Downton Abbey nie zawiedzie fanów popularnego serialu!
Przeczytaj naszą recenzję!
Seans tej kinowej kontynuacji popularnego serialu telewizyjnego jest jak wizyta u starych przyjaciół. Wiadomo, że niczym nas nie zaskoczą, ale dobrze czujemy się w ich towarzystwie. Downton Abbey w kinach od 13 września.
„Downton Abbey”. Opis fabuły
Minął rok, odkąd pożegnaliśmy tytułową rezydencję lorda Granthama (Hugh Bonneville). Życie w Downton Abbey toczy się własnym rytmem i wydaje się, że nic nie może zmącić spokoju, jaki udaje się tam utrzymać. Wszystko stawia na głowie jeden list, w którym Granthamowie zostają poinformowani o wizycie rodziny królewskiej. Taka okazja to nie tylko wielki zaszczyt, ale i jeszcze większa odpowiedzialność. Wszyscy w domu, na czele ze służbą, stają na głowie, by przygotować Downton Abbey jak najlepiej się tylko da. Przygotowania zakłócają królewscy służący, którzy pojawiają się tu wcześniej, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. W rzeczywistości wygląda to tak, że rozstawiają po kątach miejscową służbę i sami zaczynają kierować przygotowaniami. Na ratunek zostaje wezwany pan Carson (Jim Carter), ale nawet i on nie jest w stanie przejąć inicjatywy w domostwie kierowanym teraz przez królewskiego pazia (David Haig). Traktowani z wyższością służący postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce.
Recenzja filmu „Downton Abbey”
Jeśli jeszcze nie wiecie, czym różni się lokaj od służącego, a pokojówka od podkuchennej, macie niewiele czasu, by nadrobić te braki. Wchodząca 13 września do kin filmowa kontynuacja popularnego serialu od razu rzuca widza w sam środek świata sprzed niemal stu lat. Jest rok 1927. W pełnych przepychu apartamentach rezyduje duża rodzina Crawleyów, a cała rzesza służących mieszkających w przeznaczonych do tego pomieszczeniach służbowych dba o to, by niczego im nie zabrakło. Pilnują, by obiady nie były zbyt monotonne, desery wyrafinowane, a gdy zepsuje się bojler, by Crawleyowie mieli się w czym wykąpać. Wszystko jest więc tam po staremu, choć córka Crawleyów, Mary (Michelle Dockery) coraz częściej zaczyna podejrzewać, że świat, jaki znają od pokoleń, szybko się kończy. Głosów coraz silniejszych ruchów walczących z nierównościami społecznymi nie da się uciszyć, a przeciwnicy monarchii czyhają za każdym zaułkiem.
W filmie Michaela Englera to wszystko jednak tło. W obliczu wizyty samego króla Jerzego V (Simon Jones) nikt nie jest obojętny na to wydarzenie. Służący palą się do tego, by obsługiwać władcę, a właściciel miejscowego sklepu zachwyca się, że pory dostarczone do Downton Abbey to najważniejsze wydarzenie w jego życiu. Znakomitej służbie lorda Granthama o wiele łatwiej być ważną częścią domu. Traktowani z należnym im szacunkiem, ale też znający swoje miejsce, wiedzą, że mogą więcej. Policzek, jakim jest odsunięcie ich od tego, co potrafią najlepiej, nie pozostanie bez echa. W herbatach już rozpuszczają się środki nasenne, a klucze od pomieszczeń służbowych idą w ruch.
Zwiastun filmu „Downton Abbey”
Popularność telewizyjnego serialu nadawanego w latach 2010-2015 była ogromna. Nikogo nie zdziwił więc fakt, że jego szósty sezon finalnie nie okazał się ostatnim spotkaniem z mieszkańcami Downton Abbey. Fabularny film kontynuujący tę opowieść od razu przenosi do tego samego świata, który zostawiliśmy wraz z finałowym odcinkiem. Fani serialu od razu poczują się jak w domu. To dla nich filmowy prezent, który trafia do kin na osłodę po zakończonych wakacjach. Co z resztą widzów? Downton Abbey nie ma ambicji do przyciągnięcia nowych fanów. Dość zgrabnie i szybko przedstawieni zostają bohaterowie tej historii oraz wyraźnie zarysowane są ich charaktery, dzięki czemu łatwo połapać się w zawiłościach fabuły. O wiele jednak łatwiej śledzić wydarzenia związane z wizytą królewską, gdy nie trzeba się np. zastanawiać, kim jest Tom Branson (Allen Leech).
Chwileczkę. „Zawiłości fabuły”? No właśnie, określenie to jest zdecydowanie na wyrost. Przedstawiona tu historia jest przewidywalna i nie należy spodziewać się żadnych zaskoczeń. Oś fabularna, którą stanowią perturbację związane z wizytą króla Jerzego V, poprzetykana została drobnymi romansami i równie niewielkimi dramatami, które nie wnoszą do filmu za wiele ożywienia. Planowany zamach na króla, złodziej panoszący się w Downton Abbey czy obecny tu wątek homoseksualny pojawiają się równie szybko, co potem znikają. Film Englera robi najlepsze wrażenie w warstwie humorystycznej. Okazji do śmiechu jest tutaj wiele, a królową filmowego dowcipu, co nie zdziwi nikogo, pozostaje niezmiennie lady Violet (Maggie Smith). Oczekiwanie na jej kolejne docinki to najlepsza część seansu. Co ważne, zostaje w pełni wynagrodzone, bo praktycznie wszystkie jej kwestie to perełki.
Downton Abbey nie powinien zawieść fanów serialu, którzy znajdą w nim wszystkie mocne strony telewizyjnego poprzednika. Ogląda się go z przyjemnością, choć pod koniec zaczyna nieco nużyć. Wszystko prowadzi do nostalgicznego finału, który pozostawi po sobie niejedną łezkę. 7/10.
Downton Abbey w kinach od 13 września.
Plakat filmu Downton Abbey: