Marek Hłasko kochał Agnieszkę Osiecką, ale ślub wziął z inną. Kim była jedyna żona pisarza?
Poznali się na planie filmu „Ósmy dzień tygodnia”
- Apolonia Podstawka
Osiecka mówiła o nim, że „kolekcjonował słowo kocham, jak koraliki", od plotek o jego różnorakich romansach huczało i niejednej swojej ukochanej oferował małżeństwo. Tak było też w przypadku jego relacji ze znaną autorką tekstów, ale tylko z jedną kobietą Marek Hłasko rzeczywiście stanął na ślubnym kobiercu. Była nią Sonja Ziemann, popularna niemiecka aktorka. Jak potoczył się ten związek?
Marek Hłasko: kobieciarz i buntownik
Marek Hłasko, chłopak wychowany na Powiślu, edukację zakończył na poziomie podstawówki, od 16. roku życia pracował fizycznie jako robotnik na budowie i szofer. Zbuntowany i gniewny. Łudząco podobny do Jamesa Deana, na którego się zresztą robił. „Pisanie – mówił – jest tak wspaniałe, jak chlanie”. O jego nocnych wybrykach krążyły legendy, które sam podkręcał. W Kameralnej pojawiał się zwykle dopiero po północy – latem w szoferskiej skórze, zimą w swoim słynnym białym kożuchu. Robił wrażenie i wzbudzał ekscytację, gdziekolwiek się pojawił.
Były lata 50., gdy zakończył się jego burzliwy i namiętny romans z dziennikarką Hanną Golde, 10 lat starszą mężatką z dwójką dzieci. Złamane serce zaleczyła mu wtedy Agnieszka Osiecka. Pisarze stali się niemal nierozłączni. Ona przyjęła jego oświadczyny, a jesienią 1957 r. minister kultury i sztuki obiecał Hłasce stypendium w Paryżu. Z początkiem 1958 r. minister cofnął obietnicę, ale zdesperowany pisarz za pożyczone u przyjaciół pieniądze i tak wyjechał.
To był idealny dla niego moment: romans z Osiecką wchodził w nudny okres małej stabilizacji, a na horyzoncie pojawiła się Sonja Ziemann, niemiecka aktorka, którą poznał kilka miesięcy wcześniej na planie filmu „Ósmy dzień tygodnia” (1958) w reżyserii Forda, do którego współtworzył scenariusz. Osieckiej zostawił na przechowanie maszynę do pisania. Niedługo miał wrócić.
Zobacz też: Ewa Telega-Domalik miała 23 lata, gdy pochowała męża. Nie myślała, że spotka jeszcze miłość życia
Marek Hłasko i Sonja Ziemann: historia relacji, początek znajomości
Sonja Ziemann urodziła się w 1926 r. w Eichwalde niedaleko Berlina. Jako 10-latka rozpoczęła naukę baletu klasycznego, później uczyła się w berlińskiej szkole aktorskiej. Niemiecka aktorka zagrała w ponad 80 filmach. Scenariusz do produkcji Forda bardzo jej się spodobał, ale do ostatniej chwili nie wiedziała, czy w niej zagrać. Kiedy przyjechała do Wrocławia, na miejscu był też Marek Hłasko. Chciał osobiście nadzorować prace nad filmem, chociaż od początku nie wierzył w jego powodzenie.
"To będzie obraz komercyjny, pewnie bardzo dobrze zrobiony reżysersko. Sonja Ziemann jest rutynową aktorką, ale taka z niej warszawska dziewczyna, jak ze mnie perski królewicz", mówił. Ich pierwsze spotkanie nie zwiastowało żadnej głębszej relacji. Ona od razu wyczuła jego zdenerwowanie i buntowniczy nastrój.
"Dobrze pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Siedziałam w filmowym atelier w intensywnym świetle. Koło Zbyszka Cybulskiego stanął młody człowiek, który trochę nerwowo popalał papierosa", mówiła aktorka w rozmowie z "Newsweekiem". On za to wskazując na nią, rzucił bezceremonialnie: "A ta k***a to kto?". Sonja na szczęście nie usłyszała tych słów, a on próbował zrobić na niej nieco lepsze wrażenie jakiś czas później na wieczornej imprezie.
