Przy niej nauczył się miłości. Jak wyglądały początki znajomości Patryka i Żanety Galewskich?
„Błagałem ją, padłem na kolana, robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby zgodziła się pójść ze mną na kawę. W końcu się ugięła i powiedziała „tak”
Patryk Galewski poznał swoją przyszłą żonę, gdy był jeszcze więźniem. Początkowo ich relacja była czysto zawodowa: młoda dziennikarka postanowiła nagrać z nim materiał. Później, zainteresowany nią mężczyzna próbował swoich sił, by również i ją zainteresować swoją osobą. Niestety, pierwszą okazję zmarnował, a ich kontakt się urwał. Gdy myślał, że to koniec, los się do niego uśmiechnął: ich drogi skrzyżowały się ponownie. Przyrzekł sobie, że tej szansy już nie zmarnuje. Dziś Patryk i Żaneta są szczęśliwym małżeństwem. Jak wyglądały jednak początki tej niecodziennej relacji? Jak były więzień nauczył się miłości?
Patryk Galewski w dzieciństwie nie miał wzorca szczęśliwej rodziny
Patryk Galewski pochodzi z małego miasta położonego na Kaszubach, nad samym morzem. Tam wraz z rodzicami oraz siostrami spędził większość swojego życia. Jak wspomina dzieciństwo, dużo brakowało mu do perfekcyjności. „Rodzice nie mieli ślubu, żyli – jak to się wtedy mówiło – na kocią łapę. Mama trafiła na mężczyznę alkoholika. [...] To wszystko było strasznie pokręcone” możemy przeczytać w książce „Synek księdza Kaczkowskiego” autorstwa Piotra Żyłki i Patryka Galewskiego.
Jak opowiadał, jego rodzice nigdy się nie dogadywali. W domu panowała bieda, a sytuacje takie jak kradzieże czy rozboje były na porządku dziennym. „Jeśli chodzi o przemoc fizyczną, byłem świadkiem raczej „jednorazowych” akcji. [...] Pamiętam też incydenty rzucania wazonem, uderzenia mamy przez tatę lub na odwrót. Przemoc, kłótnie, wyzwiska – w pewnym momencie mojego dzieciństwa stały się normą, przestały mnie dziwić. A później było tylko gorzej” mówił. Taki wzór w czasie dzieciństwa, a także obracanie się w przestępczym półświatku oraz pobyt w więzieniu, sprawiły, że Patryk Galewski nie miał żadnego przygotowania do tego, jak okazywać miłość czy jak założyć rodzinę. Resocjalizacja, a także przyjaźń z ks. Janem Kaczkowskim zmieniły jednak jego życie. Gdy w jego życiu pojawiła się kobieta, w której się zauroczył, starał się za wszelką cenę zwrócić na siebie jej uwagę. To zadanie wcale jednak nie było łatwe...
Zobacz także: Uczucie oparli na fundamentach przyjaźni, od siedmiu lat są małżeństwem. Adam Bodnar związał się z kobietą swojego życia
W życiu Patryka Galewskiego pojawiła się miłość: „Byłem zafascynowany jej energią”
W książce biograficznej Patryk Galewski opowiedział, jak wyglądały początki jego znajomości z żoną Żanetą. Nie ukrywał, że wcale nie była to historia o miłości od pierwszego wejrzenia. O względy ukochanej walczył miesiącami. Poznali się, gdy on wciąż był więźniem. „Pierwszy raz śmignęła mi gdzieś jeszcze w okresie, kiedy do hospicjum przyjeżdżałem z więzienia w ramach odbywania kary. Żaneta pracowała wtedy w telewizji i przyjechała zrobić reportaż na temat projektu resocjalizacji, w którym brałem udział. [...] Nie mam w pamięci zbyt wielu szczegółów, ale z opowiadań Żanety wiem, że zobaczyła mnie, więźnia zmywającego naczynia, i chciała nagrać ze mną wywiad. Ja nie do końca byłem tym pomysłem zachwycony. Zgodziłem się tylko pod warunkiem, że telewizja nie pokaże mojej twarzy” wspominał.
Po tym zdarzeniu ich drogi skrzyżowały się ponownie, gdy Patryk Galewski skończył już swoją odsiadkę i przechodził korytarzem hospicjum. Tam zobaczył dziennikarkę po raz kolejny. „Uczyła się, była u nas na stażu w roli opiekuna medycznego” tłumaczył. Zdecydował się do niej zagadać. Brak doświadczenia w relacjach damsko-męskich sprawił jednak, że pierwsze wrażenie wywołał... bardzo marne. „Niby miałem dwadzieścia pięć lat, ale realnie zatrzymałem się na etapie rozwoju mniej więcej siedemnastolatka. Kandydat na męża był ze mnie żaden. Spłacałem kredyty u komornika, dopiero co wyszedłem z więzienia, takie kategorie jak odpowiedzialność czy chęć stworzenia rodziny jeszcze we mnie na poważnie nie pracowały” mówił, oraz dodał szczegóły: „Kiedy zobaczyłem Żanetę, stwierdziłem, że muszę do niej podejść i się przedstawić. Poprawiłem rudą grzywę, podszedłem do niej energicznym krokiem i pewny siebie wyskoczyłem ze stylową bajerką pod tytułem: „Cześć, mała”. Od razu wiedziałem, że coś nie pykło”. Nie zamierzał jednak się poddawać i starał się podtrzymać rozmowę.
