Reklama

Po ponad dwóch latach od wydania debiutanckiego singla „Jeep”, który był efektem spontanicznych nagrań artystki z kolegą z liceum – Michałem Głomskim - Julia Rocka zaprezentowała w lutym swój debiutancki album! Sprawdź, jak rozumieć jej Blazę.

Reklama

Julia Rocka o albumie Blaza i jego niezwykłej okładce

„Blaza” zawiera trzynaście utworów i stanowi ona podsumowanie często gorzkich refleksji i obserwacji Julii związanych z samotnością, wchodzeniem w dorosłość, sensem życia czy relacjami damsko-męskimi, które nierzadko bywają rozczarowujące i zwodnicze.

Okładka albumu przywodzi na myśl zdjęcie z galerii sztuki. Artwork przedstawia majestatyczne popiersie Julii, które zdobią charakterystyczne dla artystki perły. Całość jest utrzymana w monochromatycznych barwach i bardzo minimalistycznym klimacie. Na albumie nie zabrakło największych hitów artystki, takich jak „Oficjalna wersja zdarzeń” czy „Blow-Up”, który został nagrany wspólnie z Kukonem.

CZYTAJ TAKŻE: Beata Kozidrak potwierdza: będzie film o jej życiu! Aktorka, która ją zagra, musi spełnić kilka warunków. Rozprawiła się też z plotkami na temat córek

A co mówi o tym krążku sama 23-letnia artystka? Ten album jest moim intymnym wyznaniem, w którym zwierzam się słuchaczom jak dobrym przyjaciołom - bez idealizacji czy ukrywania swoich słabości i wątpliwości. Tytułowa „Blaza” ma dla mnie wiele znaczeń, ale przede wszystkim rozumiem ją jako synonim znieczulenia, które jest wymuszane na nas przez brutalny i sformalizowany świat dorosłości, pozbawiony spontanicznych uczuć i szczerych intencji. W tytułowej piosence pytam, czy coś warto czuć – mimo wielu rozczarowań, wciąż wierzę, że warto. – opowiada Julia.

Prywatnie artystka zachwyca się muzyką takich artystów jak Lady Gaga, Lorde czy Enya. Nieobca jest jej także miłość do malarstwa (Jan van Eyck, Caspar David Friedrich i Johannes Vermeer to jej ulubieni artyści) oraz zamiłowanie do katedr gotyckich i projektowania mody.

Estella Dandyk, materiał prasowy

Co oznacza blaza?

Jak czytamy w informacji prasowej, słowo powstało bardzo naturalnie podczas pierwszych sesji nagraniowych Julii i producenta Michała Głomskiego. Michał, aby uzyskać charakterystyczny już dla artystki sposób śpiewania – nieco znudzony i mamroczący – prosił ją, aby śpiewała z „blazą”. To słowo chwilę później zostało podchwycone jako coś intrygującego, co nie tylko opisuje wokal Julii, ale także jej wizerunek oraz teksty pisane z dużym dystansem do zewnętrznego świata oraz jej miłosnych i egzystencjalnych refleksji.

Reklama

VIVA.pl mocno kibicuje młodej artystce. Zobacz, jak Julia śpiewa na żywo. Fragment jednego z utworów nagrała podczas próby specjalnie dla nas!

Estella Dandyk, materiał prasowy
Reklama
Reklama
Reklama