Pattie Boyd, George Harrison i Eric Clapton, czyli najpopularniejsza historia o miłosnym trójkącie z lat 60.
Oboje ją kochali i oboje ją zniszczyli
"Jeśli chodzi o uczucia, jesteśmy tacy sami", napisała w swojej książce "Ballady i romanse" Maja Chitro, mając na myśli zarówno "zwykłych śmiertelników", jak i "bogów z rockowego Olimpu". Tymi drugimi w najpopularniejszej historii o miłosnym trójkącie byli modelka Pattie Boyd i dwóch przyjaciół, których twórczość zapisała się na kartach muzycznej historii: George Harrison z The Beatles i Eric Clapton. To opowieść o trzech złamanych sercach, pogoni za nieuchwytną miłością i przerwanej przyjaźni, a wszystko w rytmie rocka lat 60.
Pattie Boyd: dzieciństwo, kariera modelki
"Moje biedne kochanie, miałaś fatalne dzieciństwo. Tak mi przykro. Byłam okropną matką", usłyszała Pattie Boyd w słuchawce. Na słowa swojej mamy, która właśnie skończyła czytać jej autobiograficzną książkę, wzruszyła tylko ramionami. "I co z tego", rzuciła. 78-letnia dziś Pattie nie żałuje niczego i zarazem wszystko wybacza. "Miałam niesamowite, satysfakcjonujące życie i nie zmieniłabym w nim ani jednego dnia", podsumowała w swojej książce.
Rzeczywiście, już jako 17-latka wyrwała się z domu rodzinnego do Londynu, żeby żyć na własny rachunek i na własnych zasadach. Mieszkanie pod jednym dachem z oschłą matką i ojczymem o skłonnościach sadystycznych mogło ją wtedy złamać, ale młodziutka Pattie się nie poddała. Marzyła o karierze modelki, która pozuje przed obiektywami najsłynniejszych fotografów i długo nie musiała czekać na pozytywny obrót spraw. Jedna z klientek w salonie Elizabeth Arden, dla którego podjęła swoją pierwszą pracę, zdążyła tylko rzucić okiem na delikatną blondynkę o dużych niebieskich oczach i długich, szczupłych nogach, po czym od razu złożyła jej ofertę nie do odrzucenia.
Boyd w latach 60. podbiła świat modelingu, a może nawet rzuciła go na kolana. Później naśladowały ją takie modelki jak Twiggy czy Jean Shrimpton. W 1969 roku zarówno angielski, jak i włoski Vogue miał ją na okładce. Pojawiała się też w modowych rozkładówkach gazet The Daily Telegraph i The Times.
Pattie Boyd i George Harrison: historia miłości
Realizując się jako modelka, Pattie w pewnym momencie stanęła również przed kamerą. Zaprezentowała swoje wdzięki w telewizyjnej reklamie chipsów Smith’s i zrobiła to na tyle dobrze, że jej następną filmową przygodą był udział w produkcji „A Hard Day’s Night”. Rola była maleńka, Boyd zagrała w nim jedną z fanek zespołu The Beatles, chociaż w rzeczywistości, aż ciężko uwierzyć, nie była jedną z nich. Może właśnie to przyciągnęło do niej jednego z członków zespołu, na którego widok dziewczyny mdlały.
"Wyjdziesz za mnie?", usłyszała nagle pomiędzy jednym filmowym klapsem a drugim. To był George Harrison, gitarzysta słynnych Beatlesów. Widząc szok we wpatrzonych w niego niebieskich oczach, zreflektował się i dodał: "To może chociaż pójdziesz dziś ze mną na kolację?". Odmówiła, nie chadzała na kolacje z obcymi adoratorami, nawet jeśli byli członkami najpopularniejszego w Londynie zespołu, bo miała wtedy swojego. Nazywał się Eric Swayne i byl fotografem. Harrison, może właśnie dlatego, że był tak popularny, pozwolił sobie, mimo swojej wrodzonej nieśmiałości, na podjęcie jeszcze kilku prób zaproszenia Pattie na randkę i w końcu się udało.
