Jerzy Gruza miał trzy żony, zżymał się, gdy mówiono o nim playboy, ale też był z tego dumny
Słynął z tego, że przychodził każdego wieczoru z inną dziewczyną
„Kapelusz, szaliczki, kolorowe płaszcze, buty. Wyglądałem jak rasowy bażant”, opowiadał o sobie w wywiadzie dla „Playboya”. W szarym PRL-u Jerzy Gruza był jak kolorowy ptak. Jeździł kabrioletami, bo jak mówił, najłatwiej było podrywać z nich dziewczyny. Kiedy któraś mu się spodobała, zawracał auto, nie zważając na ruch uliczny. „Jerzy zawsze na salonach miał rozchełstaną koszulę, a do tego nosił szalik. Miał taki styl reżysera z lat 70. i lubił mieć w butonierce chusteczkę. To był jego znak rozpoznawczy. Zawsze bardzo dobrze się ubierał. Nawet jak miał czasem kołnierzyk zagięty i jakaś pani chciała mu poprawić, to on mówił: "Nie dotykaj! Tak ma właśnie być". Miał swój wyjątkowy, osobliwy styl”, wspominała jego przyjaciółka Tatiana Sosna-Sarno.
Trochę się odcinał od etykiety playboya, ale też wspominał chętnie, że żona Antoniego Słonimskiego przysłała mu kiedyś z Zachodu zdjęcie gwiazdora Steve’a McQueena z dopiskiem, że są identyczni. A przy tym wszystkim był „tym” Jerzym Gruzą, reżyserem, który zrobił „Wojnę domową” i „Czterdziestolatka”, film „Dzięcioł” z Violettą Villas i słynny spektakl teatru telewizji „Mieszczanin szlachcicem” z Bogumiłem Kobielą, a po latach „Rewizora” z Tadeuszem Łomnickim. Miał nosa do aktorów — to on uparł się na Andrzeja Kopiczyńskiego jako „Czterdziestolatka”, choć nikt z ekipy nie był fanem tego pomysłu. Jak wyglądało życie i związki słynnego reżysera?
[Ostatnia aktualizacja tekstu na VUŻ 16.02.2024 r.]
Jerzy Gruza - jako małego chłopca wyrzucano go z kina, bo śmiał się za głośno
Jerzy Gruza urodził 4 kwietnia 1932 roku w Warszawie. Jego ojciec był optykiem, po wojnie pracował w Łódzkiej Wytwórni Filmowej, odnawiał stare kamery. Z mamą chodził do kina na filmy Charliego Chaplina. Śmiał się tak głośno, że wyrzucali ich z kina. Gdy wybuchło Powstanie warszawskie, jako dwunastolatek chciał dołączyć do walczących. Ale ze względu na wiek i lichą posturę, nie przyjęto go do Szarych szeregów.
Po wojnie rodzina trafiła do Łodzi, Jerzy Gruza w 1956 roku ukończył Wydział Reżyserii w łódzkiej Filmówce. Po studiach przez wiele lat pracował w telewizji polskiej, był jednym z najzdolniejszych reżyserów w historii tej instytucji. Z Bogumiłem Kobielą i Jackiem Fedorowiczem łamali socjalistyczne sztywniactwo, robili pierwsze programy na żywo, m.in. cykl „Poznajmy się”. Reżyserował "Tele-echo".
Sam opowiadał, że do telewizji trafił… niechcący. „Do TVP trafiłem przypadkiem, śledząc atrakcyjną dziewczynę, która wyszła z Wytwórni Filmów Dokumentalnych na Chełmskiej. Wysiadła z autobusu na placu Napoleona, to ja też. Weszła tam do jednego z budynków. Mnie zatrzymał strażnik. »Co tu jest?« - spytałem. »Telewizja«. »A jak się do niej dostać?«. »Trzeba iść do Radia na Noakowskiego i tam sobie załatwić«. Tak też zrobiłem” - opowiadał. Ponoć reżyserem też został przez przypadek. Nie wiedział, co ze sobą zrobić, gdy spotkał na ulicy kolegę operatora i ten namówił go na studia filmowe.
Zobacz też: Jolanta Nowak zachwyciła w "najbardziej bezwstydnej komedii PRL-u". Dlaczego porzuciła aktorstwo?
Jerzy Gruza i jego historie
Miał dar do opowiadania historii, nie tylko w teatrze czy filmie. Jego seriale i filmy przyciągały masową widownię, ale też wchodziły do codziennego życia. Ilu widzów brało Irenę Kwiatkowską i Kazimierza Rudzkiego z „Wojny domowej” za prawdziwe małżeństwo? A kto nie pamięta powiedzenia Kwiatkowskiej z „Czterdziestolatka”: „Jestem kobietą pracującą, żadnej pracy się nie boję”? Oprócz wymienionych wcześniej filmów zrobił też „Pierścień i różę” z młodziutką Katarzyną Figurą, "Motylem jestem, czyli romans Czterdziestolatka" i mniej udane "Gulczas, a jak myślisz?"
W rozmowie "Playboyem" opowiadał, jak kręcili głośny film „Alicja". Wspominał: „Otóż lata temu z Jackiem Bromskim zrobiliśmy film Alicja (w 1980 roku – przyp. red.), na którym producent stracił fortunę. Pod koniec zdjęć był już niewypłacalny. Dlatego w Londynie nocował nas w luksusowym hotelu „The Churchill”, tuż obok Marble Arch. Dlaczego?
Bo tylko tam nie zażądali od niego przedpłaty lub karty kredytowej. Facet zamówił pokoje przez teleks. Siedzieliśmy z Jackiem w luksusie, sami, otoczeni szejkami, bez grosza przy duszy”. Potem była jeszcze opowieść o tym, jak nie mając pieniędzy, zamówili tatara, żeby zjeść coś małego. Okazało się, ze to danie inne niż w Polsce i czterech kelnerów wniosło z pompą pół wołu.
Jerzy Gruza i jego trzy żony
Lubił opowiadać i lubił, gdy go słuchano. Mówił, że z każdą kobietą kończy w momencie, gdy jej wszystko opowie. Jerzy Gruza jeszcze na studiach ożenił się z Jadwigą, z którą miał syna. Drugą żoną reżysera była anglistka Natalia. O obu partnerkach reżyser prawie wcale nie mówił. W 1977 roku poznał piękną modelkę Grażynę Lisiewską. To ona byłą słynną Mariolką z „Czterdziestolatka”. Byli małżeństwem blisko 40 lat, do śmierci Jerzego Gruzy.
Ale na co dzień żyli oddzielnie. On w Warszawie, ona w Gdyni. Wydawało się, że to będzie udany związek. Jerzy Gruza był w Grażynie naprawdę zakochany, para doczekała się syna Pawła, dzisiaj znanego prawnika. Gruza wybudował dom na Wybrzeżu, przeniósł się tam z rodziną. W latach 80. był dyrektorem Teatru Muzycznego w Gdyni.
Szybko jednak okazało się, że małżeństwo nie przeszkadzało Jerzemu Gruzie w innych związkach. Żona przymykała oczy na jego wyjazdy do Warszawy i ciągłe plotki o romansach. Mówiono, że mają się rozwieść, ale Jerzy Gruza wiele razy to dementował. „Nie rozstaliśmy się, życiowe sprawy nas rozdzieliły. Nie jest to sprawa rozwodowa, tylko sprawa odległościowa. Ona nie chce się przeprowadzić do Warszawy, a ja na Wybrzeże. Ale o rozwodzie nie ma mowy”, mówił w jednym z wywiadów. Dziwny był to związek, bo małżeństwem byli formalnie, ale naprawdę się przyjaźnili.
Zobacz także: Żona była moją miłością, mądrością, cierpliwością, mówił Roman Kłosowski, słynny Maliniak z „Czterdziestolatka”
Jerzy Gruza i Tatiana Sosna-Sarno
Było tajemnicą poliszynela, że w Warszawie Jerzy Gruza był bardzo zaprzyjaźniony ze znaną aktorką Tatianą Sosną-Sarno. Gdy się poznali, oboje mieli już rodziny. On wtedy budował dom na Wybrzeżu, był bez grosza, ale namówił Tatianę Sosnę-Sarno na wspólne założenie muzycznego klubu „Scena”. Prowadzili go razem blisko 10 lat. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, ale nie mieszkali razem. Ona wspominała w rozmowie z „VIVĄ!", że Jerzy Gruza nigdy się jej nie oświadczył, choć zaproponował wspólne mieszkanie, ale ona odmówiła: powiedziała, że mogą spędzać razem całe dnie, ale nocami ona „musi odpocząć”.
Była jego towarzyszką życia i opiekunką, tu w Warszawie, gdy bardzo już niedomagał. I wytrwała przy nim do końca. Wiedziała, że ma różne miłości. Był zakochany w Małgorzacie, z która prowadził klub Maska na Saskiej Kępie. To Tatiana Sosna-Sarno pomagała mu się pozbierać po rozstaniu. „Miał różne swoje miłości, które mnie w ogóle nie interesowały. Czasem pytał, czy nie jestem zazdrosna. I nie wierzył, że nie jestem. A ja naprawdę cieszyłam się, że jest szczęśliwy. A jak był nieszczęśliwy, przeżywałam to na równi z nim”, wspominała w „VIVIE!".
Jerzy Gruza przez wiele lat chorował, miał problemy z sercem, w 1994 roku zasłabł na lotnisku w Warszawie i trafił do kliniki. W 2019 roku spadł ze schodów i mocno się połamał. Stało się to na kilka dni przed premierą jego ostatniego filmu "Dariusz” (2019). To film o podstarzałym aktorze, który nie umie się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Jerzy Gruza nie wrócił już do fizycznej sprawności. Zmarł w domu seniora Willa Harmonia w Pruszkowie w 2020 roku