Joanna Chmielewska miała jednego męża i kilka nieformalnych związków. Jednego z partnerów nazwała w książce "Diabłem"
Pisarka po rozwodzie związała się jeszcze z trzema mężczyznami
Rodzina chciała, żeby została lekarzem, ona zaś wybrała dla siebie architekturę, ostatecznie okrzyknięto ją królową kryminałów, bo to pisanie tkwiło w niej cały czas. Joanna Chmielewska napisała w sumie ponad 60 książek, a nietuzinkowe pomysły na fabuły czerpała ze swojego życia. Bywało ono równie zaskakujące, co jej powieści, o ile nie bardziej. Historii miłosnych miała cztery, a trzech jej partnerów zagościło na kartach jej książek.
[Ostatnia aktualizacja treści na VUŻ 07.10.2024 r.]
Joanna Chmielewska: zakochała się w swoim mężu w liceum
Nazywała się Irena Barbara Becker, urodziła się w 1932 roku w Warszawie. Od rodziny słyszała, że powinna zostać lekarzem, ale jej się w liceum zamarzyła architektura. Dostała się na studia na Politechnice Warszawskiej, choć z lekkim poślizgiem, bo jeszcze w szkole średniej zakochała się w Stanisławie Kuhnie i szybko została jego żoną. Młodzi niedługo po ślubie zostali rodzicami Jerzego, a pięć lat później na świat przyszedł Robert.
Urodzenie drugiego dziecka sprawiło, że śmiertelnie obraziła się na politykę, a to dlatego, że tuż przed porodem ukochany Chmielewskiej odmówił pomocy przy tym ważnym rodzicielskim momencie, na rzecz czegoś dla niego jeszcze większego, tj. wiecu politycznego. Był wtedy październik 1956 roku, a do władzy doszedł Władysław Gomułka.
Małżeństwo Joanny Chmielewskiej należało do tych wybuchowych. Mówiła o mężu, że partnerem był wspaniałym, ale przy tym też cholerykiem i kiedy on wybuchał gniewem, ona po chwili do niego dołączała. Napiętą atmosferę pisarka potrafiła wyładowywać na przypadkowych przedmiotach, którymi w złości rzucała. Na szczęście nie w męża, tylko przez męża.
Z drugiej strony Stanisław Kuhn nie był mężczyzną, który czeka, aż żona wykona wszystkie obowiązki domowe i przyjdzie z pracy "na gotowe". „Mój mąż miał stosunek uczciwie partnerski”, mówiła w rozmowie z Remigiuszem Grzelą. „To, które z nas pozmywa, zależało od tego, które ma czas i siłę. Miałam luz, bo oddałam robotę, on mył okna, mnie nie pozwalał w ogóle czymkolwiek się zajmować, więc siedziałam z „Przekrojem” na tapczanie. Natomiast kiedy prosiłam: Przynieś węgiel, to mówił, że nie pójdzie, bo nie ma węgla. Dobrze, powiedziałam, w cholerę jasną i wzięłam wiaderka. Na drugim piętrze już mnie doganiał, wyrywał wiaderka i szedł do piwnicy. Stałam w drzwiach i nie wolno było mi się nawet schylić.
Powiedziałam, wracając na górę, kiedy on leciał z tymi wiaderkami ze śpiewem na ustach: Kochanie, dlaczego na litość boską, jak cię prosiłam, żebyś poszedł po węgiel, to nie chciałeś, a teraz radosny z tym ścierwem lecisz. Odpowiadał, że chciał ze mną, a sam to nie lubi. Miał takie upiorne pomysły, ale jako mąż był wyjątkowo porządnym człowiekiem. On mnie kochał i życzył sobie, żebym mu patrzyła na ręce".
Kiedy Stanisław Kuhn zostawił żonę po 11 latach, jak sama pisała, było to "z wtorku na środę", świat jej się zawalił. Ci, co ją znali, uważali, że był jej największą miłością. Ból był na tyle duży, że myślała nawet o odebraniu sobie życia. Ale kiedy wyobraziła sobie, że wkłada głowę do piekarnika, ta wizja rozbawiła ją na tyle, że zrezygnowała.
Czytaj również: W latach 70. cała Warszawa huczała o tym związku. Jerzy Kamas złamał serce Wiesławie Niemyskiej
Joanna Chmielewska: życie miłosne po rozwodzie
Po rozwodzie Joanna Chmielewska była jeszcze w trzech związkach, wszystkie były nieformalne. Co prawda o byłym mężu w swoich książkach pisarka nigdy nie wspomniała - ze względu na synów, ale wszyscy następni partnerzy wystąpili w jej historiach i zostali "obsmarowani".
Jednym z nich był Wojciech, z zawodu prokurator, który gościł nie w jednej, a kilku powieściach i nosił pseudonim "Diabeł", bo mimo jego oczywistych zalet - był niezwykle urodziwy i męski, zdradzał Chmielewską. "W efekcie pisarka dostała nerwicy, po czym doszła do wniosku, że mężczyzn należy akceptować takimi, jakimi są, gdyż nigdy nie uda się ich zmienić", podsumował w swojej książce "PRL Po godzinach. Celebryci, luksusy, obyczaje" Sławomir Koper.
W kolejny, wydawało się jej, że dość poważny związek pisarka weszła z Markiem, był warszawiakiem, tak jak ona, a co istotniejsze, był blondynem, o którym jak sądziła, wspominała jej wróżka. We „Wszystko czerwone” pisała:
– No właśnie! Miałaś przyjechać w końcu czerwca.
– Miałam, ale nie mogłam. Zakochałam się.
– A Leszek…
Alicja nagle urwała i spojrzała na mnie ze zdumieniem widocznym nawet w ciemnościach.
– Co zrobiłaś?! – spytała, jakby nie wierząc własnym uszom.
– Zakochałam się - wyznałam ze skruchą.
– Mało ci było…?! Zwariowałaś?
– Możliwe. Co ja ci na to poradzę…
– W kim?!
– W jednym takim. Nie znasz człowieka. Zdaje się, że to właśnie ten blondyn mego życia, którego mi wróżka przepowiadała. Bardzo długa historia i kiedy indziej ci opowiem.
Ta historia miłości zakończyła się ostatecznie przeprowadzką "blondyna życia" Chmielewskiej na Warmię, gdzie rozpoczął swoje pustelnicze życie. „Mężczyźni? – pytała z zadumą pani Joanna. – Owszem, lubię ich, ale ci zwyczajni, przeciętni śmiertelnie mnie nudzą. Poza tym mają jedną straszną wadę. Oni chcą codziennie jeść”.
Zobacz też: Miałam dwóch bardzo dobrych mężów – mówi słynna podróżniczka Elżbieta Dzikowska
Joanna Chmielewska, Warszawa 1980 r.
Joanna Chmielewska, Warszawa, 11.08.2011 r.
Źródła: S. Koper, "PRL Po godzinach. Celebryci, luksusy, obyczaje", wyd. Harde, 2022
Ostatnia aktualizacja na VIVA Historie 8.10.2024 r.