Reklama

Po ogromnym sukcesie Bohemian Rhapsody w reżyserii Bryana Singera, kolejnym muzykiem, którego filmowa biografia trafia na duży ekran jest Elton John. Trudno nie uniknąć oczywistych skojarzeń pomiędzy filmem Rocketman, a biografią Freddiego Mercury’ego. Niezależnie jednak od tego, jak wypadają porównania między nimi, z seansu obydwu wychodzi się z kina podśpiewując. Rocketman w kinach od 7 czerwca.

Reklama

„Rocketman”. Opis fabuły

Urodzony w Londynie Reginald Dwight od małego cierpiał na niedobór miłości ze strony rodziców. Wiecznie nieobecny i suchy w obyciu ojciec oraz nadużywająca alkoholu matka zajęci byli swoimi sprawami, zostawiając chłopca pod opieką babci. Ratunek od codzienności mały Reggie znajduje w muzyce. Utalentowany pianista trafia do Królewskiej Akademii Muzycznej, jednak jego przeznaczeniem nie jest granie koncertów fortepianowych Chopina. Zakochany w rock and rollu, razem z kolegami z zespołu zaczyna od asystowania amerykańskim gwiazdom muzyki koncertującym po Anglii. Po jakimś czasie Reggie zmienia nazwisko na Elton Hercules John (Taron Egerton). Przełomowym punktem w karierze muzyka jest spotkanie z Bernie’em Taupinem (Jamie Bell), autorem słów większości późniejszych hitów artysty. Razem z nim wyrusza na podbój Stanów Zjednoczonych, gdzie od pierwszego koncertu budzi zachwyty prasy. Sława rośnie, a wraz z nią w otoczeniu Eltona Johna zaczyna pojawiać się coraz więcej osób pragnących uszczknąć coś z jego sławy. Taką osobą jest między innymi menadżer muzyczny John Reid (Richard Madden).

Recenzja filmu „Rocketman”

Marzenie o wielkiej sławie, pierwsze sukcesy, wielkie hity, uzależnienie od alkoholu, seksu i narkotyków, a nawet John Reid. Punktów wspólnych pomiędzy filmem Dextera Fletchera, a Bohemian Rhapsody jest wiele (Reid był późniejszym menadżerem Queen, w jego rolę w filmie Singera wcielił się Aidan Gillen). Muzyczne biografie Brytyjczyków podbijających świat muzyki i listy przebojów, chcąc nie chcąc, nie unikną porównań. Odpowiedź na pytanie o to, który z nich jest lepszy, pozostaje kwestią gustu. Bo choć Rocketman jest filmem o wiele lepiej napisanym, to jednak Bohemian Rhapsody budzi więcej emocji.

Za scenariusz do Rocketmana odpowiedzialny jest Lee Hall, autor głośnego Billy’ego Elliota (sam Billy Elliot, czyli Jamie Bell, wciela się tu w postać Berniego Taupina). Pochyla się on nad pierwszymi latami kariery Eltona Johna od momentu zdobycia międzynarodowej sławy, aż po nieunikniony odwyk. Już pierwsza scena filmu wskazuje na to, że jego autorzy nie mają zamiaru niczego ukrywać i pudrować tego, co nie wymaga pudrowania. Zmęczony i zniszczony życiem Elton John w scenicznym kostiumie wpada na spotkanie grupy wsparcia. „Jestem alkoholikiem, kokainistą, uzależnionym od seksu i zakupów” – oświadcza. Zaraz potem zaczyna wspominać swoje dotychczasowe życie.

Zwiastun filmu „Rocketman”

Opowieść to śpiewająca i rozbrzmiewająca muzyką Eltona Johna. Jego piosenki zostały zgrabnie wplecione w fabułę, zaaranżowane na nowo i w całości zaśpiewane przez występującego w roli głównej Tarona Egertona. Rocketman, gdzie tylko się da, unika scen koncertów i, jak przystało na filmowy musical, oferuje też emocjonujące sceny taneczne z pomysłowymi choreografiami. Słowa piosenek przybliżają to, co dzieje się w głowie głównego bohatera, pomagając wczuć się w jego postać. W Rocketmanie usłyszymy m.in. Your Song, Tiny Dancer i I’m Still Standing.

Świetny w roli Eltona Johna jest Taron Egerton, który wyrasta na jednego z najlepszych brytyjskich aktorów. Nie dość, że osobiście zaśpiewał hity Eltona Johna, to stworzył postać przekonywującą i szczerą. Nie ma takich chwil w trakcie seansu, w których czułoby się, że za bardzo stara się być swoim bohaterem. Jest Eltonem Johnem i nie potrzebuje do tego zbytniej charakteryzacji. Pomaga w tym pewnie też fakt, że Rocketman daleki jest od hagiografii. W Eltonie Johnie nie ma nic ze świętego, a w filmie nie zabrakło dosadnego języka i odważnych scen miłosnych.

Rocketman to dzieło bezapelacyjnie udane. Opowiadające ciekawą historię, która zarazem niewiele różni się od podobnych filmowych biografii gwiazd. Zdobył sławę, przepadł w nałogu narkotykowym, udało mu się go przezwyciężyć podczas trudnego odwyku. Ray, Spacer po linie, Bohemian Rhapsody – listę tytułów można mnożyć. Film Fletchera dołącza do nich rozpychając się łokciami. Kolorowy, rozśpiewany, a jednocześnie szczery stanowi mieszankę wybuchową, która poderwie do tańca niejedną nogę. 7/10

Reklama

Plakat filmu Rocketman:

United International Pictures/materiały prasowe
Materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama