Artystyczny hedonizm w najlepszym wydaniu. Słuchaliśmy „What's your pleasure” Jessie Ware
Przeczytaj naszą recenzję

Wróciła po trzech latach i zachwyciła niezwykle tanecznym, głębokim i hipnotyzującym brzmieniem. Jessie Ware wydała właśnie krążek „What's your pleasure?”, który stanowi świetne połączenie jej oryginalnego stylu i jest jednocześnie hołdem dla wielkich diw disco. Od tego albumu trudno się oderwać, każda piosenka, która się na nim znalazła, mogłaby z powodzeniem okupować szczyty list przebojów !
Taneczna i elektryzująca Jessie Ware. Jaki jest album „What's your pleasure?”
Przedsmakiem płyty był singiel „Save a Kiss”, który już zwiastował wciągające brzmienie, odwołujące się mocno do lat 70., 80. i 90. Taki też jest ten krążek: spójny, przemyślany i uzależniający. Jessie Ware udowadnia, że jest artystką świadomą, która z jednej strony wykształciła swój własny styl, z drugiej nie boi się eksperymentować z bardziej syntetycznym brzmieniem.
Na wyróżnienie zasługują nie tylko single (poza „Save a kiss” jest to też najnowsze, tytułowe „What's your pleasure”, z niezwykle wyrazistym beatem, będące w warstwie wizualnej hołdem dla inności), lecz także klubowo-funkowe (jestem przekonany, że na parkiecie rozkołysałoby nawet najbardziej sceptyczną publiczność!) „Mirage (Don't stop)”, charakterystyczne i reprezentatywne dla jej stylu „Spotlight”, przekorne i rezolutne „Ooh La La”, bardziej delikatne i kojące w zwrotkach oraz transowe w referenach „Adore you” czy nieco mroczne i niepokojące „The Kill”.
Nowa płyta Jessie Ware to balsam na umęczone izolacją dusze. Słuchając jej nie sposób nie poruszyć biodrami (nawet w domowym zaciszu!), nie uśmiechnąć się i nie pomyśleć, że nawet najgorsza chwila musi w końcu minąć.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
What's your pleasure? to uczta dla miłośników klubowych brzmień
Jestem przekonany, że każdy, kto sięgnie po ten album, znajdzie swego rodzaju ukojenie i... pobudzenie. To o tyle osobliwe doświadczenie, że do tej pory Jessie Ware kojarzyła się głównie ze wzruszającymi i subtelnymi balladami, jak „Wildest moments”, „Say you love me” czy „Pieces”. Dzięki najnowszemu wydawnictwu Brytyjka udowadnia, że prawdziwy artysta potrafi doskonale połączyć poszukiwanie nowych twórczych rozwiązań z czymś, do czego przyzwyczaił już słuchaczy.
Klubowe brzmienie nie oznacza jednak, że wokalistka straciła na jakości. Wręcz przeciwnie! Nadal zachwyca charakterystycznym, ciepłym i głębokim wokalem. Krążkiem „What's your pleasure?” udowadnia jednak, że potrafi odnaleźć się genialnie również w bardziej tanecznym, energicznym repertuarze. To hedonistyczna, bezwstydna i rozpustna artystyczno-brzmieniowa uczta i kawałek świetnej klubowej muzyki, od której nie sposób się oderwać!
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.



