Nie pozwolono jej zdawać matury i regularnie wagarowała. Tak wyglądała droga do kariery aktorskiej Małgorzaty Braunek
Aktorstwo miało być lekiem na jej chorobliwą nieśmiałość
Sławę zyskała dzięki „Polowaniu na muchy” Andrzeja Wajdy z 1969 roku, ekranizacji opowiadania Janusza Głowackiego. Po roli Ireny dziewczyny w Polsce chciały być jak ona, a okulary-muchy stały się kultowe. Talent i uroda Małgorzaty Braunek działały jak magnes, zwłaszcza że nie miała klasycznych rysów, które reprezentowały Beata Tyszkiewicz czy Barbara Brylska. Od początku miała w sobie "to coś". Patrząc na nią, można było pomyśleć, że aktorstwo było jej pisane, a ona pewnie, jak wiele dziewcząt, marzyła o nim od dziecka. Tymczasem Braunek nazwała swój zawód terapią szokową na swoją chorobliwą nieśmiałość. Jej droga do aktorstwa była burzliwa, a ona sama była bardzo buntującą się i pogubioną dziewczyną.
Małgorzata Braunek: rodzice, dorastanie
Ojciec aktorki, Władysław Braunek, poznał jej matkę po powrocie z obozu jenieckiego po zakończeniu II wojny światowej. Był już mężczyzną po przejściach, miał córkę Ewę i jedno małżeństwo za sobą. Nie był najczulszym ojcem, ale to dzięki niemu mała Małgosia zainteresowała się aktorstwem. „[…] kibicował mi, kiedy stawiałam pierwsze kroki w konkursach recytatorskich. Jestem pewna, że chciał być jeszcze bardziej dumny ze mnie, widzieć mnie na scenie. Na pewno cieszyłby się moimi sukcesami, które po części widziałby jako swoje”, opowiadała po latach.
Gdy miała 4 lata, PRL-owska władza wtrąciła Władysława Braunka do więzienia, za to, że nie dał się złamać i nie chciał wstąpić do Ludowego Wojska Polskiego. Zmarł, kiedy była 16-latką. Po tym, jak aresztowano jej ojca, przeprowadziła się z mamą i przyszywaną siostrą do Bytomia gdzie mieszkała jej babcia Ida i dwie ciotki. "Żyłam w bezpiecznej kobiecej komunie" - wspominała.
Do aktorstwa dojrzewała bardzo długo, matka próbowała zarazić ją też miłością do opery, ale młodej Małgosi nie pasjonowała sztuka wokalna. W ogóle występowanie na scenie napawało ją na początku przerażeniem. „Jako nastolatka marzyłam o psychologii. Chciałam rozpoznać mechanizmy zachowań człowieka, a w gruncie rzeczy rozpoznać własne emocje. Byłam osobą przeraźliwie nieśmiałą. Już w klasie maturalnej, kiedy zaczynały się zabawy, spotkania w klubach, nie potrafiłam się przemóc, żeby przejść środkiem sali. Bałam się spojrzeń. A zatem wybór aktorstwa był również próbą ucieczki od zawstydzenia sobą. Trudno o bardziej szokową terapię”, wspominała.
Czytaj też: Alibabki: w sądzie dochodziły prawa do używania nazwy, połączyła je przyjaźń na całe życie
Małgorzata Braunek: buntowniczka
Jej wrodzony brak pewności siebie w okresie dojrzewania przybrał formę buntu. Przez przeprowadzki musiała zmieniać szkoły, adaptacja nie przychodziła jej łatwo. W pewnym momencie wraz z rodziną trafiła na warszawską Pragę, gdzie zamieszkali w niewielkim służbowym mieszkaniu przy ulicy Brzeskiej.
Nastoletnia Małgorzata Braunek była ogromną romantyczką. Z trudem nawiązywała przyjaźnie, ale nie było szkoły, w której ktoś nie złamałby jej serca. Zakochana chodziła już od przedszkola, a obiekty westchnień regularnie się zmieniały. Na początku to jej romantyzowanie znajomości z chłopcami można było uznać za urocze, ale w wieku nastoletnim przybrało dramatyczny obrót. Braunek z powodu miłosnego zawodu próbowała podciąć sobie żyły. Wtedy interweniowała jej mama i wysłała córkę z powrotem do babci i ciotek do Bytomia.
