Reklama

Prawie dwa miliony złotych dla Golec uOrkiestry, pół miliona dla Kamila Bednarka, 550 tysięcy dla Bayer Full czy 400 tysięcy dla kapeli Papa D to tylko niektóre przykłady dofinansowań dla artystów, które opublikowano w połowie listopada na stronie ministerstwa kultury. Z uwagi na głośną dyskusję na temat wysokości przyznanej 2000 podmiotów zapomogi, Piotr Gliński wstrzymał wypłacanie gotówki i obiecał jeszcze raz przeprowadzić proces rozpatrywania zgłoszeń. Ponowna weryfikacja właśnie się zakończyła. Znamy pierwsze wnioski. Choć środowisko artystyczne wciąż jest w tej sprawie podzielone…

Reklama

Ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego znów o Funduszu Wsparcia Kultury

W komunikacie opublikowanym wczoraj na stronie ministerstwa kultury czytamy, że zakończono proces ponownej weryfikacji zgłoszeń artystów, którzy wypełnili wnioski o pomoc z powodu pandemii. Czemu dokładnie się przyglądano? „Poddano analizie m.in. zgodność oświadczeń składanych przez beneficjentów z ich faktycznym profilem działalności. Potwierdzono, że refundacje przydzielono podmiotom uprawnionym, prowadzącym działalności w obszarze kultury i produkcji artystycznej”, napisano w oświadczeniu i dodano, że zmieniły się przekazane podmiotom kwoty. „Jednocześnie - biorąc pod uwagę różnorodne argumenty, które padały podczas dyskusji wokół FWK - generalnie kwoty przydzielonych refundacji zostały obniżone”.

Wszyscy, którzy otrzymają zapomogę muszą wydać pieniądze zgodnie z ustaleniami zawartymi z ministerstwem. Część podmiotów zostanie sprawdzona. „Zgodność wniosków z finalnym rozliczeniem, w oparciu o obligatoryjnie dostarczone faktury, będzie szczegółowo badana. Kontroli zostanie poddanych ok. 30 proc. losowo wybranych beneficjentów", zawarto w komunikacie ministerstwa. Podkreślono też, że wszystkie zarejestrowane z programie wsparcia podmioty prowadzą w mniejszym lub większym stopniu działalność artystyczną. Badane zostaną jednak jeszcze pomysły, na które beneficjenci chcieli przeznaczyć zapomogę. „Weryfikacja merytoryczna w niektórych przypadkach być może potwierdzi brak zasadności części przedstawionych przez wnioskodawcę kosztów. W takich sytuacjach kwoty dotacji mogą także ulec pomniejszeniu”, przekazano do wiadomości opinii publicznej.

Nie podano jednak nowej listy dotacji. Nie wiemy więc, które znane nazwiska, teatry, opery, agencje artystyczne itd. otrzymały mniejszą, niż pierwotnie zakładano, pomoc.

Minister Gliński o dotacjach dla zespołów disco polo: Nie mam z tym problemu

„Algorytm ma tę zaletę, że jest sprawiedliwy, a w gospodarce to jest najważniejsze. W Funduszu Wsparcia Kultury nie oceniamy, czy ktoś jest blondynem czy brunetem, czy jest bogaty czy biedny”, stwierdził w „Gazecie Polskiej Codziennie” prof. Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury. -

Zapytany wprost czy przyznanie zespołom disco polo wysokich dotacji nie było błędem, odpowiedział: „Nie mam z tym problemu, bo to też część polskiej gospodarki”. Stwierdził również, że nie było innego wyjścia niż wstrzymać cały program, nawet jeśli wątpliwości dotyczyły jedynie kilkunastu z dwóch tysięcy beneficjentów Funduszu Wsparcia Kultury. „Chodziło o jak najszybsze przekazanie pieniędzy”, zaznaczył.

Zapewnił jednocześnie, że to „program na podtrzymanie działalności instytucji kultury i firm w obszarze kultury”. Wstrzymanie wypłat w żaden sposób tego nie zmienia.

