraz bycie Avengersem wyraźnie mu ciąży. Nadzieja na bycie jego następcą pokładana przez zmarłego Tony’ego Starka staje się brzemieniem, które zdaje się przytłaczać Petera Parkera. Marzy mu się, żeby być zwykłym nastolatkiem ze zwykłymi problemami typowymi dla nastolatka.

Zwiastun filmu „Spider-Man: Daleko od domu”

Naturalnie nie byłoby pewnie tego filmu, gdyby składał się on wyłącznie z rozterek nastoletniego Spider-Mana. To tylko dobrze zarysowane tło do rasowej komiksowej opowieści z kilkoma niespodziankami czekającymi po drodze. Widowiskowe pojedynki z niszczącymi kolejne miasta żywiołakami dostarczają sporo emocji, a ekipa Parkera po drodze odwiedzi nie tylko Wenecję, ale i małe alpejskie miasteczko w Austrii, Pragę oraz Londyn. Równocześnie obok superbohaterskiej historii w najlepsze rozwija się licealny wątek komediowy, typowy dla podobnych filmów znanych z przeszłości. Dwaj fajtłapowaci nauczyciele starają się zapanować nad niesfornymi nastolatkami i zadbać o ich bezpieczeństwo. To sympatyczny przerywnik od filmowej akcji, choć momentami wydaje się, że nieco zbyt infantylny i slapstikowy.

Do ekipy filmowych superbohaterów dołącza w filmie Spider-Man: Daleko od domu Mysterio, świetnie zagrany przez Jake’a Gyllenhalla, któremu nie przeszkadza, że długimi momentami nosi na głowie okrągłe akwarium. Jako superbohater z innego wymiaru wyręcza nieobecnych Avengersów z ich obowiązków, a dając Parkerowi kilka rad odnośnie dziewczyn, szybko nawiązuje z nim wspólny język. Jednak, jak przystało na jednego z najbardziej znanych przeciwników Spider-Mana, ma w zanadrzu kilka asów, które wyciąga w odpowiednim momencie. To sprawia, że Spider-Man: Daleko od domu nie pozostaje jedynie ciągłym uganianiem się za groźnymi żywiołakami, ale świetnie sprawdza się jako kolejna solowa opowieść MCU, zapewniając dużą ilość komiksowej rozrywki, humoru i efektów specjalnych. 8/10

Reklama

Plakat filmu Spider-Man: Daleko od domu:

Materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama