Reklama

„Ludziom na Zachodzie często się wydaje, że Rosja ma te same cele co oni. Rozwój, dobrobyt. Nic bardziej mylnego. Głównym celem Rosji jest podbój. Poszerzenie swojego ogromnego terytorium”. Takim cytatem francuskiego sowietologa Alaina Besançona rozpoczyna się dokumentalny film Karola Starnawskiego Cienie imperium. W kinach będzie można zobaczyć go już od 26 lipca.

Reklama

Cienie imperium to pełnometrażowy debiut dokumentalny asystenta reżysera Jana P. Matuszyńskiego przy filmie Ostatnia rodzina – Karola Starnawskiego. Inspiracją do powstania filmu była książka Tomasza Grzywaczewskiego Granice marzeń. Grzywaczewski, który jest również pomysłodawcą i współscenarzystą filmu, opisał w niej historie mieszkańców państw postsowieckich, na których życiu największe piętno odcisnęła mocarstwowa polityka Rosji.

Na film Starnawskiego składają się trzy osobne historie, których tematem przewodnim są graniczne konflikty, w cieniu których zawsze stoi polityka Rosji. Wojna i Rosja są tutaj niemymi bohaterami, którzy zawsze znajdują się gdzieś w tle, znacząco wpływając na życie bohaterów filmu Cienie imperium.

Zwiastun filmu „Cienie imperium”

Bohaterem pierwszej opowieści jest pochodzący z Górskiego Karabachu muzyk Aleksej, znany też jako Arcach. Arcach to potoczna nazwa jego ojczyzny, z której wraz z rodziną musiał uciekać przed wojną do Ukrainy. Pozostał w niej do teraz, choć najbliżsi chłopaka wrócili do Karabachu. Tylko po to, by znów stawić czoła wojnie trwającej z przerwami od czasu upadku ZSRR. Konflikt zbrojny pomiędzy roszczącymi sobie prawa do Karabachu Armenią i Azerbejdżan wydaje się nie mieć końca. Rosja stawia się w nim w roli głównego rozjemcy. Aleksej chciałby wrócić do Karabachu na stałe. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że póki co nie ma tam dla niego przyszłości. Miotając się pomiędzy wojnami w Karabachu i na Ukrainie, nie rozumie, dlaczego tych konfliktów nie jest się w stanie rozwiązać w pokojowy sposób.

Również na Ukrainie mieszka bohater drugiej historii opowiedzianej w Cieniach imperium – Timur. Jego życie zmieniło się diametralnie w 2014 roku. Wtedy to Rosja w odpowiedzi na wolnościowe zapędy Ukraińców zaanektowała Krym, a prorosyjscy separatyści rozpoczęli okupację wschodniej Ukrainy. Aby zapewnić bezpieczeństwo rodzinie, Timur decyduje się opuścić wygodne mieszkanie w Sewastopolu i uciec do Lwowa. Sam wraca do najbliższych rzadko, walcząc na froncie i pomagając w problemach innych żołnierzy. Tego nastawienia nie może zrozumieć żona Timura, która podobnie do jego matki, chciałaby, żeby wrócił na stałe do domu.

Trzecia opowieść przenosi nas do Gruzji, a dokładniej na granicę z Abchazją. W 1993 roku po krwawej wojnie, wspierana przez Rosję Abchazja oddzieliła się od Gruzji. Blisko granicy gruzińsko-abchaskiej mieszka urodzony na Litwie Aleksander. Mężczyzna walczy, odkąd pamięta, pomagając bronić gruzińskich uchodźców przed represjami w kolejnych latach konfliktu. Właśnie czeka na wizytę siostry, którą po raz ostatni widział, gdy miał osiem lat. Wzruszające spotkanie z najbliższą rodziną skłoni Aleksandra do przemyśleń.

Cienie imperium to spokojny i intymny portret ludzi uwikłanych w konflikty zbrojne spowodowane mocarstwową polityką Rosji. Kamera towarzyszy bohaterom w codziennych czynnościach w trakcie momentów pozornego spokoju. Choć Cienie imperium unikają obrazowych scen samej wojny – tylko raz przez chwilę możemy zobaczyć amatorskie nagranie z okopów w trakcie ostrzału artyleryjskiego – wojna cały czas wisi w powietrzu. Czy to w zburzonych bombardowaniami budynkach, czy na granicy, gdzie jeden fałszywy ruch może zakończyć się śmiercią. Film Starnawskiego unika odpowiedzi, pozwalając widzowi samemu wyrobić sobie zdanie o tym, co dzieje się wcale nie tak daleko od naszej wschodniej granicy. 6/10

Reklama

Plakat filmu Cienie imperium:

Aurora Films/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama