Hellboy. Cudownie absurdalne krwawe widowisko Neila Marshalla!
Przeczytaj naszą recenzję!
Po wielu zawirowaniach w trakcie przygotowań do zdjęć, które rozpoczęły się hen w 2014 roku, Hellboy w końcu trafił do kin. Pierwsze recenzje filmu Neila Marshalla pojawiające się w zachodnich mediach były miażdżące. Spieszymy jednak z dobrymi wiadomościami. Hellboy A.D. 2019 to cudownie absurdalne i przesadzone kino, które zapewnia zwariowaną rozrywkę kategorii R (tylko dla dorosłych).
„Hellboy”. Opis fabuły
Brytania czasów króla Artura. Świat bliski jest końca za sprawą Krwawej Królowej Vivienne Nimue (Milla Jovovich). Dzięki magicznemu mieczowi Excaliburowi, legendarnemu Arturowi udaje się pokonać czarownicę. Szczątki poćwiartowanej Królowej zostają wysłane do kilku najodleglejszych zakątków kraju, by nigdy nie zostały odnalezione. Rozkawałkowana Nimue wciąż żyje, czekając na czas, gdy będzie mogła się zemścić. Ten nadchodzi wiele stuleci później. Zapowiedzią końca świata jest przepowiednia demona wypowiedziana prosto w twarz Hellboyowi. Hellboy to syn diabła, który pracuje dla Biura Badań Paranormalnych i Obrony. Zadaniem Biura jest ochrona Ziemi przed zagrożeniami z zaświatów, a Hellboy to jego najlepszy pracownik. Wkrótce zostaje wysłany do Anglii, gdzie razem z członkami elitarnego Klubu Ozyrysa ma zapolować na trzy olbrzymy pustoszące tamtejsze okolice. Żywią się one szpikiem kostnym i pozostawiają po sobie sterty krwawych szczątków. To preludium do walki z Krwawą Czarownicą, w której pomoże Hellboyowi stara znajoma Alice (Sasha Lane) oraz agent M11 Ben Daimio (Daniel Dae Kim).
Recenzja filmu „Hellboy”
Film Neila Marshala nie jest pierwszym spotkaniem z komiksowym Hellboyem. Wcześniej dwa dobrze przyjęte filmy o jego przygodach wyreżyserował Guillermo del Toro. Film, który właśnie trafił na ekrany kin miał być trzecią częścią serii. Kiedy jednak z reżyserowania zrezygnował del Toro, także i wcielający się w rolę Hellboya Ron Perlman zrezygnował z udziału w produkcji. W tej sytuacji producenci zdecydowali się na tzw. reboot serii z gwiazdą serialu Stranger Things Davidem Harbourem. Podjęto też decyzję o tym, że nowy film będzie przeznaczony dla widzów dorosłych.
I rzeczywiście taki jest! Krew leje się tutaj strumieniami, a odcięte kończyny latają na lewo i prawo. Olbrzymie demony pustoszą londyńskie ulice, a rozpętany przez nie Armagedon robi wrażenie. Jednocześnie film Marshalla utrzymany jest w humorystycznej konwencji umożliwiającej dystans do przedstawionych na ekranie okropieństw. Trudno traktować je poważnie, podobnie zresztą jak i całego filmu Hellboy. Mimo to znalazło się tu w finale trochę miejsca na uderzenie w nieco bardziej poważne komiksowe tony. Wszystko za sprawą ironii, jaka charakteryzuje postać Hellboya. Przywołanego z zaświatów na życzenie nazistów przez Rasputina (wszystko się zgadza). Oto on, który sam jest demonem, walczy w imieniu ludzi z innymi demonami. Nic dziwnego, że można się w tym wszystkim pogubić będąc Hellboyem.
Zwiastun filmu „Hellboy”
Ci, którzy dobrze odnajdują się w klimatach krwawego absurdu powinni być Hellboyem wniebowzięci. Jest tutaj właściwie wszystko, co mogłaby podsunąć wyobraźnia. Baba Jaga w Kurzej Chatce, członkowie legendarnego brytyjskiego stowarzyszenia cwałujący na koniach w masce z głowy jelenia, ogromny guziec pracujący na usługach Krwawej Królowej (prawdopodobnie najlepsza rola guźca od czasu Króla lwa), duchy zmarłych manifestujące się w postaci duchów wyskakujących z ust medium, meksykański wrestling i ludzie-koty. Reżyser bawi się konwencją i choć momentami nie wszystkie dialogi bawią tak jak powinny, cała reszta to dwugodzinne widowisko krwawej przesady.
Za kamerą stanął Brytyjczyk Neil Marshall, na którego koncie są nie tylko efektowne odcinki seriali Gra o tron i Piraci, ale przede wszystkim świetny debiutancki Dog Soldiers i jeszcze lepsze Zejście. Hellboyem nawiązuje stylistycznie do innego swojego filmu: Doomsday, co pewnie dla wielu będzie powodem do tego, by ominąć ten film szerokim łukiem. Kto jednak dobrze bawił się na Doomsday, powinien dobrze bawić się też na Hellboyu. Nie ma tu co prawda tej baśniowości, która charakteryzowała filmy del Toro, a zastąpił je czarny humor rodem z serialu Ash kontra martwe zło.
Plakat filmu Hellboy