Midsommar. W biały dzień. Jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego lata
W kinach od 5 lipca
Drugi pełnometrażowy film w reżyserskiej karierze Ariego Astera to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego lata. Autor świetnie przyjętego filmu Dziedzictwo. Hereditary powraca z kolejną opowieścią z granicy horroru i baśni. Rozgrywający się w pełnym słońcu Midsommar. W biały dzień w kinach od 5 lipca.
„Midsommar. W biały dzień”. Opis fabuły
Dani (Forence Pugh) i Christian (Jack Reynor) to młodzi Amerykanie, którym nie układa się w związku i ostatkami sił próbują ratować swoją relację. Rodzinna tragedia sprawia, że pogrążona w żałobie Dani postanawia dołączyć do Christiana i jego przyjaciół w wakacyjnej wyprawie na północ Szwecji. Tam, w odciętej od świata wiosce, raz na 90 lat obchodzone jest prastare święto związane z letnim przesileniem. Romantyczny wyjazd szybko przybiera okrutne i niepokojące oblicze. Sielskie krajobrazy staną się dla Dani i Christiana polem nierównej walki o ich związek i próbą pokonania własnych słabości. (opis dystrybutora)
O filmie „Midsommar. W biały dzień”
– Scenariusz filmu Midsommar. W biały dzień napisałem jakieś 4-5 lat temu, zanim nakręciłem Dziedzictwo. Hereditary. Na tamtą chwilę był to jedenasty scenariusz mojego autorstwa i nie była to żadna odpowiedź na mój debiutancki film – opowiada Aster w wywiadzie dla portalu Fandango, odnosząc się do porównań obydwu filmów. Mrocznego Hereditary i rozgrywającego się w pełnym słońcu Midsommar. – To film, w którym jest dokuczliwie jasno. Od momentu, gdy bohaterowie docierają do Horki, nigdy nie opuszczamy światła. Przez cały film jest widno. Dotarło to do nas, gdy rozpoczęliśmy zdjęcia. Zorientowaliśmy się również, że czeka nas do pokonania wiele problemów natury logistycznej. Najciężej było kręcić na zewnątrz w pełnym słońcu, bo zmiany jego położenia utrudniały kontynuację akcji. Problematyczna była też pogoda. Trzeba było czekać aż rozgonią się chmury. Jestem pewien, że mój film był najtrudniejszym zadaniem w operatorskiej karierze autora zdjęć, Pawła Pogorzelskiego – ocenia reżyser. Z powodów finansowych zdjęcia do filmu kręcone były nie w Szwecji, a w… Budapeszcie.
– Inspiracją do filmu był szeroko pojęty folklor. Czerpaliśmy inspirację ze szwedzkich tradycji, ludowych opowieści, różnych antropologicznych badań. Nie wszystkie były związane konkretnie ze Szwecją, większość była po prostu europejska. Do tego doliczyć trzeba naszą wyobraźnię. Pojawiające się w filmie znaki pochodzą z alfabetu runicznego, ale stworzyliśmy też charakterystyczny język dla mieszkańców filmowej wioski – wymienia Aster. – Podczas dokumentacji przed rozpoczęciem zdjęć znalazłem też szwedzkie tradycje, które mnie zaskoczyły. Znalazły się one w filmie, więc niewiele więcej mogę o tym na razie powiedzieć.
Zwiastun filmu „Midsommar. W biały dzień”
– Uwielbiam szwedzkie kino – kontynuuje Aster. – Nie tylko Bergmana, który jest jednym z moich ulubieńców, ale też Roya Anderssona, Jana Troella czy Bo Widerberga. Jednak pomysł na film o Amerykanach trafiających na pogański kult w Szwecji nie był mój. Przedstawili mi go przedstawiciele szwedzkiej filmy B-Reel. Zacząłem pracować nad tym pomysłem i znalazłem sposób na to, by przemycić do niego moje osobiste fascynacje. Na pierwszy rzut oka Midsommar jest więc ludowym horrorem, ale głębiej to egzystencjonalna alegoria rozstania. Oryginalny pomysł zamieniłem w swoistą baśń.
– Moim zdaniem przed seansem Midsommar. W biały dzień najlepiej nie wiedzieć za dużo o tym filmie. Podobnie jak było w przypadku filmu Dziedzictwo. Hereditary, także i tutaj zwiastun daje wystarczająco dużo informacji potrzebnych przed seansem. Jestem świadom, że widzowie mają wobec tego filmu wysokie oczekiwania, ale podkreślę jeszcze raz, że to nie jest taki sam film co Hereditary! Ważniejsze tu jest budowanie napięcia, a nie straszenie. Jest bardziej surrealistyczny. O ile Hereditary był stuprocentowym horrorem, to Midsommar. W biały dzień jest bajką dla dorosłych – kończy reżyser. Midsommar. W biały dzień w kinach od 5 lipca.
Plakat filmu Midsommar. W biały dzień: