Piłsudski z Borysem Szycem to porządne kino, które nie wzbudza większych emocji
Przeczytaj naszą recenzję!
Wchodzący właśnie do kin Piłsudski Michała Rosy jest filmem… bezpiecznym. Nakręconym tak, aby nikt nie mógł powiedzieć, że to kino nieudane. Nie ma się co jednak spodziewać po nim większych emocji ani patriotycznych porywów serc.
„Piłsudski”. Opis fabuły
Rok 1901. Niepodległościowy działacz Józef Piłsudski (Borys) trafia do Cytadeli Warszawskiej za działalność wywrotową. Symulując chorobę psychiczną zostaje przeniesiony do petersburskiego szpitala psychiatrycznego, gdzie rozpoczyna się filmowa opowieść. Przyjaciele Piłsudskiego z podziemia już szykują jego ucieczkę. Kończy się ona powodzeniem, a Piłsudski pod zmienionym nazwiskiem wraca do kraju oraz do żony Marii (Magdalena Boczarska) i przybranej córki Wandzi (Eliza Rycembel). Pomimo deklaracji, że zamierza skończyć z polityką i skupić się na rodzinie, Piłsudski na nowo staje na czele Polskiej Partii Socjalistycznej. W 1904 roku uformowana zostaje Organizacja Bojowa PPS, która zamierza walczyć zbrojnie przeciwko rosyjskiemu zaborcy. Nie wszystkim podobają się siłowe metody stosowane przez Piłsudskiego, a nawet jego uporczywa chęć przywrócenia wolności będącej pod rozbiorami Polsce. Niedługo potem władzę w PPS przejmuje młoda gwardia, która nie zamierza kontynuować polityki zbrojnej partii. Równocześnie w otoczeniu Piłsudskiego zaczyna kręcić się dzielna Aleksandra Szczerbińska (Maria Dębska).
Recenzja filmu „Piłsudski”
– Nasz film opowiada nie tylko o Piłsudskim przywódcy, żołnierzu, buntowniku, ale też mężczyźnie z krwi i kości ze wszystkimi jego przywarami, żądzami, słabostkami. Opowiadamy o Piłsudskim egocentryku, z którym życie nie było łatwe. Jednocześnie jego charyzma sprawiała, że był dla kobiet bardzo atrakcyjny – mówi odtwórca głównej roli, Borys Szyc, celnie charakteryzując film Michała Rosy. Piłsudski to opowieść o człowieku, wokół którego skupiły się nadzieje niepodległościowe Polaków i który znalazł sposób na to, by przywrócić ojczyźnie wolność. Metodycznie, krok po kroku, poznajemy najważniejsze momenty osiemnastu lat z życia Piłsudskiego, które doprowadziły Polskę do niepodległości. Problem w tym, że sposób, w jaki zostało to opowiedziane, nie budzi emocji, przypominając raczej maturalne streszczenie książki, której nikomu nie chciało przeczytać się w całości.
Zupełnie niezrozumiałe kontrowersje związane z obsadzeniem w tytułowej roli Borysa Szyca nie znalazły potwierdzenia na ekranie. Szyc w roli Józefa Piłsudskiego czuje się świetnie i szybko dajemy się uwieść jego ekranowej charyzmie. Kreacja Szyca do złudzenia przypomina inną słynną rolę, która przed laty wzbudzała jeszcze większe kontrowersje. Momentami trudno nie odnieść wrażenia, że rola Piłsudskiego wzorowana była na Andrzeju Kmicicu Daniela Olbrychskiego. W filmie znalazła się nawet scena kąpieli przy studni, do złudzenia przypominająca tę z Potopu Hoffmana. Szkoda, że trudno doszukać się innych podobieństw pomiędzy oboma filmami. Przy czym decydującą rolę mogła mieć zapewne kwestia budżetu obydwu filmów. Pełne rozmachu kino historyczne wymaga sporych nakładów.
Zwiastun filmu „Piłsudski”
Mimo to na duże pochwały zasługują filmowi kostiumografowie i charakteryzatorzy. Pod względem czysto produkcyjnym Piłsudski wygląda najlepiej. Udało znaleźć się świetne plenery, w których rozgrywa się akcja filmu i nie ma mowy o jakiejkolwiek monotonii. Odziani w stroje z epoki bohaterowie prezentują się równie znakomicie, a przegląd przez typy zarostów popularne na początku XX wieku jest spory. Widać ogrom pracy włożony w to, by na dużym ekranie Piłsudski nie przypominał produkcji serialowej, czego w ostatnich latach często nie udało się uniknąć innym, polskim produkcjom historycznym.
Można jednak odnieść wrażenie, że najważniejszą dla autorów filmu Piłsudski była historyczna dokładność, z którą rok po roku została opowiedziana historia Piłsudskiego. Zabrakło odrobiny szaleństwa inscenizacyjnego i większej ilości scen takich jak ta z napadem na pociąg. Film fabularny, w przeciwieństwie do dokumentu, może pozwolić sobie na więcej w kwestii naginania prawdy historycznej i aż prosiłoby się, by z tego skorzystać. Tymczasem sporo z ciekawych wydarzeń zostaje ograniczonych do kilku napisów pomiędzy scenami. Blado wypada szumnie zapowiadana namiętność pomiędzy Piłsudskim i dwoma najważniejszymi kobietami jego życia. Również i tutaj postawiono na suche fakty, a wątek ten stanowi raczej wyraźny drugi plan.
Piłsudski kończy się wraz z uzyskaniem przez Polskę niepodległości, a film Rosy można porównać do pierwszej części hollywoodzkiej trylogii. Filmu, który przedstawia wszystkich głównych bohaterów opowieści, ale to, co najlepsze zostawia na część drugą*. 6/10.
*A ta druga część, miejmy nadzieję, już za tydzień w filmie Legiony.
Plakat filmu Piłsudski: