Profesor Bronisław Geremek był dzieckiem uratowanym z getta, w czasie wojny przeżył piekło
Dziś mija 91. rocznica urodzin polskiego historyka
Wybitna postać powojennej Polski. Autorytet, który zestawiano na równi z księdzem Jerzym Tischnerem, Jerzym Turowiczem czy Jerzym Giedroyciem. Profesor Bronisław Geremek był nie tylko politykiem, lecz także współtwórcą „Solidarności”, uczestnikiem obrad okrągłego stołu, ministrem spraw zagranicznych. Genialną umysłowością. Był także uznanym w Europie historykiem-mediawistą, znawcą średniowiecznego Paryża. Zginął tragicznie w 2008 roku w wypadku samochodowym k. Nowego Tomyśla, na trasie Poznań Świecko. Jakie tajemnice skrywało jego życie? Jaki był prywatnie? W 91. rocznicę urodzin profesora przypominamy jego losy.
Profesor Bronisław Geremek: tragiczny wypadek
Jego mercedes zjechał na lewy pas i zderzył się czołowo z dostawczym Fiatem Ducato. Profesor Bronisław Geremek zginął na miejscu, to on prowadził auto. Prawdopodobnie zasłabł albo zasnął za kierownicą. Ponieważ był bardzo znanym politykiem, natychmiast zaczęły krążyć różne teorie, że sprawy nie wyjaśniono do końca. Że współpasażerka profesora Bronisława Geremka nie wyjaśniła, czy np. rozmawiał w czasie jazdy przez telefon, albo dlaczego nie widziała, co się z nim dzieje. Miała zastrzec, że w wypadku doznała szoku pourazowego i niczego nie pamiętała. Wykluczono jednak, by profesor Geremek miał we krwi alkohol, ślady środków psychotropowych, nie cierpiał też na śpiączkę cukrzycową.
Ostatecznie prokuratura przyjęła wersję o nieumyślnym spowodowaniu wypadku w wyniku utraty kontroli nad pojazdem. Był jedyną ofiarą tego wypadku, pozostali uczestnicy odnieśli obrażenia, ale bez zagrożenia życia. Jego śmierć była szokiem. Profesor Bronisław Geremek zginął 17 lipca 2008 roku, miał 76 lat. Nie był młodym człowiekiem, ale cały czas aktywnym w polskiej i europejskiej polityce. Był dżentelmenem i człowiekiem dyskretnym, niewiele o sobie opowiadał. Kiedy w rozmowie z „Vivą”, Piotr Najsztub spytał go, czy umie kochać, powiedział: „Uważam to pytanie za agresję na terytorium, które staram się chronić”. Miał trudne i burzliwe życie. Jak wyglądały jego losy?
Bronisław Geremek Warszawa październik 1991
Profesor Bronisław Geremek: dzieciństwo, rodzina
Profesor Bronisław Geremek urodził się w 1932 roku, w rodzinie żydowskiej. Jego ojciec Boruch Lewertow miał wytwórnię futer. Jego dziadek był magidem, uczonym rabinem, interpretatorem Tory, kaznodzieją. Mieszkali w Warszawie na ulicy Mławskiej, dobrze im się powodziło. Profesor miał starszego brata, na którego w domu mówiono Izio. Po wojnie Izio zamieszkał w Ameryce, byli z Bronisławem związani, ale odwiedzali się okazjonalnie. Jak mówił jego brat , który funkcjonował w Ameryce jako Jerry Lewart – stali się ludźmi z dwóch różnych światów. Obaj mieli beztroskie dzieciństwo, które w koszmar zmieniła wojna.
Zobacz także
W 1940 roku w Lewertowie znaleźli się w getcie, a dwa lata później cała rodzina trafiła na Umschlagplatz. Jak opowiadał brat Bronisława Geremka, przeżyli, bo wykupił ich od Niemców ojciec, który miał zgromadzone dolary na czarną godzinę. Najpierw Bronka, bo był najmłodszy. A potem pozostałych. Wiedzieli jednak, że trzeba uciekać z getta. Bronisław jako mały chłopiec pojechał z matką do Zawichostu do Stefana Geremka, jak wspominał profesor - dobrego człowieka, który miał tam wielobranżowy sklep. Wysłał go tam jego ojciec, który wiedział, że Stefan potrzebuje pomocy w prowadzeniu sklepu. Liczył, że uratuje w ten sposób żonę i młodszego syna. Sam został w Warszawie ze starszym synem, ukrywali się w pojedynkę, Boruch Lewertow zginął prawdopodobnie w Auschwitz.
Zobacz też: Walentyna Tierieszkowa była pierwszą kobietą, która poleciała w kosmos. Co się z nią dzisiaj dzieje?
Bronisław Geremek był dzieckiem uratowanym z getta
Bronisław Geremek w rozmowie z Jackiem Żakowskim wspominał czas w getcie: „Pamiętam koleżankę, moją dziesięcioletnią rówieśniczkę, która bez ruchu leżała na chodniku. Też byłem wycieńczony, ale widać musiałem jeść więcej, skoro nadal trzymałem się na nogach. Pamiętam swoją rozpacz, bo widziałem, że ona umiera, a nie miałem nic, co mógłbym dać jej do jedzenia. Patrzyłem na nią z bezsilnością, gdy przy mnie odchodziła.
Niebawem zachorowałem. W getcie nie miałem szans na przeżycie, choćby dlatego, że nie było żadnych potrzebnych lekarstw. Jedynym ratunkiem było przejść na aryjską stronę. Mama pomyślała o wszystkim. Wyposażono mnie w dokładne instrukcje. Ktoś przeprowadził mnie przez dziurę w murze. (...) Nie zapomnę jednak tej kilkuprzystankowej podróży. Wszyscy pasażerowie "polskiej" części tramwaju spoglądali na mnie wymownie. Widzieli zabiedzone, dygoczące z zimna dziecko. Był sierpniowy upał, a ja miałem na sobie cztery swetry. Nie było żadnych wątpliwości, że jestem z getta. Nikt mnie jednak nie zadenuncjował”.
Bronisław Geremek mówił, że w czasie wojny widział, jak płonie świat. Dookoła niego była śmierć, strach, pożoga. Nigdy nie wracał do dziecięcych doświadczeń, choć to one go formowały. „Świat palił się na moich oczach. Palił się też mały świat rodzinnych kontynuacji, w których jest ciągłość oczywistych wartości, zasad, reguł. W mojej dziecięcej biografii świat ciągle się rozpadał”. Ale też jak mówił w rozmowie z Piotrem Najsztubem, wiedział, że w najgorszej sytuacji jest szansa. „Nauczyłem się stawiać na szansę”, wyznał.
Zobacz też: Tadeusz Woźniak śpiewał kiedyś wielki przebój „Zegarmistrz światła”. Jak potoczyło się życie artysty?
Bronisław Geremek: dorastanie
W Zawichoście ukrywali się z mamą pod nazwiskiem Wachlewscy, pod opieką Stefana Geremka. Po wojnie jego mama – Alicja wyszła za Stefana, gdy dowiedziała się, że jej mąż nie żyje. Cała trójka przeniosła się do Wschowy, a pod koniec lat 40. ubiegłego wieku do Warszawy. Bronisław Geremek chodził do szkoły we Wschowej, był chudym, rudowłosym chłopakiem, mnóstwo czytał, nawet podczas drogi do szkoły. Jak ktoś wyciągał książkę, to chłopcy śmieli się „Nie bądź taki Geremek”.
We Wschowie poznał księdza Andrzeja Bardeckiego, wybitnego duchownego, po latach znanego publicystę „Tygodnika Powszechnego”. Pod jego wpływem wstąpił do „Solidacji mariańskiej”, był ministrantem, przeżył czas fascynacji katolicyzmem. Potem już po przeprowadzce do Warszawy poszedł do liceum i na studia, na historię. Zaangażował się w komunizm, wstąpił do partii. Ale też szybko, bo już w 1968 roku zaczął być działaczem opozycji.
Bronisław Geremek i żona Hanna: historia miłości
Ożenił się w 1952 roku z koleżanką ze studiów, jego żona Hanna była także historykiem, specjalizowała się w antyku. Pracowała na Uniwersytecie warszawskim. To było studenckie małżeństwo, ale przetrwało lata, do śmierci Hanny w 2004 roku. Pytany przez Piotra Najsztuba, czy jest dobrym mężem, odpowiedział: „Niezbyt dobrym. Życie domowe nie ma należnego miejsca”. Nie uważał się też za dość dobrego ojca, choć jak mówił, starał się. Miał dwóch synów Marcina i Macieja, obaj są lekarzami. Marcin Geremek jest chirurgiem naczyniowym, Maciej - neurologiem. A wnuczka profesora Maria została weterynarzem, angażowała się w akcje ratowania wielorybów i dzikich zwierząt w Afryce.
Bronisław Geremek z żoną Hanną, Viva! lipiec 2001
Chyba jednak nie był takim złym ojcem, bo jego starszy syn wspominał w rozmowie z „Gazetą Wyborczą", jak razem pływali łódką po Mazurach. I jak ojciec uczył go punktualności: Przyjechałem pod pomnik Kilińskiego. Ojciec już czekał. - rzucił. - próbowałem się bronić. Ale ojciec błyskawicznie mnie zgasił: . Od tego czasu nigdy się nie spóźniałem”, opowiadał w rozmowie z „Gazetą Wyborczą". Ale też wspierał go. Gdy po skończeniu studiów Marcin Geremek jako syn opozycjonisty nie mógł dostać pracy, bardzo to przeżywał. Mówił Marcinowi: „Słuchaj, nie takie bryły przed nami były".
Czytaj również: Krystyna Giżowska wylansowała wielki przebój „Nie było ciebie tyle lat”. Jak dzisiaj wygląda życie piosenkarki?
Profesor Geremek bardzo przeżył śmierć żony
Wspominał też ojca jako dosyć roztrzepanego człowieka, który potrafił zatrzasnąć kluczyki w samochodzie. Mieli dużego psa Snapa i Bronisław Geremek wychodził z nim na spacer, ale „wracali raczej oddzielnie. Kiedyś (ojciec) zostawił Snapa na placu Grzybowskim. To był bardzo mądry pies i na szczęście umiał sam wrócić do domu, czasami nawet przed ojcem. Pies był znany we wszystkich knajpach”.
Bardzo przeżył śmierć żony. Byli małżeństwem 52 lata, przeżyli razem rewizje, internowanie Bronisława Geremka, areszty. Szczęśliwe i trudne chwile. Ich mieszkanie przy ulicy Piwnej w Warszawie na Starym Mieście podzielone było na dwie części – część Hanny Geremek i część profesora. Jak wspominał syn: „W części mamy ojciec przez 4 lata niczego nie zmienił. Tam jest mamy szczoteczka do zębów, ubrania, futra. Wszystko zostało jak w dniu, kiedy odeszła”. Nawet strzykawki, którymi w ostatnich tygodniach życia dostawała leki. Wszystko było jak dawniej. Nic nie zostało o centymetr przesunięte.
Sam profesor Bronisław Geremek był charakterystyczną postacią z bródką i fajką, którą często popalał. Był niezwykłym człowiekiem, miał zasady. Miał też swoje snobizmy, podobno przez całe życie pamiętał, że kiedyś w obecności znanego profesora źle pokroił jagnięcinę. Na jego pogrzebie na warszawskich Powązkach byli prezydent Lech Kaczyński, premier Donald Tusk i były prezydent Lech Wałęsa. Ówczesny prezydent Lech Kaczyński powiedział m.in. że kiedy rozwijał się ruch „Solidarności", to „Bóg sprawił, że do Gdańska przyjechała grupa intelektualistów związanych z opozycją” wraz z Bronisławem Geremkiem