Jak to było być dziewczyną jednego z Beatlesów? "Przerażająco", skwitowała Pattie. Kiedy fanki dowiedziały się, że kolejny z bogów sceny muzycznej jest zajęty, swoje rozczarowanie pomieszane z chęcią zemsty z całą mocą przekierowały na filigranową modelkę.
„Pamiętam, pewnego razu poszliśmy z przyjaciółmi obejrzeć koncert Beatlesów w Londynie. George poradził, żebym wyszła przed ostatnim numerem, który zagrają. Więc gdy skończyła się przedostatnia piosenka, wstałam i skierowaliśmy się ze znajomymi do najbliższego wyjścia. Ale za nami natychmiast ruszyły dziewczyny, fanki, szły krok w krok, aż nas dogoniły. Potem zaczęły mnie kopać, ciągnąć za włosy, popychać w głąb długiego korytarza. Krzyczały: »Nienawidzimy cię!«”, relacjonowała Boyd (za elle.pl/ cytat pochodzi z książki "Ballady i romanse" Mai Chitro).
Zobacz także: Yoko Ono obwiniano za rozpad The Beatles! Oto burzliwa historia jej miłości z Johnem Lennonem
Pattie Boyd: małżeństwo z jednym z The Beatles
Jeśli wiadomość o tym, że George ma dziewczynę, rozjuszyła fanki, w 1966 roku na pewno rwały sobie włosy z głowy, bo właśnie wtedy został mężem 22-letniej Pattie. Początki mają to do siebie, że są piękne i ekscytujące. Nie inaczej było w ich przypadku. Byli młodzi, ładni jak z obrazka i otwarci na nowe. Nowym były zarówno podróże za granicę, jak i w głąb siebie, np. po zażyciu LSD, ale też po wielogodzinnych medytacjach. Pattie obudziła w George'u zainteresowanie buddyzmem i kulturą Wschodu. Wydawało się, że wynikną z tego tylko dobre rzeczy, takie jak wyciszenie i odcięcie się od hałasu popularności, ale gitarzysta The Beatles nie zachowywał umiaru. Wielogodzinne medytacje potrafiły zamienić się u niego w wielomiesięczne sesje, podczas których odcinał się od świata. Robił to także alkoholem i narkotykami, tu także bez umiaru.
Cztery lata po ślubie przeprowadzili się z londyńskiego mieszkania, pod którym nieustannie słychać było piski fanek do mniejszej angielskiej miejscowości, w której George kupił neogotycką posiadłość Friar Park. W nowym miejscu miały nadejść nowe nawyki, a zła passa dobiec końca, ale kilka miesięcy później rozpadło się The Beatles, a w życiu George'a pojawiły się kolejne używki. „To był dom wariatów. Nasze życie napędzały alkohol i kokaina” – pisała w swojej książce „Wonderful Tonight: George Harrison, Eric Clapton and me” Pattie. Harrison zostawił młodziutką żonę samą sobie i skupił się na pielęgnowaniu swojego bólu. Pił, ćpał i zdradzał. W pewnym momencie zrobił to nawet z żoną kolegi z zespołu, Ringo Starra - Maureen.
Jeśli Pattie miałaby zapamiętać z tego małżeństwa tylko dobre rzeczy, na pewno byłaby nią piosenka "Something", którą artysta napisał z myślą o żonie. Utwór był tak dobry, że znalazł się na drugiej pozycji w albumie "Abbey Road" Beatlesów. Dla żony George'a był przede wszystkim pięknym wyznaniem miłości. Kiedy śpiewał go przed nią w kuchni w Kinfauns, oboje nie wiedzieli, że powstanie jeszcze około 200 coverów jego dzieła. Co ciekawe, w teledysku do "Something" każdy z czwórki Beatlesów wystąpił u boku swojej żony.
Zobacz też: To była miłość aż po grób – Linda i Paul McCartney z The Beatles
Pattie Boyd, George Harrison i Eric Clapton: miłosny trójkąt
Kiedy w małżeństwie George'a i Pattie zaczęło się źle układać, a małżonkowie, jak podkreślała modelka, byli bardzo nieszczęśliwi, pojawił się Eric Clapton. Muzycy przyjaźnili się ze sobą już od kilku lat, właściwie to na oczach Claptona rozwijał się związek Harrisona i Boyd. Ceniony już wówczas gitarzysta potrzebował chwili, żeby zrozumieć, dlaczego od dłuższego czasu robi się w towarzystwie Pattie zdenerwowany i spięty.
W końcu w 1970 roku podrzuca jej liścik, w którym wyznaje jej miłość, ale podpisuje się tylko literą E. Kiedy piosenka "Something" robiła furorę wśród fanów na całym świecie, Eric Clapton zasiadł do pisania swojego miłosnego poematu. I tutaj historia zatacza koło, bo muzą po raz kolejny jest Pattie Boyd, tym razem dla innego mężczyzny, przyjaciela jej męża. Kiedy modelka słyszy utwór "Layla" i wyznanie, w którym Clapton pisze, że rzuciła go na kolana ("Layla… you've got me on my knees"), ucieka w popłochu. Wraca do męża, a odrzucony muzyk zagłusza złamane serce alkoholem i heroiną. Jakby tego było mało, w miłosnym trójkącie dwóch muzyków i modelki, włączona została przez chwilę siostra Boyd, Paula, z którą Clapton był wówczas w związku. Para mieszkała nawet razem, ale gdy Paula usłyszała słowa "Layli", tego samego dnia spakowała się i wyszła.
Cztery lata później wciąż pogrążony w tęsknocie do żony przyjaciela Eric Clapton osiąga to, czego tak bardzo pragnął. W 1974 roku Pattie Boyd ostatecznie rozstaje się z Georgem i zostaje jego partnerką. Pięć lat później biorą ślub, a w międzyczasie on pod wpływem jej czaru pisze kolejny hitowy utwór „Wonderful Tonight”. Maja Chitro w swojej książce "Ballady i romanse" podsumowała, że Clapton żył po to, żeby za Pattie gonić. Rzeczywiście, kiedy filigranowa blondynka oddała mu swoje serce, on zaczął oglądać się za innymi, mniej osiągalnymi. Zdradzał ją, a w połowie lat 80., gdy ona starała się o dziecko metodą in vitro, wyznał jej, że inna kobieta za kilka miesięcy urodzi jego syna. Nie było już czego ratować.
"Nie chcę rozdrapywać starych ran. Eric wie, jaki dla mnie był podczas naszego małżeństwa i przypuszczalnie nie jest z tego dumny. Kiedy byłam jego żoną, nie miałam wystarczająco wiele życiowego doświadczenia. Żyłam w chorym związku, w którym musiałam ukrywać przed światem wiele mrocznych tajemnic. Chciałam być lojalna, więc nie mówiłam nikomu o olbrzymim cierpieniu, jakie musiałam znosić. Okłamywałam się, że pewnego dnia osoba, którą kocham, się zmieni", mówiła po latach Pattie Boyd (cytat za kultura.onet.pl).
Trzecim i obecnym w jej życiu do dziś mężem został nie muzyk, a właściciel firmy budowlanej. Nazywa się Rod Weston i jak podkreśla Pattie, bardzo jej pomógł. "Przy nim zrozumiałam, że nie każdy mężczyzna dąży do zniszczenia swojej kobiety. Jestem mu za to bardzo wdzięczna", wyznała Boyd.
Czytaj również: Do tragedii doszło w trakcie zabawy w chowanego. Synek Erica Claptona wypadł z okna wieżowca
Źródła: elle.pl, kultura.onet.pl, radio17.pl