Kiepski thriller, niezły dramat psychologiczny. W kinach Ma z Octavią Spencer
Przeczytaj naszą recenzję
Motyw psychopaty, który początkowo wydaje się być sympatycznym człowiekiem z sercem na dłoni, nie jest w kinie niczym nowym. Wystarczy choć wspomnieć takie tytuły jak Telemaniak, Dar czy Dziwak. Jak poradził sobie z nim Tate Taylor, twórca głośnych Służących. Ma w kinach od 21 czerwca.
„Ma”. Opis fabuły
Erica (Juliette Lewis) przeprowadza się razem z córką, szesnastoletnią Maggie (Diana Silvers), do miasteczka, w którym się wychowywała. Pozostawiona przez męża musi układać sobie życie na nowo. Pracując w miejscowym kasynie nie ma zbyt wiele czasu dla córki. Maggie z kolei nie ma problemu ze znalezieniem sobie nowych znajomych. Szczególnie wpada jej w oko kolega ze szkoły, Andy (Corey Fogelmanis). Razem z nim i grupą przyjaciół, Maggie przesiaduje całymi dniami na terenie pobliskich ruin. Alkohol, który tam piją, pomagają im kupić przypadkowo zaczepieni starsi. Tacy jak Sue Ann (Octavia Spencer). Kobieta początkowo nie chce im pomóc, ale w końcu zgadza się zrobić za nich zakupy w monopolowym. Niedługo potem proponuje im, aby urządzali swoje imprezy u niej w piwnicy. Fama o niespodziewanej miejscówce dociera do innych nastolatków, których Sue Ann przyjmuje z otwartymi ramionami. Ma tylko dwa wymagania. Zabrania wchodzenia do jej domu i każe mówić do siebie per Ma.
Recenzja filmu „Ma”
Tate Taylor poradził sobie z motywem sympatycznego psychopaty średnio. Wszystko za sprawą niezbyt mądrych nastoletnich bohaterów, którzy zachowują się więcej niż irracjonalnie. Sue Ann od początku daje sygnały, że coś z nią jest nie tak, ale zaślepieni możliwością spokojnego imprezowania nastolatkowie tego nie zauważają. Na początku można zrzucić winę na szalejące hormony i chęć niczym nieskrępowanej zabawy. Starsza kobieta imprezuje w najlepsze razem z nimi, a wkrótce w położonej na odludziu farmie urządzane są imprezy, których nie powstydziliby się twórcy filmu Projekt X.
Zupełnie nikt nie interesuje się tym conocnym odpływem nastolatków z niewielkiego miasteczka i okolic, a ci miło spędzają czas. Wkrótce Sue Ann coraz częściej zachowuje się dziwnie, a gdy posuwa się do oczywistej kradzieży, wydaje się, że film za chwilę się skończy. Młodzi bohaterowie doniosą na kobietę na policję i tak skończy się jej charytatywna działalność. Nic z tego. Późniejszych wydarzeń udałoby się z łatwością uniknąć, gdyby choć przyznać się do wszystkiego rodzicom (młodzi nie robili w końcu nic złego), to nastolatkowie popełniają coraz więcej głupich decyzji. Do momentu, w którym przestaje ich być żal.
Zupełnie odwrotnie jest z postacią Sue Ann. Za jej zachowaniem kryją się przykre wspomnienia z przeszłości, o których wraz z rozwojem fabuły wiadomo coraz więcej. Elementy układanki odkrywane są bardzo powoli, co nie zmienia faktu, że szybko staje się oczywiste, dlaczego kobieta tak postępuje. Można jedynie zastanawiać się, dlaczego czekała tak długo, by w końcu zacząć działać.
Zwiastun filmu „Ma”
Film Tate’a Taylora nie sprawdza się więc jako thriller. Pojawiające się tu od czasu do czasu okropności mogą budzić co najwyżej uśmieszek politowania. Brakuje też niezbędnego napięcia, gdy wiadomo, że większości sprokurowanych sytuacji można uniknąć. Reżyserowi to nie przeszkadza i na przesadnej lekkomyślności bohaterów buduje kolejne, niby mrożące krew w żyłach sytuacje. Również główna bohaterka zaczyna zachowywać się tak jak gdyby zupełnie nic jej nie groziło. Bo, w pewnym sensie, rzeczywiście nic jej nie grozi. Policja pojawia się w filmie Ma dwa razy i wygląda na to, że posterunek znajduje się co najmniej w sąsiednim stanie.
Dużo lepiej sprawdza się Ma jako dramat psychologiczny krążący wobec aktualnych tematów przemocy szkolnej, która odciska swoje piętno na reszcie życia prześladowanych, czy zagrożeń, jakie czekają na nas w sieci. Główna bohaterka dowiaduje się wszystkiego o bohaterach z ich kont społecznościowych. Nie ma bowiem w filmie ani jednej postaci, która miałaby zablokowaną listę znajomych na Facebooku czy możliwość oznaczania na zdjęciach znajomych. W tej filmowej rzeczywistości bardzo łatwo jest być psychopatą.
Mielizny scenariuszowe filmu Ma nie przysłaniają faktu, że bardzo dobrze w głównej roli spisała się Octavia Spencer, która do tej pory kojarzona była raczej z komediowych występów. Aktorka podążyła tropem Jima Carreya, który przed laty zagrał podobną postać we wspomnianym wyżej Telemaniaku. „Ma” otwiera jej szerokie pole do popisu, z czego Spencer korzysta w pełni. Choć w obsadzie znaleźli się jeszcze między innymi Juliette Lewis, Luke Evans, Missy Pyle i Allison Janney, wszyscy oni znaleźli się w jej zupełnym cieniu. Filmową zbrodnią jest szczególnie obsadzenie niedawnej laureatki Oscara, Janney w nic nie znaczącej roli wiecznie narzekającej doktor weterynarii. 4/10.
Ma w kinach od 21 czerwca.
Plakat filmu Ma: