Małgorzata Rozenek-Majdan pragnęła zostać matką, lekarze nie dawali jej szans. In vitro spełniło jej marzenia
„Pamiętam, kiedy dotarło do mnie, że albo in vitro, albo nic"
Ma trzech wspaniałych synów i otwarcie mówi, że gdyby nie medycyna, mogłaby nigdy nie zostać matką. Małgorzata Rozenek-Majdan jest nie tylko ambasadorką programu "Tak dla in vitro". Jest przede wszystkim jedną z tych kobiet, które dotknął problem bezpłodności, a w głębi serca zawsze pragnęła zostać matką. Teraz swoim głosem i obecnością chce pomóc milionom innych kobiet, które znalazły się takiej sytuacji, jak kiedyś ona. Stanisław, Tadeusz i Henryk są dla swojej mamy najważniejsi, a jej heroiczna walka wciąż trwa, tym razem dla dobra innych mam i dzieci.
[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie 22.11.2024 r.]
Małgorzata Rozenek-Majdan o trudnościach z zajściem w ciążę
Wydawałoby się, że ma wszystko. Jest piękna, zrobiła błyskotliwą karierę, spotkała miłość swojego życia i ma cudowne dzieci. Teraz Małgorzata Rozenek-Majdan może mówić o sobie, że jest szczęśliwa i spełniona. Kiedyś jednak mimo sukcesów, diagnoza lekarzy okazała się bardzo bolesna. „Pamiętam, kiedy dotarło do mnie, że albo in vitro, albo nic. Ale wiedziałam, że się uda i że będzie syn. Mówiłam do niego »chłopczyku«, choć nie było wiadomo, czy utrzymam tę ciążę” mówiła w Vivie.
A jednak udało się i to za pierwszym razem. Jak pokazują badania, nie każda z par ma to szczęście, aby przy pierwszej próbie, zarodek osadził się i zaczął rozwijać. Małgorzata Rozenek urodziła zdrowego, wspaniałego synka Stanisława, który był spełnieniem jej marzeń. W tamtej chwili nie liczyło się nic innego, tylko szczęście. Nowe życie, które pojawiło się na świecie. Wiele osób mówi, że zabieg in vitro pozbawiony jest romantyzmu. Małgorzata Rozenek-Majdan w 2012 roku w jednym z wywiadów udzielonych magazynowi VIVA! rozwiała wątpliwości w tej kwestii: "Tak, ale to nie ma znaczenia. Oczywiście, można usiąść i dramatyzować. Ale łatwiej wziąć się w garść i zrobić to, co należy. I tak nie jestem najbardziej pechową osobą na świecie".
Podkreślała, że pozytywne myślenie i nastawienie na osiągniecie celu pomogło jej przetrwać trudne chwile. Od początku wiedziała, że się uda. Była przekonana, że jest jej pisane zostać mamą i dać maleńkiej istocie nowe życie. "To, jak się myśli, programuje świat wokół nas. W pozytywnym myśleniu jest siła. Chociaż to była ciągła walka, należało zrobić ileś zastrzyków. Aż doszło do transferu zarodka. Na szczęście lekarze zwracają dużą uwagę, żeby odbyło się to w miłych i godnych warunkach, z piękną muzyką w tle".
Nie jeden zabieg, a trzy
Każdy z synów Małgorzaty Rozenek-Majdan pojawił się na świecie dzięki metodzie in-vitro. Średni Tadeusz przyszedł na świat, kiedy jego rodzice uznali, że nie będą już czekać na cud. Chcieli, aby Staś miał rodzeństwo i aby różnica wieku między dziećmi nie była zbyt duża. Wiedzieli, że in vitro ponownie pozwoli im zostać rodzicami i spełni drugie z największych marzeń. Udało się. Również za pierwszym razem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Był w niej zakochany po uszy, o ich romansie mówiła cała Polska. Co naprawdę łączyło Andrzeja Kopiczyńskiego i Irenę Jarocką?
Kiedy Małgorzata Rozenek-Majdan związała się z Radosławem Majdanem, przyszedł moment, że i tutaj para myślała o powiększeniu rodziny. Niedługo potem na świat przyszedł Henryk, trzeci synek prezenterki. Również dzięki niesamowitej metodzie in vitro i znakomitemu zespołowi lekarzy, który wspierał Małgorzatę Rozenek-Majdan i jej męża w tej drodze.
Wspomnienie ciąży
Zabieg in vitro nie jest zwykłą procedurą. Wszystko to wymaga czasu, przyjmowania sporej ilości leków oraz zastrzyków. U wielu kobiet wywołuje to smutek, ból, cierpienie... marzą tylko o jednym. O dwóch kreskach na teście ciążowym.
Po urodzeniu dzieci, liczyło się już tylko, że były przy niej. Kochane, bezpieczne, jej wymarzone dzieci. "Obie ciąże wspominam cudownie – to był dla mnie najpiękniejszy okres jako dla kobiety. Utyłam w każdej 30 kilogramów i jakoś mi to nie przeszkadzało. Macierzyństwo to jest kosmos."
Wiara wciąż neguje in vitro
W Polsce wciąż wiele osób uważa metodę in vitro za niezgodną z naukami kościoła katolickiego. W sejmie w tym tygodniu odbyło się pierwsze czytani ustawy, która ma na celu wprowadzenie finansowania procedury in vitro przez państwo. Małgorzata Rozenek-Majdan pojawiła się jako ambasadorka projektu "Tak dla in vitro", swoim głosem walcząc o tak ważną kwestię w imieniu rodzin, które nie mogą mieć dzieci, a na kosztowny zabieg ich po prostu nie stać.
ZOBACZ TAKŻE: Eryk Kulm jr o męskości: „To jest dla mnie oczywiste, że nie ma czegoś takiego jak płeć”
"Refundowanie in vitro jest przede wszystkim wyrównaniem szans dla wszystkich, żeby zostać rodzicami, więc szans na szczęście. Ta historyczna frekwencja, która była w ostatnich wyborach, dała obecnemu Sejmowi bardzo duży i silny mandat do realizowania woli obywatelskiej. A wola obywateli w sprawie in vitro jest liczbowo bardzo zgodna z frekwencją. Ponad 70 procent polskiego społeczeństwa popiera nie tylko metodę in vitro, ale również jej refundowanie z budżetu państwa. Gdy stałam tu pięć miesięcy temu, miałam świadomość, że za chwilę rozpocznie się bardzo brutalna kampania wyborcza i że w poprzednim Sejmie nasz projekt obywatelski może nie znaleźć szczęśliwego zakończenia. Ale tym bardziej doceniam to, że pięć miesięcy później stoję tutaj znowu, mając szansę, żeby ogłosić, że to państwo, rządząca obecnie większość mówi wprost do obywateli: słuchamy waszego głosu i szanujemy ten głos" - podkreślała.
Jej obecność w sejmie to nie tylko znak wsparcia dla tych, dla których refundacja zabiegu in vitro to jedyna szansa na posiadanie dzieci. Małgorzata Rozenek-Majdan doskonale wie, jaki wpływ w dzisiejszym świecie mają osoby znane i postanowiła wykorzystać to w słusznej sprawie. Kobiety z całej Polski mogą utożsamić się właśnie z nią - nie tylko wielką gwiazdą, ale przede wszystkim żoną i matką, którą również dotknął ten sam problem.