Po roku poskromiona nastolatka wróciła do Warszawy i rozpoczęła naukę w elitarnym liceum im. Jana Zamoyskiego, ale nie należała do przykładnych uczennic. Szkoła, zasady i przymusowa edukacja bardzo ją męczyły i traktowała je jako przykry obowiązek. Bardzo często uciekała z lekcji, wagarowała i podtrzymując wcześniejszy nawyk - zakochiwała się.
„Biedna mama przestawała dawać sobie ze mną radę – przyznawała Małgorzata. – Zaczęła mnie szpiegować. I tak ja, już umówiona z Andrzejem, pędziłam z Pragi na Śródmieście, on gnał do mnie z Nowolipek, randkę mieliśmy umówioną w kawiarni – oczywiście w godzinach zajęć szkolnych – aż tu nagle zjawiała się mama z parasolką i wymachując nią, wybijała nam z głowy wagary i miłość. Ale na upór dzieci rady nie ma. Znowu miałam kłopoty w szkole i groziła mi repeta. Tak też się stało”.
Szkołę ostatecznie skończyła bez matury, bo nie dopuszczono jej do egzaminu dojrzałości. Podobno w którymś momencie Małgorzata Braunek zbuntowała się przeciwko przeczytaniu książki Wandy Wasilewskiej, jednej ze szkolnych lektur i to miało zaważyć na decyzji dyrektora liceum. Do szkoły aktorskiej przystąpiła bez matury, dostała się, a dokumenty uzupełniła dopiero po przyjęciu na studia.
Czytaj też: Osierocona przez ojca, matka oddała ją do domu dziecka. Trudne dzieciństwo Elżbiety Czyżewskiej
Małgorzata Braunek, Warszawa, 1978 r.
Małgorzata Braunek: szkoła aktorska i pierwsze sukcesy
"Na pierwszym roku studiów też biedę klepałam – przyznawała Małgorzata – bo zaczęłam regularnie palić, winko popijać jak wszyscy – bez pieniędzy ciężko było bawić się w Warszawie. Kieszonkowe i pieniądze na obiady zostawiałam w kawiarniach i wydawałam na fajki. Szybko schudłam. Często bułka z serkiem topionym była moim całodniowym posiłkiem", wspominała aktorka.
Swoją pierwszą, większą rolę zagrała w filmie "Skok" u boku Daniela Olbrychskiego i Mariana Opani i to już na pierwszym roku. Jej wynagrodzenie nie było zbliżone do płacy zawodowych aktorów, ale w porównaniu z budżetem, którym dysponowała na co dzień, jak sama podkreślała, czuła się jak milionerka. Po "Skoku" zaczęły napływać kolejne propozycje, minęło kilkanaście miesięcy, a Braunek miała na koncie cztery kolejne produkcje. Takiego wyniku nie osiągnęła nawet Elżbieta Czyżewska. O pięknej Małgorzacie zaczęło być coraz głośniej w świecie filmowym, aż któregoś dnia do swojego filmu zaangażował ją Andrzej Wajda. "Polowanie na muchy" było dla młodej Małgorzaty prawdziwą wyrzutnią do kariery aktorskiej.
Krytyk Barbara Mruklik mówiła o fenomenie Braunek w ten sposób: "Długie jasne włosy nietknięte ręką fryzjera. Jasne oczy, wysoko zarysowane, cienkie brwi. Twarz nieco ściągnięta, jakby spierzchnięte usta. Szczupła sylwetka – wcielenie nowoczesności. Symbol dziewczyn-studentek końca ostatniego dziesięciolecia. W swoich rolach utrafiała bezbłędnie w ten styl swobody, nonszalancji. Przejmowała cechy mody i tę modę zarazem tworzyła: po premierze Polowania na muchy zaroiło się od dziewczyn ubranych we włosy i okulary »modliszki«”.
Zobacz również: Ewa Pokas i Maciej Zembaty - ich małżeństwo zabiła zazdrość i awantury
Małgorzata Braunek i Daniel Olbrychski, Festiwal Filmowy 1970 r.
Korzystałam z książki Sławomira Kopra "Zachłanne na życie", Wydawnictwo Harde