Patryk Galewski z żoną, Warszawa, 20.09.2022
„Byłem zafascynowany jej energią, otwartością, poczuciem humoru, uśmiechem, błyskotliwymi żartami i ripostami. Widać było, że to jest pędzący żywioł” mówił. Przez następne tygodnie zdecydował się ją obserwować. Zapamiętał nawet jej grafik, by częściej ją widzieć. W końcu odważył się zaprosić ją na randkę do kina. „Tak się też złożyło, że akurat zbliżały się walentynki, więc wiatry nam sprzyjały i zgodziła się, żebyśmy poszli razem”. Niestety do ich spotkania nie doszło. I to z winy samego inicjatora. „Mimo wielkiego zapału i chęci, kiedy przyszedł ten czternasty lutego, to ją wystawiłem. Nie dlatego, że chciałem ją chamsko olać, tylko zwyczajnie zabrakło mi kasy, nie miałbym jak zapłacić za bilety na film i wstyd by mi było się do tego przyznać” wyznał. Po tym wydarzeniu ich kontakt się urwał. Patryk Galewski nie mógł jednak zapomnieć o młodej dziennikarce. Ich drogi nie rozeszły się jednak na zawsze. Los był na tyle łaskawy, że dał mu jeszcze jedną szansę. Tym razem jej nie zmarnował.
Czytaj również: Mąż Marty Lipińskiej pełni ważne stanowisko. "Naiwni myślą, że to wielkie szczęście być żoną dyrektora"
Patryk Galewski nie przepuścił drugiej szansy. O względy ukochanej błagał na kolanach
Zobaczyli się ponownie na zbiórce charytatywnej. Żaneta była tam operatorką kamery telewizyjnej. Patryk Galewski wiedział, że to jego jedyna szansa. „Trochę się wstydziłem do niej podejść po tamtej sytuacji z kinem, ale w końcu zebrałem się w sobie i do niej podbiłem” mówił. Jego obiekt westchnień nie był jednak zainteresowany rozmową. Najwyraźniej nie chciała mieć z nim już więcej nic do czynienia. Mężczyzna nie odpuszczał: „Błagałem ją, padłem na kolana, robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby zgodziła się pójść ze mną na kawę. W końcu się ugięła i powiedziała „tak”.
Ich spotkanie nie odbyło się jednak w kawiarni. Patryk Galewski postanowił zaimponować jej w niecodzienny sposób. „Zrobiłem kanapki, kawę do termosu, zabrałem ze sobą biały obrus i porcelanę – najlepszą, jaką miałem w domu – i poszedłem do tej szkoły, w której się uczyła. Tam, na schodach, rozłożyłem ten obrus i wszystko, co przyniosłem ze sobą”. Tym gestem udało mu się ją do siebie przekonać, wiedział jednak, że to nie koniec trudnej drogi, by zupełnie zdobyć jej serce. Ona była przecież młodą, piękną i inteligentną kobietą, a on dopiero co wyszedł z więzienia.
Zobacz również: Zaiskrzyło między nimi od razu. Ewa Sałacka chciała Zbigniewa Wodeckiego na wyłączność
Przez najbliższe miesiące dawał jej znaki, że naprawdę mu na niej zależy. Pisali do siebie SMSy, spotykali się na mieście czy chodzili razem do kościoła. W trójkę: ponieważ Żaneta była ówcześnie samotną matką, która wychowywała córeczkę Wiktorię. „Pamiętam pewną sytuację – to było około dwóch tygodni po tym, jak się pierwszy raz umówiliśmy. Gadaliśmy z Żanetą i okazało się, że Wiki się tego dnia słabiej poczuła i musiała sama zostać w domu. Kiedy to usłyszałem, zaproponowałem, że do niej przyjdę. I wyobraź sobie, że Żaneta mi zaufała, zostawiła mnie samego z własnym dzieckiem. To był dla nas wszystkich ważny krok. Wiki mnie szybko polubiła” wspominał. Dodał także, że przez pewien czas próbował zaimponować wybrance swoim talentem kulinarnym, wedle znanego powiedzenia „przez żołądek do serca”! Wkrótce zaczęli spotykać się coraz częściej, aż w końcu zdecydowali się założyć rodzinę.
Dziś Patryk i Żaneta Galewscy są rodzicami trójki wspaniałych dzieci. Wciąż angażują się w dzieło zapoczątkowane przez ks. Jana Kaczkowskiego, i wspierają akcje „PaKa” oraz działają na rzecz Fundacji Kaczkowskiego, zajmującej się podtrzymywaniem pamięci o duchownym a także pomocy pacjentom onkologicznym. Na podstawie życia Patryka Galewskiego i jego relacji z duchownym powstał film „Johnny” w reżyserii Daniela Jaroszka. W główne role wcielili się Dawid Ogrodnik oraz Piotr Trojan.
ŹRÓDŁO: „Synek księdza Kaczkowskiego”, Piotra Żyłka, Patryk Galewski, 2023 r.
Czytaj też: Patryk Galewski wspomina pierwsze spotkanie z Dawidem Ogrodnikiem. "Wszystko przeleciało mi przed oczami"
Patryk Galewski z żoną i synem Janem, Dzień Dobry TVN, Warszawa, 21.09.2022