Ponownie bez sukcesu, z jednej strony rozmowa pomiędzy aktorką i pisarzem nie do końca się kleiła, a to z powodu bariery językowej — Hłasko porozumiewał się z Ziemann przez tłumacza, z drugiej strony jej filmowy partner, Zbigniew Cybulski, szeptał jej do ucha: "James Dean ist nicht gut" (pl. James Dean nie jest dobry), burząc plany Hłaski w uwiedzeniu pięknej aktorki.
Zobacz też: Jan Suzin i Alicja Pawlicka byli świetnym małżeństwem, ona wyleczyła się przy nim z traumy
Sonja Ziemann, lata 60.
Marek Hłasko i Sonja Ziemann: historia miłości
Sonja Ziemann nie wydawała się wtedy żadnym romansem zainteresowana, był to dla niej wręcz najgorszy moment na nawiązywanie tego typu znajomości, ale uczucie, które wybuchło pomiędzy piękną aktorką a zbuntowanym pisarzem, okazało się silniejsze, niż jakiekolwiek postanowienia.
"Byłam wtedy w trakcie rozwodu i wciąż kochałam mojego męża. Musiałam też bardzo uważać, żeby nie wdać się w żadne relacje z innymi mężczyznami. W sprawach rozwodowych obowiązywała wówczas zasada winy, a chciałam koniecznie, żeby moje dziecko pozostało przy mnie", mówiła w "Newsweeku".
Jedni mówią, że to Hłasko nie mógł oprzeć się kobietom, ani tez zdecydować na jedną, inni, że to kobiety lgnęły do Hłaski. W jednym z listów dziennikarz Zygmunt Hertz zaskoczony wrażeniem, jakie pisarz wywierał na płci pięknej, pisał o Hłasko: "Najdziwniejsze jest jego powodzenie u kobiet. Tego nie rozumiem; brudas, aż śmierdzi, neurastenik, pijak okazyjny, awanturnik też okazyjny".
Do romantycznego zbliżenia między Sonją a Markiem doszło w Paryżu, tam niemiecka aktorka postanowiła odwiedzić pisarza, który na zaproszenie Jerzego Giedroycia pracował i mieszkał wtedy w Maisons-Laffitte, siedzibie „Kultury”. W czerwcu 1958 r. Hłasko miał już serdecznie dosyć miejsca swojego francuskiego pobytu. Wciąż utrzymywał kontakt z Agnieszką Osiecką, którą mimo jego pobocznych miłostek, w tym romansu z Ziemann, próbował przekonać do małżeństwa. Z czasem wysyła jej jednak coraz krótsze listy, a z Sonją umawia się w Nicei, swojej ukochanej w Polsce pisze, że to krótkie wakacje ze znajomymi, ale nawet stamtąd zapewnia ją w listach o swojej miłości.
Jesienią wraz z Sonją przenosi się do Berlina. W listach utrzymuje, że sam. Sonja była w trakcie rozwodu z pierwszym mężem, ojcem jej dziecka i nie mogła pokazywać się z Hłaską publicznie. Afiszowanie się z kochankiem było co najmniej niewskazane. Ale i tak do Warszawy dochodzą plotki o ich romansie. Hłasko w liście do matki pisze: „Czytam, mamo, że z mojego pobytu w Berlinie wyciągasz pewne wnioski. O ile dobrze Cię zrozumiałem, masz na myśli moje ewentualne małżeństwo. Proszę Cię o jedną przysługę: zadzwoń do Czaczkes i powiedz jej, że tylko ona jedna może być moją żoną bez względu na to, gdzie i kiedy się to stanie. Myślę, że w tej sprawie – Ty i ja – zgadzamy się chyba”.
W międzyczasie Osiecka przystała na propozycję Marka i chciała zawrzeć z nim małżeństwo na odległość. "Gdy się zgodziłam, wystawił mnie do wiatru. Po prostu przestał pisać (...) Gdybym była wtedy naprawdę bardzo zakochana, to on kompletnie by mi złamał serce. Na szczęście nie byłam bardzo zakochana. Tylko trochę. Więc zostawił mnie z poranioną ambicją, nie z sercem", zwierzała się artystka.
Wydawało się, że Osiecka była „opcją na powrót”, jeśli z Sonją nie pójdzie po jego myśli. Kiedy wyjechał do Tel Awiwu, a niemiecka aktorka i tam za nim pojechała, był zdeterminowany, aby ją poślubić. Chciał rodziny i dzieci. Nie zniechęcił się, nawet gdy usłyszał, że Ziemann nie może mieć już więcej potomstwa z powodu przebytej operacji. "Dlatego powinien właściwie ożenić się z inną kobietą. Mówiłam mu o tym. I miał taką możliwość: w Niemczech, w Ameryce, w Izraelu. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobił. W pewnym momencie miał nawet trzy dziewczyny w tym samym czasie", wspominała aktorka.
Zobacz też: Musiała samotnie wychować córkę. Dziś to Kinga Rusin spełnia jej marzenia
Marek Hłasko i Sonja Ziemann: toksyczny związek, rozstanie
W Izraelu wzięli symboliczny ślub, a 20 lutego 1961 roku podczas pobytu w Londynie, już oficjalnie zostali małżeństwem. Od tamtej pory niemiecka publiczność nazywała Hłaskę "polskim mężem popularnej aktorki", z kolei w Polsce to ona była "tylko żoną" popularnego, utalentowanego pisarza. Zamieszkali w willi rodziców Sonji w Berlinie Zachodnim i od momentu pozornie udanej stabilizacji, Marek Hłasko zaczął szukać wrażeń i nudzić się swoim małżeństwem. Znikał z domu i pił na mieście.
"Jego żona, Sonja, zakochana w tym draniu, a Mareczek siedzi z wykrzywioną mordą i mówi: "Patrz, dla wszystkich, k***a, okupacja niemiecka się skończyła, a dla mnie nie". Nie, z tego nic nie wyjdzie", komentował Zygmunt Hertz.
Wielkie uczucie zamieniło się w toksyczną relację. Hłasko dopuszczał się nawet rękoczynów, ale Sonja konsekwentnie mu wszystko wybaczała. "Przed jednym z przedstawień Marek się upił i zrobił mi awanturę. Uderzył mnie w twarz. Bił mnie. Ja kochałam także jego wady, jego kłamstwa i złe humory. Jego wybuchy chamstwa i tatuaż rodem z przedmieścia, ranę po rupturze, bełkot i woń pijaka w łóżku".
W 1966 r. wyjechali do USA. Hłaskę ściągnął tam Roman Polański – miał napisać dla niego scenariusz. Dwa lata później spotkał się z Osiecką w Los Angeles. Nie widzieli się 10 lat. On – żonaty, wówczas już na skraju rozpadu małżeństwa, po blisko roku spędzonym w zakładach psychiatrycznych.
W 1969 r. Sonja Ziemann złożyła pozew rozwodowy, bezpośrednim powodem miał być romans pisarza z Betty Ray, żoną Nicholasa Raya, który miał reżyserować ekranizację „Następnego do raju”. Informacje o romansie bardzo szybko wywołały skandal, prac nad filmem nigdy już nie wznowiono, co jednocześnie przekreśliło jedyną szansę Hłaski na karierę w Hollywood. Mimo wszelkich krzywd, jakich Sonja doznała ze strony męża, do końca utrzymywała z nim przyjacielskie relacje.
W tym samym roku Hłasko udał się do niemieckiego miasta Wiesbaden, gdzie zmarł niespodziewanie w nocy z 13 na 14 czerwca. Okoliczności jego śmierci pozostały niewyjaśnione. Jedna z hipotez mówi, że celowo odebrał sobie życie. O śmierci byłego męża aktorka dowiedziała się przez telefon. "Byłam wtedy z moim dzieckiem w Berlinie. Ale każdego wieczora rozmawiałam z Markiem przez telefon. Dzień przed jego śmiercią też rozmawialiśmy. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Do dziś trudno mi w to uwierzyć", mówiła w „Newsweeku”. "Marek miał 35 lat. To był pierwszy wielki ból w moim życiu".
Kilka miesięcy przed swoją śmiercią Hłasko napisał, że kochał w życiu tylko jeden raz. Hanię Golde. A potem już nigdy nikogo.
Czytaj też: Przez siedem lat tolerowała jego zdrady. Trzecia żona Tadeusza Łomnickiego zrezygnowała dla niego z kariery
Sonja Ziemann i Marek Hłasko
Źródła: film.wp.pl, kobieta.onet.pl