Dora i Miasto Złota to familijne kino przygodowe, które nie pragnie być niczym więcej
Przeczytaj naszą recenzję!
Autorzy fabularnej wersji jednej z najpopularniejszych obecnie dziecięcych kreskówek Dora poznaje świat stanęli przed nie lada wyzwaniem. Zachowania oryginalnych elementów składających się na popularność telewizyjnego pierwowzoru i próby nieco bardziej poważnego potraktowania przygód nastoletniej bohaterki. I od razu na wstępie trzeba przyznać, że wybrnęli z tego zadania w sposób zadowalający. Dora i Miasto Złota już w kinach.
„Dora i Miasto Złota”. Opis fabuły
Dora (Isabela Moner) to rezolutna 16-latka wychowywana przez rodziców w dżungli z dala od cywilizacji. Ojciec Dory (Michael Peña) i mama Elena (Eva Longoria) to odważni odkrywcy, których kolejnym celem jest odnalezienie mitycznego Miasta Złota: Parapaty. Dżungla nie ma przed Dorą żadnych tajemnic. Potrafi przetrwać tam w pojedynkę, a kolejne swoje eksploracje transmituje na żywo do Internetu. Podczas jednej z takich wędrówek dziewczyna odkrywa ślady mogące naprowadzić na poszukiwaną przez rodziców Parapatę. Okazuje się, że znaleźli je oni wcześniej i właśnie wyruszają w kolejną niebezpieczną wyprawę. Tym razem jednak nie zabiorą ze sobą Dory. Dziewczyna po raz pierwszy ma opuścić dżunglę i rozpocząć naukę w liceum. Wkrótce ląduje w Los Angeles, gdzie opiekować się nią będzie rodzina kuzyna Diego (Jeffrey Wahlberg). Pierwsze dni w nowej szkole pokazują, że liceum to zupełnie co innego niż dżungla i nie będzie się w nim tak łatwo zaaklimatyzować. Sprawy skomplikują się, gdy Dora i jej nowi znajomi zostaną porwani przez bezwzględnych łowców skarbów, którzy również są na tropie Parapaty.
Recenzja filmu „Dora i Miasto Złota”
Nie pomyli się ten, kto po obejrzeniu zwiastuna filmu Dora i Miasto Złota pomyśli, że oto w kinach wylądował sympatyczny młodzieżowy film przygodowy. Wyreżyserowany przez Jamesa Bobina Dora i Miasto Złota jest dokładnie takim właśnie dziełem, na które można wybrać się do kina całą rodziną. Dla reżysera przeniesienie formatu telewizyjnego na potrzeby dużego ekranu to zresztą nie pierwszyzna. To właśnie on wyreżyserował wcześniej m.in. dwie części Muppetów. Na jego koncie są również takie produkcje jak Ali G, Aiii oraz Flight of the Conchords, ale w filmie Dora i Miasto Złota próżno szukać prezentowanego tam humoru. Nic dziwnego, w końcu to propozycja w pełni familijna.
Jak mogłaby wyglądać „literalna” ekranizacja telewizyjnej kreskówki, o tym przekonują pierwsze sceny filmu Bobina. Ciekawi tego, jak sprawdziłby się taki film w wersji fabularnej, od razu dostają odpowiedź. Oto Dora i Diego są właśnie w trakcie kolejnej przygody, która wkrótce okazuje się jednak dziecięcą zabawą. Znikają elementy kreskówkowej fantazji, jakimi są Plecak i Mapa Dory, a po wzruszającym pożegnaniu przenosimy się o kilka lat do przodu. Oto dorastająca Dora – świetna w tej roli Isabela Moner – staje przed największym wyzwaniem w swoim życiu. Liceum. Wyrusza tam ciekawa świata i otwarta na nowe znajomości. Szybko zorientuje się, że nie wszyscy w nowym świecie są tak przyjaźni jak ona, a to zderzenie z rzeczywistością przyniesie pierwsze życiowe lekcje. Nie tylko dla Dory, ale i dla widzów.
Zwiastun filmu „Dora i Złote Miasto”
Licealny epizod nie trwa jednak długo. Wkrótce razem z Diego i nowymi znajomymi: przemądrzałą Sammy (Madeleine Madden) i samotnikiem Randym (Nicholas Coombe), Dora z powrotem znajdzie się w peruwiańskiej dżungli, gdzie czeka już na nią wierny druh: małpka Butek (głos Danny’ego Trejo). Razem z nim podążą tropem rodziców dziewczynki, by uprzedzić łowców skarbów przed położeniem łap na legendarnym skarbie. Razem z bezwzględnymi złoczyńcami współpracuje lis Rabuś (głos Benicio Del Toro), co czyni zadanie Dory jeszcze trudniejszym. Choć, jak głoszą napisy początkowe, należy pamiętać, że lisy wcale nie są złodziejami i traktowanie ich w ten sposób jest krzywdzące. To jedna z wielu nauk, jakie młody widz wyniesie z seansu.
Podobnych lekcji jest tu o wiele więcej i pod względem edukacyjnym trudno jest nie docenić walorów filmu Dora i Miasto Złota. Nakręcony w sposób charakterystyczny dla innych awanturniczych filmów pokroju przygód Indiany Jonesa czy Lary Croft, nie ma zarazem ambicji silenia się na produkcję choćby w drobnym stopniu dla dorosłych. Schematy przygodowe znane z powyższych filmów przewijają się również w filmie Bobina, jednak została do nich przyłożona młodzieżowa miara, która jest decydująca. Sprawia to, że Dora i Miasto Złota jest idealna przede wszystkim dla nieco młodszych widzów. Starsi być może znajdą tu coś dla siebie, jednak spora infantylność filmu Bobina może przeszkadzać. Zabrakło tu, celowo zresztą, silenia się na dzieło podobne np. do niedawnego Toy Story 4, gdzie pod płaszczykiem filmu dla dzieci znalazło się wiele treści atrakcyjnych dla dorosłych. W zamian za to Dora i przyjaciele nauczają szacunku dla innych kultur, doceniania siły przyjaźni, piętnują konsumpcyjny tryb życia, ale i potrafią zaserwować piosenkę o… robieniu kupki. Spektrum udzielanych tu rad jest więc bardzo szerokie.
Przy okazji w umiejętny sposób wykorzystano elementy oryginalnej kreskówki. Czy to dosłownie, czy lekko sobie z nich kpiąc. To zresztą chyba jedyny możliwy sposób ich potraktowania w takiej produkcji, która odcina się od bycia tylko i wyłącznie dla kilkulatków. Jako przygodowy film familijny pełen humoru i piosenek, Dora i Miasto Złota sprawdza się jak należy i właśnie o to chodziło. 6/10.
Plakat filmu Dora i Miasto Złota: