Michał Witkowski w szczerym wywiadzie dla Elżbiety Pawełek, wrócił wspomnieniami również do tych trudnych chwil, zwłaszcza z młodości. Nie zawsze był rozumiany, nie grał w piłkę z rówieśnikami. Ci, jak sam wspominał "trochę go bili". Jak do tego podchodził? Co go ukształtowało?

Reklama

Kiedy poczułeś się kimś innym?

Nie uświadamiałem sobie tego, że jestem homo, bawiłem się z dziewczynkami lalkami i w dobrobyt, czyli Pewex. Nie było tam chłopców. Jedna dziewczynka stawała za ladą i pytała: „Czym mogę służyć?”. A inna, która miała dolary, mówiła: „Poproszę całą zgrzewkę gumy Donald…”.

ŁUKASZ KUŚ

Nie kopałeś z chłopakami w piłkę?

Bałem się piłki, uciekałem na jej widok, zasłaniając twarz, nikt nie chciał mnie mieć w swojej drużynie. Co prawda mam w sobie siłę przebicia, ale tylko w walkach pojedynczych. Ja wszystko robię pojedynczo, grupowo nie umiem.

Zobacz także

Byłeś wystraszoną małą „ciotką”, którą wszyscy bili?

Trochę mnie bili, później, jak byłem starszy, przestali. Ale kiedy chciałem się na nich zemścić, nie oddawałem, tylko „robiłem na nich czary”. Mamrocząc zaklęcia, rzucałem w ogień na przykład rozjechaną na drodze żabę…

ŁUKASZ KUŚ

Ciągle poszukujesz swojego wyrazu?

Raczej swojego stylu. Niektórzy mają to gdzieś, na przykład Krystyna Janda nigdy się nie stroiła. Dla aktorów starszego pokolenia ważna jest gra. Niektórzy jednak przez wygląd budują tożsamość. I właśnie zaczynam nowe życie!

Zawsze miałeś skłonność do przebieranek. Malowałeś pasjami „Matki Boskie Witkowskie”, ubierając je w sukienki własnych projektów…

A jak mała „ciotka” miała nie interesować się sukienkami? Dowiedziałem się, że Matka Boska na obrazie jasnogórskim miała sukienki, które można było zmieniać i przypinać do obrazu. Wyciąłem skądś jej obraz i pinezkami przyczepiałem do niego malowane przez siebie sukienki, inspirowane Zdzisławą. Była też Matka Boska Ostrowska, na wzór Ostrowskiej z Lombardu, a nawet Matka Boska zomowska w stylu moro. Mógłbym zostać projektantem mody, gdybym to dalej pociągnął… Miałem też lalkę, którą ciągle przebierałem, pachnącą Currarą, czyli peerelowską podróbką perfum Dior Poison, ale chyba uczeń przerósł mistrza, bo zapach był wspaniały.

Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 15 lutego.

Reklama

Marlena Bielinska/Move

Reklama
Reklama
Reklama