Reklama

Nie ulega wątpliwości, że wyreżyserowany przez Bootsa Rileya Przepraszam, że przeszkadzam to jeden z najbardziej oryginalnych filmów ubiegłego roku. Można się w nim zakochać, ale można go też znienawidzić. W kinach od 15 marca.

Reklama

„Przepraszam, że przeszkadzam”. Opis fabuły

Cassius Green (Lakeith Stanfield) desperacko stara się znaleźć pracę. Z czynszem za garaż, w którym mieszka zalega już cztery miesiące, a samochód, którym jeździ rozpada się przy zakrętach. Światełkiem w tunelu jest dla Cassiusa posada w firmie telemarketingowej. Determinacja chłopaka przekonuje jego szefa do dania mu szansy. Początkowo Cassius nie radzi sobie z wciskaniem nikomu niepotrzebnych produktów przypadkowym klientom, ale szybko znajduje sposób, by się wyróżnić. Motywacja jest spora. Najlepsi z najlepszych zostaną przeniesieni z piwnic firmy na górne piętra. A to oznacza sporą podwyżkę, która pewnie spodobałaby się jego dziewczynie, artystce Detroit (Tessa Thompson). Awans Cassiusa zbiega się w czasie z protestem innych pracowników, którzy nie godzą się na warunki, w jakich pracują. Chłopak staje przed dylematem. Zaryzykować świetnie zapowiadającą się karierę dla lojalności nowych przyjaciół?

Recenzja filmu „Przepraszam, że przeszkadzam”

Kąśliwa satyra na współczesne konsumpcyjne społeczeństwo zaczyna się dość niewinnie. Drobny kombinator, do którego to kombinowania zostaje zmuszony przez życie, dostaje pracę, której sednem jest naciąganie innych. Cassius każdego dnia zmuszony jest do tego, by w godzinach pracy wydzwaniać do niezliczonej ilości osób, prezentując im ofertę sprzedażową swojej firmy. Uzbrojony w broszurkę, w której krok po kroku opisane zostały kolejne procedury pomocne w rozmowach, początkowo nie może odnaleźć się w nowej pracy. Nie potrafi utrzymać zainteresowania klienta na dłużej niż przedstawienie się i tytułowe „przepraszam, że przeszkadzam”. Na domiar złego angażuje się emocjonalnie w kolejne rozmowy. Generuje to wiele czysto komediowych scenek rodzajowych przedstawionych w pomysłowy montażowo sposób. Natchnienie przychodzi wraz z radą starszego kolegi z boksu obok (Danny Glover). Od tej pory wszystko idzie jak z płatka, a Cassius zostaje gwiazdą telemarketingu.

Wkrótce pracę na tym samym stanowisku rozpoczyna dziewczyna Cassiusa, Detroit. To artystka dorabiająca jako marketingowa performerka. Dziewczyna żongluje na ulicy planszami zachęcającymi do odwiedzenia sklepów. Detroit i Cassius zaprzyjaźniają się z kolegą z pracy Squueze’em (Steven Yeung). To aktywista walczący o podstawowe prawa pracownicze, który szykuje duży protest. Podczas gdy Cassius złotą windą dociera na szczyty, pozostawieni w piwnicy koledzy kontynuują strajk. Liczą na wsparcie ze strony Cassiusa. Ten obawia się, że przeciwstawienie się systemowi nie jest dobrym pomysłem, który zagrozi jego sukcesowi.

Zwiastun filmu „Przepraszam, że tu biją”

Z każdą upływającą minutą filmu Przepraszam, że przeszkadzam atmosfera robi się coraz bardziej gęsta, absurdalna i surrealistyczna. Podziały pomiędzy reprezentującą system firmą, a szeregowymi pracownikami, którzy nie mają żadnych praw i w każdej chwili mogą zostać zastąpieni, są coraz większe. Protesty przybierają na sile, a walka toczy się o godność. Wrogiem publicznym numer jeden staje się charyzmatyczny Steve Lift (Armie Hammer), właściciel firmy, w której pracuje Cassius. To założyciel utopijnej, ale i budzącej kontrowersje społeczności, której członkowie nie mają żadnych zmartwień. Spokojną egzystencję zapewnia im zaspokojenie wszystkich podstawowych potrzeb. Społeczność ta systematycznie się rozrasta, a reklamy zachęcające do dołączenia są wszędzie. Lift proponuje Cassisowi nową posadę, widząc w nim ogromny potencjał. Chłopak po raz kolejny będzie musiał odpowiedzieć na fundamentalne pytanie: być czy mieć?

Reklama

Przepraszam, że przeszkadzam to oryginalna krytyka systemu kapitalistycznego i wszechmocnych korporacji. Charakteryzująca się ciężkim humorem i absurdem nie oszczędza nikogo i niczego. Kształtowanie społeczeństwa poddanych zaczyna się tu już od telewizji, a kończy na eksperymentach ingerujących w to, co nazywamy człowieczeństwem. Bezkompromisowa wizja świata pieniądza ciosana jest czasem zbyt grubą metaforą, ale ostatecznie dostajemy film, który pozostaje w pamięci na dłużej i zmusza do myślenia.

Reklama
Reklama
Reklama