„Podtrzymanie działania firmy w kryzysie jest tańsze niż tworzenie jej na nowo po bankructwie. Wspieramy firmy, a tym samym miejsca pracy”, podkreślił minister Gliński.

Tłumaczył przy tym, że przy wydarzeniach kulturalnych pracuje wiele osób niezatrudnionych na etatach, dlatego to program również dla tych, którzy są zatrudnieni na umowy cywilnoprawne oraz dla samozatrudnionych.

Wyróżnił cztery rodzaje podmiotów, którym potrzebna jest pomoc: samorządowe instytucje kultury, organizacje pozarządowe, firmy prowadzące działalność w obszarze kultury i firmy scenotechniczne, które działają na zapleczu.

Fundusz Wsparcia Kultury podzielił artystów. Opinia Grzecha Piotrowskiego

Niedługo po nagłośnieniu w sieci sprawy Funduszu Wsparcia Kultury, wielu polskich artystów zabrakło głos. Część – głównie beneficjenci programu – podkreślało, że otrzymane pieniądze pomogą utrzymać rodziny pracowników a także zrealizować projekty, które przez utratę zarobków w 2020 roku nie byłyby możliwe. Inni – jak Doda czy Cleo – poparli kolegów i koleżanki, którzy zwrócili się o pomoc do rządu. Z kolei Michał Wiśniewski, Taco Hemingway czy Kazik Staszewski skrytykowali inicjatywę i postawę wpływowych i majętnych osób z show-biznesu.

W dyskusji udzielił się też wybitny muzyk i saksofonista Grzech Piotrowski, który na portalu NaTemat wypunktował kilka istotnych, a czasem zbyt mało podkreślanych publicznie, kwestii:

  • Większość znanych mi artystów (firm) nie miała pojęcia o możliwości aplikowania
  • Słyszałem od kolegi, że inny artysta (związany mocno z TVP i jego kumple) dostał informację z Ministerstwa odpowiednio wcześniej
  • Gdyby Ministerstwu zależało na dotarciu do Artystów, wiedzielibyśmy wszyscy o tym z wyprzedzeniem, tak jak informuje się społeczeństwo w temacie innych dotacji dla innych branż.
  • W innych krajach (Europa Zachodnia, Skandynawia) artyści, scenotechnika itd, dostają comiesięczną rekompensatę, coś w rodzaju pensji. Wszyscy ją dostają bez konieczności pisania wniosków. Państwo przecież wie kto taki zawód uprawia.
  • To wszystko stoi po prostu na głowie i ma na celu skłócenie nas. Udało się.

Jak podkreślił ponadto muzyk, on sam nie zgłosił się do Funduszu Wsparcia Kultury z dwóch powodów. Po pierwszej on i jego księgowa nie mieli pojęcia o takiej możliwości. Po drugie: Grzech Piotrowski aplikował o pomoc na wiosnę. Nie udało mu się jednak wtedy otrzymać wsparcia, w związku z czym poczuł się zniechęcony.

Twórca projektu World Orchestra zaznaczył też w swoim wpisie na portalu NaTemat, że jego zdaniem zasady przydzielenia wsparcia finansowe przez ministerstwo kultury zostały obmyślone źle i niesprawiedliwie. „Sam projekt napisany był w taki sposób, że ten, który zarabiał bardzo dużo, dostał bardzo dużo. Ten, który mało – dostał proporcjonalnie mniej. Ot, taka finezyjna konstrukcja, pokazująca de facto kto ile kasy obraca w roku. […] Prywatnie uważam za bardzo nieetyczne zaaplikowanie o 2 mln dla jednego podmiotu, w momencie gdy reszta zostaje z zerem”, podsumował Grzech Piotrowski całe zamieszanie.

Zgadzacie się z jego zdaniem?

Szymon Szcześniak/LAF AM
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama