Reklama

Debiutancka książka Blanki Lipińskiej 365 dni to nie tylko bestseller, to prawdziwa sensacja wydawnicza. Choć często porównuje się ją do słynnych Pięćdziesięciu twarzy Greya, nie ma między nimi wielu podobieństw. Blanka Lipińska bez skrępowania opisuje seks i nie ukrywa tego, że jej książka ma być „lekką, łatwą i przyjemną” lekturą na wakacje. Wie jednak, że odpowiada na konkretne potrzeby kobiet, którym brakuje rozmów o seksie. Co skłoniło ją do napisania powieści erotycznej? Dlaczego uważa, że o seksie trzeba rozmawiać? Wszystko to zdradziła w szczerej rozmowie z Weroniką Kostyrą. Zapraszamy też do przeczytania drugiej części wywiadu.

Reklama

- Przyznaję, że Twoja książka naprawdę wciąga. Nie dziwię się skąd fenomen i rekordy sprzedaży… Spodziewałaś się tego? W wywiadach powtarzasz, że książkę pisałaś dla siebie…

To, że książkę pisałam dla siebie, jeszcze bardziej mogło spowodować to, co dzieje się teraz. Wszystko dlatego, że ja nie pisałam „pod publiczkę”. Nie zastanawiałam się, co mogę napisać, tylko co chcę napisać. To tak naprawdę była trochę spowiedź, trochę pamiętnik, trochę ukryte pragnienia. Tak naprawdę tam było wszystko to, co było wtedy we mnie, więc to było bardzo prawdziwe. Wydaje mi się, że to jest zaleta tej książki i dlatego się ją tak łatwo czyta. Poza tym jest napisana prostym językiem, ona nie jest pisana przez pisarkę. Ja nie jestem pisarką. Ja jestem po prostu osobą, która usiadła i napisała książkę. Myślę, że każdy może coś takiego zrobić. W tym upatruję trochę fenomen tej powieści, że ona nie była pisana dla ludzi i nikt nie zapłacił za to, żebym ją napisała. Ja ją napisałam, bo miałam taką potrzebę.

Kiedy postanowiłam w grudniu ubiegłego roku, że wydam tę książkę, już miałam dokładnie zaplanowane, jak to zrobić, żeby było dobrze. Wysłałam do wydawnictw maila, po którym ktoś, kto mnie nie zna, mógł pomyśleć „jaka nadęta laska!”, a ja jestem po prostu bardzo pewna siebie, bo wiem, co zrobiłam. Kiedy napisałam książkę, przeczytało ją kilka moich dobrych koleżanek. Potem zapytały, czy mogą przesłać ją innym koleżankom, więc kilkadziesiąt kobiet przeczytało tę książkę, zanim zrobiły to tysiące Polek. Wszystkie powiedziały: „ale to jest za**biste”. Wiem, że ta książka bardzo motywuje kobiety, bardzo wpływa na ich emocjonalną stronę i na ich poczucie wartości. Bardzo często moje koleżanki dawały książkę innym kobietom i mówiły: „ona jest w takim momencie życia, że jej potrzebuję”.

- Ale skąd pomysł na taką właśnie książkę?

To nie był pomysł, to była potrzeba. Byłam z mężczyzną, którego bardzo kochałam, właśnie w tym czasie, kiedy ta książka powstała. Ten mężczyzna przestał mieć do mnie pociąg fizyczny. W momencie, kiedy zaczął mnie kochać, wyłączyła mu się w mózgu część odpowiedzialna za pożądanie. Byłam pierwszą kobietą, którą pokochał, a pojęcie miłości które znał, to była miłość do matki. Po prostu przestał mnie pragnąć, a ja kochałam go tak bardzo i tak bardzo było mi z nim dobrze, że widziałam z nim przyszłość. Postanowiłam zrobić wszystko, żeby z nim jednak być i żeby go nie zdradzić. Powiedzenie, że „seks to zdrowie” nie bierze się znikąd. Człowiek jest tak zaprogramowany, że jak zacznie uprawiać seks, to będzie go uprawiał do końca życia. Ja żeby go nie zdradzić i nie zwariować, uciekłam w świat, który sobie stworzyłam, w świat Massimo i Laury.

- Zrobiło się poważnie…

- Dalej mam kontakt z tym facetem, dalej go kocham, tylko teraz jak brata. Jest najcudowniejszym mężczyzną i na razie pozostał niedoścignionym ideałem w moim życiu. To był jedyny mężczyzna, z którym wyobrażałam sobie resztę życia. Ale w ogóle mnie to nie smuci. Dzięki temu, że miałam wyrwane serce, że nie uprawiałam seksu przez prawie półtora roku, dowiedziałam się, jak on jest ważny. Poza tym bez seksu związek nie istnieje, nie ze względu na samą czynność fizyczną, ale ze względu na emocje, jakie seks za sobą niesie. Dowiedziałam się bardzo dużo o sobie, a potem się okazało, że bardzo dużo kobiet ma ten problem, że to nie jest problem tylko mój. Ja myślałam, że jestem jedyna taka na świecie. Po czasie kiedy zaczęłam mówić o tym otwarcie, nagle się okazało, że kobiety mówią: „ja mam dokładnie to samo z moim facetem!”. Kiedy zdecydowałam się wydać książkę, pomyślałam, że może chociaż jedną dziewczynę przed tym obronię. Może będę umiała uświadomić kobietom i mężczyznom, jak ważny jest seks, ale nie w aspekcie fizycznym. To jest misja tej książki. Historia jest poboczna. To, że książka jest szokująca, no cóż… gdyby była miałka, to nikt nie zwróciłby na nią uwagi i nie byłaby teraz bestsellerem.

- Ty nie masz problemu z mówieniem o seksie, ale nadal jest to tabu. Czy przez powieść, a także kontakt z fanami za pośrednictwem mediów społecznościowych, chcesz zachęcić do rozmawiania o seksie?

Oczywiście!. Widzę ten progres z dnia na dzień chociażby w wiadomościach na Instagramie. Ich liczba jest zaskakująca i przynajmniej 3-4 godziny dziennie zajmuje mi odpisywanie na nie. A minął dopiero miesiąc od premiery! To, że jestem bestsellerem pozwala mi na to, że mam szersze spektrum rażenia. Tych kobiet jest coraz więcej, mają coraz więcej pytań, które są coraz bardziej intymne. To często nie są nawet pytania, tylko długie wiadomości zupełnie informacyjne, ale coraz bardziej osobiste. Czuję jak kobiety mają potrzebę pogadania z kimś o tym. Na pewno mają przyjaciółkę, rodzinę, ale bardzo możliwe, że mogą się bać, że osoby z ich otoczenia je wyśmieją, nie zrozumieją albo nic nie wniosą. Bardzo się cieszę, że kobiety pytają i chcą wiedzieć. Moja misja pomalutku nabiera rozpędu. Kobiety się budzą i to jest fantastyczne, to miała sprawić ta książka. Najważniejsze jest to, że napisała ją Polka. Kobiety mogą ją przeczytać i potem do mnie dotrzeć, ja jestem dla nich dostępna. Mogą zadać mi pytanie i być pewne, że prędzej czy później dostaną na nie odpowiedź.

- Nie da się ukryć, że popularność Twojej książki opiera się na mocnych i szczegółowo opisanych scenach seksu. Niestety język mówienia o seksie jest często wulgarny, bo zwyczajnie nie ma alternatywy. Czy da się pisać o seksie niewulgarnie?

Język seksu jest u nas bardzo ubogi i większości przypadków kojarzy się z językiem wulgarnym, prostackim wręcz. Uważam jednak, że nieważne jakich słów użyjemy, ważne, co chcemy powiedzieć. Chcę ośmielić Polki do mówienia o seksie, ale niekoniecznie do wykrzykiwania, co dzieje się w ich łóżku. To wciąż jest intymna sprawa dwóch osób. Ale jak nauczą się z obcą babą rozmawiać na ten temat, to nie będzie dla nich problemem porozmawiać o tym z ukochanym mężczyzną. A wtedy nie muszą przebierać w słowach, a wręcz odwrotnie, powinny „walić łopatologicznie”. Mężczyźni są prości, kiedy kobieta zaczyna głosić elaborat na jakikolwiek temat, wyłączają się po kilku pierwszych wyrazach. Mówmy do nich prosto. Ale żebyśmy my umiały mówić do nich prosto, musimy nauczyć się myśleć o tym prosto.

- Czy zawsze byłaś taka otwarta w mówieniu o seksie?

Zawsze byłam otwarta, zawsze seks był dla mnie najlepszym tematem do żartów. Zawsze byłam takim trochę chłopakiem, wychowywałam się z chłopakami, mam starszego brata. Nieszczególnie lubiłam towarzystwo dziewczynek, bo one były dla mnie nijakie i cały czas płakały. Ja trenowała sztuki walki od dziecka, lubiłam się bić, bawić się w wojnę, rzucać kamieniami. Towarzystwo mężczyzn bawiło mnie i mi odpowiadało. Być może to sprawiło, że w pewnych sytuacjach zachowuję się jak chłopak i potrafię mówić o pewnych rzeczach językiem zrozumiałym dla mężczyzn, bo poznałam ich psychikę. Dlatego teraz mogę powiedzieć kobietom, jak do nich mówić. Zawsze we mnie była ta łatwość, mimo że otrzymałam bardzo konserwatywne wychowanie od mojej mamy. Wpoiła mi jak powinna prowadzić się kobieta, że jeśli seks, to tylko z mężczyzną, na którym mi zależy i którego kocham. Z kolei mój tata ma bardzo otwartą głowę, mam wrażenie, że temperament seksualny mam absolutnie po nim. Rodzice zawsze bardzo zachęcali i mnie, i brata, żebyśmy rozmawiali, żeby się tego nie bać. Żeby także temat seksu nie był tabu. Zresztą w moim domu można było rozmawiać o wszystkim. Moi rodzice to są moi najlepsi przyjaciele i oni wiedzą o mnie wszystko. Jeżeli mam problemy w łóżku i chcę zapytać tatę, co sądzi na ten temat, to tak zrobię. Bardzo im za to dziękuję.

Reklama

Książka 365 dni ukazała się nakładem wydawnictwa Edipresse Książki. Już jutro na Viva.pl druga część rozmowy z autorką.

Materiały prasowe
Instagram @blanka_lipinska
Reklama
Reklama
Reklama