Ten serial nad Wisłą śledzili dosłownie wszyscy! „Niewolnica Isaura” przed telewizorami gromadziła 80% mieszkańców Polski. Gdy w 1985 roku wyemitowano pierwszy odcinek, z miejsca stał się hitem szklanego ekranu – i to mimo gromów, jakie spadały na niego w prasie! Tego fenomenu nic nie było w stanie zatrzymać. Z aktorów, wcielających się w główne charaktery, uczynił ikony i wzory do naśladowania. Kobiety chciały wyglądać jak tytułowa bohaterka: inspirowały się jej strojami i fryzurą. A jak potoczyły się losy Lucelii Santos? Aktorka postanowiła zająć się... polityką!

Reklama

Lucelia Santos dzięki serialowi „Niewolnica Isaura” stała się międzynarodową gwiazdą

Lucelia Santos największą rozpoznawalność zyskała, wcielając się w tytułową bohaterkę w telenoweli „Niewolnica Isaura”. Podczas rozmowy z dziennikarką Sandrą Hajduk-Popińską dla programu „Dzień dobry TVN” w 2021 roku szczerze przyznała, że nie spodziewała się, że produkcja odniesie tak ogromny sukces i to na całym na świecie. „Nigdy nie bylibyśmy w stanie sobie tego wyobrazić, ta telenowela została nagrana w bardzo prosty sposób. Nie spodziewaliśmy się, że może być takim sukcesem poza Brazylią”, stwierdziła.

Serial podbił serca widzów nie tylko w Brazylii, w której został wyprodukowany, lecz także został doceniony w innych państwach Ameryki Łacińskiej, Europy, Afryki i Azji. Dotarł do prawie 70 krajów czyniąc z Lucelii Santos międzynarodową gwiazdę. W Chinach przyznano aktorce za rolę Isaury nagrodę Złotego Orła.

„Właściwie powinnam powiedzieć, że całe moje życie byłam sławna i z tą sławą musiałam sobie radzić. Prawdę mówiąc, nawet nie wiem, jak to jest żyć inaczej, bez sławy. W wielu miejscach na świecie ludzie wciąż rozpoznają mnie na ulicy i kojarzą z Isaurą. To jest ta pozytywna strona. Wiesz, to takie uczucie, jakbyś była przytulana przez wielką rodzinę”, wyznała, wymieniając pozytywne strony grania w telenoweli.

Popularność produkcji była tak duża, że przekładało się to na realne czyny jej odbiorców. Widzowie często nie potrafi odróżnić fikcji od rzeczywistości, posuwając się do abstrakcyjnych pomysłów. Jednym z nich była organizacja zbiórki pieniędzy przez Węgrów, aby wspomóc biedną „niewolnicę”. Środki finansowe nigdy jednak nie trafiły do aktorki. Za to trafiały do jej rąk paczki z listami. Były tego tysiące, od wyrazów wdzięczności i pozdrowień, aż po oferty matrymonialne. Odtwórcy głównych ról byli witani wszędzie z należytymi honorami. Niczym greccy bogowie na Olimpie. Sława i nadmierne zainteresowanie fanów nigdy jednak nie przeszkadzały aktorom.

Zobacz także

CZYTAJ TAKŻE: Wojciech Siemion mówił, że to teatr wybrał jego. Aktor ożenił się drugi raz kilka dni przed swoimi 80. urodzinami

SIPA/East News

Rubens de Falco (Leoncio) i Lucelia Santos (Niewolnica Isaura)

Polacy pokochali „Niewolnicę Isaurę”

Podobnie było podczas ich wizyty w Polsce w maju 1985 roku. Gdy emisja serialu w polskiej telewizji zbliżała się ku końcowi, Lucelia Santos i Rubens de Falco (odtwórca Leoncia Almeidy) zawitali do kraju nad Wisłą. I rozpętała się prawdziwa Isauromania... Radość polskiej widowni była imponująca. Na lotnisku na warszawskim Okęciu witały ich tłumy. Dosłownie każdy chciał ich zobaczyć choć przez chwilę. W sumie spędzili w Polsce tydzień, odwiedzając różne zakłady pracy, szkoły, a nawet szpitale, gdzie wśród pacjentów też mieli wierne grono wielbicieli.

Udało im się odwiedzić Warszawę, Kraków, Katowice, Łódź, Skierniewice i Sosnowiec. Fenomen „Niewolnicy…” był tak wielki, że po wizycie aktorki w Polsce, panie zaczęły strzyc się u fryzjerów „na Isaurę”, życząc sobie włosów do ramion z przedziałkiem pośrodku. Co ciekawe, ślad po Isaurze na polskiej ziemi pozostał do dzisiaj. Aż 66 dziewczynkom w latach 80. i 90. podczas narodzin nadano imię na cześć głównej bohaterki.

ZOBACZ TAKŻE: Izabella Czajka-Stachowicz miała trzy daty urodzenia, trzech mężów, pięć nazwisk. I życiorys jak z filmu…

Polskich widzów, ale nie tylko, ciekawiły też relacje między odtwórcami głównych ról w życiu prywatnym. Jak się okazuje, stosunki pomiędzy Lucelią a Rubensem, w przeciwieństwie do ról serialowych, były bardzo dobre. Gwiazda w wywiadzie zdradziła, że do 2008 roku, czyli momentu śmierci aktora (zmarł na atak serca z powodu zatoru) mieli ze sobą przyjacielskie relacje. Wiele dla niej znaczył jako człowiek.

Do końca jego życia byliśmy przyjaciółmi, często się spotykaliśmy, bardzo go lubiłam i był to bardzo ważny człowiek w mojej karierze”, przyznała aktorka.

MACIEJ BILLEWICZ, East News

Rubens de Falco (Leoncio) i Lucelia Santos (Isaura) w Warszawie

MACIEJ BILLEWICZ, East News

Lucelia Santos (Niewolnica Isaura) w Warszawie

Lucelia Santos porzuciła aktorstwo na rzecz reżyserii, produkcji filmowej i polityki

W tym roku Lucelia Santos skończyła 65 lat, w 2021 roku z kolei świętowała 50 lat pracy artystycznej! A to oznacza, że już jako nastolatka rozpoczęła karierę aktorską. Najpierw związała się z teatrem, a potem przyszła pora na grę przed kamerą. Serialową Isaurę zagrała, mając zaledwie 18 lat. Na fali popularności „Niewolnicy…” obsadzono ją w głównej roli w telenoweli „W kamiennym kręgu”, która również doczekała się emisji w Polsce. Jednak tym razem produkcja nie odniosła tak spektakularnego sukcesu. Dziesięć lat później Lucelia ponownie zagrała u boku Rubensa w produkcji „Panna dziedziczka”. Ale prawda jest taka, że rola Isaury była dla niej przekleństwem. Długo nie mogła pozbyć się tej łatki, mimo podejmowania kolejnych prób. Dla niektórych do dziś zresztą jest bohaterką telenoweli...

Z upływem czasu porzuciła aktorstwo na rzecz reżyserii i produkcji filmowej. W swoich dziełach nie boi się poruszać istotnych polityczno-społecznych problemów współczesnego świata. Za film dokumentalny o Timorze Wschodnim, ukazującym brutalność i krwawą przemoc, do jakiej doszło, aby kraj ten uzyskał niepodległość, została wielokrotnie nagrodzona.

Ze związku małżeńskiego z dyrygentem i kompozytorem muzyki poważnej Johnem Neschlingem doczekała się syna, Pedra. Jedynak poszedł w ślady mamy i sam został reżyserem. Niestety, małżeństwa nie udało się uratować, zaledwie po czterech latach małżonkowie się rozstali. Dziś nie wspomina tego najlepiej. Podczas wywiadu z dziennikiem „Bem Parana” szczerze przyznała, że małżeństwo: „Było katastrofą”. „Robiłam wiele planów, ale we wszystkim się pomyliłam. W buddyzmie uczysz się, że jedyny sposób na udaną relację z drugim człowiekiem to nie mieć żadnych oczekiwań, a nie poznałam jeszcze nikogo, kto by ich nie miał. Po fazie namiętności zaczyna się piekło, rozliczenia. Jestem pragmatyczna. Nie wierzę już w stałe związki", wyznała.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: "Jesteście dla siebie stworzeni". Mick i Bianka Jagger: jak potoczyło się małżeństwo rockmana i modelki?

Obecnie Lucelia jest szczęśliwą babcią pięcioletniego wnuczka, mieszka w Brazylii, a wolne chwile wykorzystuje na obcowanie z naturą, uprawianie jogi i bieganie. Od prawie 20 lat jest wyznawczynią buddyzmu. W 2014 roku, w wieku 57 lat, wzięła udział w brazylijskiej wersji „Tańca z gwiazdami”. Jest też dość aktywna w swoich mediach społecznościowych. Dla podtrzymania kontaktu z fanami często robiła transmisje na żywo na Instagramie.

Teraz z kolei głośno jest o jej aktywności politycznej. Aktorka bowiem weszła w skład administracji prezydenta Luli da Silvy. Jak podają źródła, brazylijska gwiazda będzie współodpowiedzialna za resort kultury. Jeden z polityków, którzy wspólnie z nią będą sprawować funkcję, potwierdził już informację lokalnym mediom. Ogłosił, że aktorka „będzie jedną z trzech odpowiedzialnych za kierowanie resortem kultury" w nowym gabinecie Luli.

Reklama

Tak dziś z kolei wygląda 65-latka. Rozpoznajecie w niej bohaterkę kultowego serialu?

Reklama
Reklama
Reklama