Pamela Courson odeszła trzy lata po ukochanym. Pochowano ją pod nazwiskiem Jima Morrisona, choć nie mieli ślubu
Nie mogła bez niego żyć...
Była największą i w zasadzie jedyną miłością legendy rocka, wokalisty zespołu The Doors, Jima Morrisona. Ale życie jak z bajki nie było im dane. Jak na ironię on zmarł wówczas, gdy chcieli zacząć wszystko od nowa. Pamela Susan Courson została pochowana pod nazwiskiem Morrison, mimo że nigdy nie wzięła ślubu w miłością swojego życia. Przeżyła go o niespełna trzy lata, ale przez ten czas tułała się bez celu, nie mogła znaleźć sobie miejsca i pogodzić się z jego odejściem. Spoczęli w tej samej mogile w Fairhaven Memorial Park w Santa Ana, Kalifornia. Dziś mijają 52 lata od śmierci legendy rocka. Czy tego najgorszego scenariusza można było uniknąć...?
Jim Morrison i Pamela Courson: historia tragicznej miłości
2 lipca 1971 roku. Jim Morrison i jego dziewczyna, Pamela Courson, wracają z kina i kładą się spać. Po godzinie kobietę budzi dźwięk bulgotania. Wokalista The Doors dławi się i wymiotuje krwią. Po chwili zapewnia jednak ukochaną, że czuje się już lepiej i nie ma potrzeby wzywać lekarza. Bierze kąpiel, a Pam wraca do spania. Nazajutrz znajduje Jima w łazience, ale nie reaguje on na jej próby obudzenia. Wystraszona wzywa pomoc. Reanimacja nie przynosi skutku – Jim Morrison umiera 3 lipca 1971 roku w swojej sypialni wynajmowanego apartamentu w Paryżu. Ma 27 lat. Francuski lekarz, Max Vasille pisze, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Sekcji zwłok nigdy nie przeprowadzono.
Nad Sekwaną mieli zacząć nowe życie. Pamela Courson znalazła im przytulne mieszkanie, a Jim starał się ograniczać wszystkie używki. Łącznie z uwielbianą w ostatnim czasie whisky, której potrafił wypijać nawet 2-3 butelki dziennie. Już podczas swojego pierwszego pobytu w Paryżu w 1970 roku artysta poczuł, że to właśnie w tym miejscu pragnie tworzyć poezję i prozę oraz dalej się rozwijać. Gdy zakochani zamieszkali we Francji na początku 1971 roku, wydawało się, że wszystko zacznie się wreszcie układać.
Oficjalnie mówiono, że Jim zmarł na atak serca. Nieoficjalnie – snuto teorie, że sfingował własną śmierć (co było jego marzeniem) i nadal żyje. Załamana Pamela została sama, bez środków do życia, ani kontaktu z najbliższą rodziną. Z rozpaczy wjechała autem w szybę butiku, który kupił dla niej ukochany. Była w fatalnej kondycji psychicznej, a o sobie zaczęła mówić „my”, tłumacząc, że wniknęła w nią dusza Jima Morrisona. 25 kwietnia 1974 roku znaleziono ją martwą w mieszkaniu w Los Angeles, które wynajmowała ze znajomymi. Powodem jej śmierci było przedawkowanie heroiny. Według jednych źródeł Pam celowo targnęła się na swoje życie, ponieważ poznała prawdę o śmierci Jima i nie miała odwagi powiedzieć o niej policji. Według innych – ktoś jej w tym „samobójstwie” pomógł. W dniu śmierci miała 27 lat – tyle, ile miał jej ukochany, gdy jego serce przestało bić.
Czytaj też: Pattie Boyd, George Harrison i Eric Clapton, czyli najpopularniejsza historia o miłosnym trójkącie z lat 60.
Jim Morrison i Pamela Courson - od razu skradła jego serce
Wokalista The Doors był szaleńczo zakochany w Pameli. Troszczył się o nią i spełniał wszystkie jej zachcianki. Większość piosenek Morrisona było dedykowanych właśnie jej. Jego muzie, „kosmicznej przyjaciółce”, jak zwykł mawiać o ukochanej. Mieli wzloty i upadki, potrafili się rozstawać i wdawać w romanse z innymi ludźmi... Ich miłość jednak okazywała się silniejsza i zawsze do siebie wracali. Nigdy nie wzięli ślubu, nie przeszkodziło to jednak Jimowi przedstawiać Pamelę jako swoją żonę.
Jim Morrison, zwany też „Królem Jaszczurem” od dziecka był wielkim miłośnikiem poezji i literatury. Niezwykle inteligentny (jego IQ wynosiło 146), oczytany mężczyzna sam również postanowił tworzyć, zainspirowany wierszami ulubionych poetów. To w tej twórczości odnajdywał ukojenie. Gdy sam zaczął pisać, jego teksty przepełnione były emocjami. Przelewał na papier swoje mroczne myśli, cały strach i niepokój. W 1965 roku poszedł na studia filmowe. Tam, wraz z kolegami, założył zespół The Doors. Jim pragnął nie tyle śpiewać, ile przekazywać ludziom wszystkie głęboko skrywane uczucia. Jego przejmujące teksty przyczyniły się do uwielbienia fanów i ogromnego wzrostu popularności kapeli. Artysta jednak nie był zadowolony. Czuł, że to nie jest do końca ta droga, którą chciałby zmierzać.
Jim Morrison coraz bardziej zamykał się w sobie. Nie rozmawiał o narastających w nim uczuciach, a zamiast tego wciąż pisał. Zaczął uciekać w narkotyki. LSD i marihuana popijane wysokoprocentowym alkoholem były u niego na porządku dziennym. Potem na jego drodze stanęła drobna, niewysoka, śliczna dziewczyna o długich włosach i pięknym uśmiechu. Pamela Courson od razu skradła jego serce. Między nią i Jimem rozwinęło się niesamowicie silne i prawdziwe uczucie, które trwało mimo wszelkich przeciwności losu. Według jednej teorii mężczyzna śledził ukochaną od plaży Venice aż do jej domu i tam wyznał jej miłość. Według innej poderwał ją na Sunset Trip. Jeszcze inna głosi, że poznali się w pubie London Fog. „Była najbardziej niebezpieczną dziewczyną, którą kiedykolwiek znałam”, powiedziała kiedyś Diane Gardner, przyjaciółka Pameli.
Zobacz także: To była miłość aż po grób – Linda i Paul McCartney z The Beatles
Jim Morrison i Pamela Courson: igrali ze śmiercią
Prowadzili iście rockandrollowy styl życia: pełen używek i igrania ze śmiercią. Jim nadużywał alkoholu, był porywczy, ale mimo wszystko kobiety za nim szalały. „On nic nie musiał robić i tak zawsze był cholernie seksowny”, mówiła Grace Slick, z którą połączył go krótki romans. „Gość był zwyczajnym dupkiem”, powiedział kiedyś wprost Lu Reed. Potrafił wchodzić pijany na scenę, przez co jego zespół musiał rezygnować z koncertów. Fani zapamiętali go jako energicznego, nieco ekscentrycznego i bardzo często odurzonego, rzucającego się po scenie w psychodelicznym tańcu.
Ani sposób bycia wokalisty, ani jego uwielbienie do kobiet (i przelotne romanse) nie zniszczyły jednak miłości rockmana i Pameli Courson. Jim Morrison uwielbiał dbać o swoją ukochaną i ją rozpieszczać. Kupił jej butik, który miała prowadzić. Nie przejmował się tym, że inwestycja przynosi straty, liczyło się dla niego tylko to, że Pamela jest szczęśliwa. Dziewczyna nie lubiła znajomych mężczyzny, nie przepadała też za jego kolegami z zespołu. Twierdziła, że The Doors, szalone tempo życia gwiazdy rocka i muzyka odciągają Jima od prawdziwej pasji, jaką była poezja. Jego zbiory wydawano zarówno, gdy jeszcze żył, jak i po śmierci.
Pamela Courson jest ogromną i nierozerwalną częścią legendy Jima Morrisona. To ona stanowiła jego muzę, to jej dedykował większość piosenek, które stawały się hitami. Ich historia przepełniona jest miłością, ale też bólem, narkotykami i alkoholem. Jim i Pamela dołączyli do niesławnego Klubu 27, a kulisy ich śmierci tak naprawdę wciąż pozostają nierozwiązane. Teorie o sfingowaniu przez lidera The Doors własnego zgonu dodatkowo podsyca fakt, że mężczyzna w 1966 roku oznajmił zespołowi, że posunie się do takiego czynu. A wszystko po to, by podnieść notowania. I rzeczywiście, po jego śmierci w 1971 roku album cieszył się wyjątkowo wysokim nakładem...
Czytaj też: Elvis Presley: tajemnice śmierci króla rock and rolla